Come back to him

4.6K 677 108
                                    


Pov Mazurek.

-Może powinniśmy z nią porozmawiać?- zapytałam, patrząc na Vanesse.
-Nie. Uwierz próbowałam i nie warto- odparła dopijając wino z kieliszka.
Westchnęłam z rezygnacją, aby podkreślić moje zmęczenie całą tą sytuacją.
Wczorajszego dnia po powrocie w domu panowała kompletna cisza, do czego zupełnie nie byłam przyzwyczajona, więc postanowiłam zrozumieć o co chodzi, nie musiałam długo czekać, bo w dwóch oddzielnych pokojach siedzieli obrażeni Kook i Gosia- to znaczy oni twierdzili, że wszystko jest w porządku, jednak atmosfera, która panowała gdy nie daj Boże oboje byli w tym samym pokoju, mówiła sama za siebie.
-Nad czym myślisz?- zapytałam, patrząc na nieobecny wzrok Vanessy.
-Zastanawia mnie jak to wszystko będzie wyglądać- szepnęła- za niedługo wyjeżdżamy..
Na te słowa moje serce niebezpiecznie zakołatało w piersi.
-Ja nie wracam- powiedziałam pewnie.
Vanessa spojrzała na mnie zmieszana ale nie powiedziała nic wzdychając głośno.
-Co wy wszyscy dzisiaj tacy śnięci? – zapytał Hobi z szerokim uśmiechem na twarzy.
Spojrzałyśmy obie na niego zmęczonym wzrokiem.
-No co? Ktoś umarł?- zapytał.
Spuściłyśmy wzrok w dół, ignorując pytanie.
-Boże, ktoś umarł?- zapytał przejęty.
Jego poważny wyraz twarzy rozśmieszył naszą dwójkę.
Nasz śmiech przerwał dźwięk otwieranych drzwi. A po chwili zobaczyliśmy mizerną postać w rozczochranych włosach i za dużych ubraniach.
Ta, to zdecydowanie ta osoba, której osobowość umarła.
-Gośka!- zawołał Hobi, oplatając ją ramieniem, na co jej głowa uniosła się tylko na chwilę, spojrzała na niego pustymi oczami i opuściła z powrotem głowę.
Po chwili odsunęła się od chłopaka, wzięła czajnik i zalała wodą, torebkę z herbatą. Obserwowałam jej powolne ruchy. Zazwyczaj gdy wchodziła do pokoju robiło się jeszcze głośniej niż na początku, jednak teraz gdy pojawiła się w pomieszczeniu wszystko cichło. Skierowała się z powrotem do pokoju, jednak złapałam ją za ramię i pociągnęłam do stołu.
-Posiedź z nami chwilę, bo przyrośniesz do tego łóżka- powiedziałam.
Bez słowa postawiła kubek na stole i usiadła obok.
Rozmawialiśmy wesoło, żeby rozluźnić atmosferę, jednak widząc, to co robiła Gosia trochę mnie przestraszyło, obserwowałam ją w milczeniu. Wsypywała już chyba 15 łyżeczkę cukru do szklanki, przez co na jej dnie utworzyła się gruba warstwa białych kryształków. Po chwili zaczęła mieszać to świństwo, ciągle patrząc w jakiś odległy punkt za nami. Przystawiła „herbatę'' do ust i wypiła wszystko, na raz.
-Gosia? Wszystko gra? -zapytałam.
-Tak, a czemu?
-Wypiłaś herbatę z 16 łyżeczek cukru i nawet się nie skrzywiłaś-powiedziałam z obrzydzeniem.
-Nie zauważyłam.
No właśnie w tym był problem, nie zauważyła.
Nagle stało się coś czego nikt się nie spodziewał. Czyjaś dłoń spotkała się z policzkiem Gosi, ona w totalnym szoku zakryła zaczerwienione miejsce ręką, patrząc szeroko otwartymi oczami na Vanessę.

