POV JULIA
-Państwo Kim proszeni do gabinetu- rozbrzmiał niski głos.
Wstałam niemrawo z krzesła i ruszyłam w stronę pokoju. Dalej nie potrafiłam przyjąć faktu, że za niedługo miałam zostać matką. Nosiłam pod sercem żywą istotę, która z dnia na dzień była coraz bliższa narodzin. Poczułam, jak długie palce Tae oplatają się wokół mojego nadgarstka. Spojrzałam na nasze splecione dłonie, a on obdarzył mnie pięknym kwadratowym uśmiechem.
-Jesteś dzielna, damy radę kochanie- powiedział, całując mnie w czoło - kocham cię.
-Proszę wejść- zachęcił nas lekarz, uśmiechając się promiennie.
-Dzień dobry- przywitał się Tae, jak zwykle nadwyraz entuzjastycznie.
-Przyszli rodzice? Jak się z tym czujecie, rozumiem, że to pierwsze?- zapytał, sprawdzając coś w papierach, pod koniec unosząc wzrok na naszą dwójkę.
-Tak- odpowiedziałam cicho.
Tae ścisnął moją rękę, trochę jakby smutniejąc, a wyraz jego twarzy pozostawiał blizny na moim sercu. To nie tak, że nie chcę tego dziecko, po prostu czułam, że to jeszcze nie czas, nie teraz.
-Proszę się nie martwić i przede wszystkim odprężyć -powiedział lekarz, biorąc do ręki małe urządzenie.
-Niech się pani tu położy i podwinie bluzkę- gdy wykonałam polecenie, przyłożył do mojego wypukłego brzucha maszynkę i przyjechał po skórze.
Syknęłam głośno, czując zimno, rozchodzące się po moim ciele. Tae od razu spiął się i spojrzał na lekarza z przestrachem.
-Proszę się nie martwić, to tylko zimny żel- zaśmiał się- niech się pani rozluźni.
Położyłam głowę na kozetce i patrzałam w sufit.
Kochałam dzieci, uwielbiałam te małe rączki i ubytki w zębach, gdy szeroko się uśmiechały. Jednak co innego było zajmować się bratem, czy dzieckiem sąsiadki, a swoim własnym. Byłam pewna, że jeśli się urodzi, będzie miało najwspanialszy dom, jaki można było sobie wyobrazić. Ponoć mówi się, że swoje dziecko kocha się najbardziej na świecie i można byłoby za nie oddać życie. Patrząc na Tae, czułam, jak z miłości boli mnie serce, a co będzie, jeśli to dziecko przyjdzie na świat, moje serce wybuchnie z nadmiaru emocji.-Chłopiec czy dziewczynka?- zapytał Tae, wiedziałam, że chciał ukryć ekscytacje, ale nie wychodziło mu to za dobrze.
-Niestety nie mogę udzielić takiej informacji- powiedział poważnie lekarz.
Dalej nie potrafiłam zrozumieć tego, że w Korei do narodzin dziecko, lekarz nie mógł zdradzić jego płci. Tae kiwnął tylko głową, ściskając moją rękę.
-A czego państwo oczekują?- zaśmiał się lekarz.
-Obojętnie- powiedział uradowany Tae- ale chcę mieć chociaż jednego syna- dodał po chwili namysłu.
Spojrzałam na lekarza, który co prawda nic nie powiedział, a jednak jego uśmiech mówił wszystko.
-Chcą państwo zobaczyć dziecko, czy...
-Tak -powiedział Tae, za nim lekarz skończył mówić.
Podniósł wzrok na monitor za mną i przyglądał się mu z szeroko otwartymi oczami. Nagle spoważniał, jego twarz stał się bardziej dojrzała, a ziemne oczy zaszkliły. Jego policzek ozdobiła słona łza, a za nią pojawiła się kolejna.
-Spójrz kochanie- szepnął.
Obróciłam się wreszcie w stronę monitora, a wnętrzności podeszły mi do gardła.
To było moje dziecko.
Nasze dziecko.
Noszę je pod serce.
Jest częścią mnie.
YOU ARE READING
WE ARE BOYS
Fanfiction2 część ''Jak zaliczyć Koreańczyka, a NIE zostać zaliczonym". Dziewczyny wracają na ostatni w karierze występ BTS. Jednak zamiast radości odczuwają strach, towarzyszący jednej wielkiej niewiedzy. To prawda, przybyło im lat, jednak nie rozsądku. Tak...