-To za to, że się nad sobą wiecznie użalasz. Ogarnij się-powiedziała trochę zła.
Gosia milczała, a ja widziałam, jak w jej oczach zbierają się łzy.
-Musisz w końcu zrozumieć, że nie jesteś dzieckiem, a to, że będziesz płakać to nikt nie zrobi tego za ciebie, musisz wydorośleć- powiedziała łapiąc ją za ramię.
-Odpierdol się- krzyknęła a po jej policzkach ciekły łzy- wy nic nie wiecie. Nic! A ciągle się wtrącacie! Odwalcie się ode mnie po prostu.
Zerwała się z krzesła i pobiegła do pokoju. Hobi od razu wstał i pobiegł do jej pokoju, uderzył pięścią w drzwi.
-Otwórz proszę, Vanessa chciała dobrze- krzyknął szarpiąc za drzwi.
Spojrzałam na Vanessę.
-To nie było konieczne- stwierdziłam nie wiedząc, co o tym myśleć.
Wiedziałam, że prowadziła dość radykalne działania, jeśli chodziło o wychowanie Gosi, ale czasem zadziwiała chyba samą siebie.

-Takie coś działa najlepiej, nie uderzyłam jej przecież mocno- odparła niczym rasowa matka z amerykańskich filmów.
-Co tu się dzieje?- do pokoju wszedł Rap Mon.
-Gosia przechodzi nastoletni bunt.
-W wieku 25 lat?
-Niektórzy dorastają później- powiedziała Vanessa, wychodząc z kuchni.
-Co się ostatnio między wami wszystkimi dzieję?- zapytał.
-Nie wiem trudno określić, może mamy jakąś grupową depresję.
-Ty masz depresje?- zaśmiał się ze mnie.
-A co, ja nie mogę mieć depresji?
Zaśmiał się gładząc moją głowę.
-No co?-oburzyłam się.
-Nic, kocham cię- szepnął i pocałował mnie w czoło.
A ja aż wzdrygnęłam się na te słowa.
-Kochasz mnie?- zapytałam.
-Tak mi się wydaję.
-Udowodnij mi.
Uniósł brew nie rozumiejąc.
-Daj mi swój telefon- powiedziałam i wyciągnęłam dłoń- i kartę kredytową.
-Po co?
-My tak w Polsce okazujemy sobie miłość. Dawaj.
On tylko pokręcił zdegustowany głową.
-Co? Ukrywasz coś przede mną?- zapytałam unosząc brew- masz jakąś zdzirę na boku, a może płacisz alimenty na syna. Wiedziałam.
-Nie!- krzyknął.
-Oj wiem, żartuję sobie- zaśmiałam się sztucznie.
Wcale nie żartuje.
Podeszłam do niego i wtuliłam się w dużą klatkę piersiową.
-Daj mi buzi- odchyliłam głowę w tył, na co zareagował ochoczo cmokając mnie w usta, a ja przeniosłam rękę na jego tyłek i ścisnęłam.
-Masz zajebisty tyłek- szepnęłam odsuwając się.
Moni stał zmieszany, patrząc na mnie nie rozumnym wzrokiem.
-Pamiętaj, że ja Cię kocham, ale Harry Potter powiedział kiedyś bardzo mądry cytat „Nigdy nie ufaj niczemu i nikomu, jeśli nie wiesz, gdzie jest jego mózg.''- spojrzałam wymownie na jego kroczę, wróciłam z powrotem do jego zmieszanego spojrzenia i pomachałam mu jego telefonem.
Rapi dotknął swojej tylnej kieszeni i dochodząc, że to rzeczywiście jego telefon ruszył w moim kierunku, jednak zamknęłam mu drzwi przed nosem.
-No i teraz zobaczymy, czy mnie kochasz- szepnęłam do siebie i oparłam się plecami o drzwi, chwile potem czując stłumione uderzenie.
-Mazurek oddaj, ja Ci ufam i nie sprawdzam twojego telefonu.
Nie odezwałam się, przeglądając listę kontaktów, nie znalazłam tam nic ciekawego, weszłam szybko na inne aplikacje ale nie znalazłam nic o co moglibyśmy się pokłócić, ale miałam dziwne wrażenie, że coś ukrywa, jednak wstałam, łapiąc za klamkę.
-Nie kochasz mnie? Skoro mi nie ufasz- usłyszałam zza drzwi.
Otwarłam je z rozmachem patrząc na niego niewinnie.
-Kocham Cię, ale byłabym głupia, gdybym Cię nie sprawdzała, a pamiętaj zaufanie ma różne formy- powiedziałam poetycko. Gosia byłaby ze mnie dumna i zapewne stała by teraz obok i biła mi brawo, jednak teraz zmieniła nas na depresje.
Rap Mon pokręcił głową z dezaprobatą i wyrwał mi telefon z ręki. Dałam mu gorącego buziaka w policzek i ruszyłam w stronę pokoju.
-Bo tak właściwie chciałem z Tobą porozmawiać- usłyszałam za sobą i cała zesztywniałam.
Chciał ze mną zerwać, już mnie nie kocha, to dlatego już nie jest na mnie taki napalony.
-Nie podniecam Cię już?- zapytałam smutno.
-O czym Ty mówisz?
-Wiem, że ostatnio mam gorsze dni, ale dalej Cię kocham.
-Co ty..
-Znalazłeś inną prawda? Ja też sobie znajdę kogoś innego. Ostatnio podrywał mnie taki przystojny Koreańczyk.
(Nie był przystojny.)
-I był na mnie napalony.
(Zapytał, gdzie jest toaleta.)
-Napiszę do niego i się z nim umówię.
(Nie mam nawet jego numeru.)
-Nie potrzebuję Cię.
(Nie zostawiaj mnie.)
-Mazurek- westchnął- skończ wreszcie wymyślać. Chciałem przedstawić Cię mamie.
-Ty świnio.... Czekaj co? Twojej mamie?
-No a czyjej?
O mój Boże! Jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie, mój Nami chce żebym poznała jego mamę, JEGO mamę. O boże a co jak mi się tam oświadczy? Ja nie mam wybranej sukni ślubnej. Czy pierścionek zaręczynowy wejdzie mi na palec? Spojrzałam na swoje dłonie.
-Czy ja mam grube palce?- zapytałam go, podstawiając mu dłoń pod twarz.
Patrzył chwilę na moje ręce i westchnął.
-Nie, nie masz. Po co Ci taka informacja?
-Nie ważne, z wielką chęcią pojadę do twojej mamusi.
-Z pewnością Cię polubi- powiedział szczęśliwy.
-Ta z pewnością- nagle odezwał się Suga, którego obecność zauważyłam dopiero teraz na wpół śpiącego na kanapie-mogę się założyć, że będzie w niebo wzięta widząc taką przyszłą żonę dla swojego syna – powiedział z sarkazmem.
-Ja jestem panią życia. Mnie kochają wszyscy.
-Nie wszyscy- sarknął.

XXXXXXXX

Zakochałam się bez końca w tej piosence.
No więc pisanie idzie mi trochę mozolnie, ale chyba wszyscy to rozumieją koniec roku itp, teraz dojdzie mi praca. Jednak, postanowiłam, że skoro jest już koniec roku oddam się trochę teraz moim pasją, bo od czego są wakacje?
I rozdziały będę dodawać po 200 gwiazdkach to taka, motywacja dla was.
Oczywiście czekam na komentarze, które zawsze czytam wszystkie.
Teraz powoli zacznie rozkręcać się zabawa, bo mam w planach parę ciekawych wątków, a tak na marginesie napisałam już zakończenie do tego, ale będzie sobie jeszcze grzecznie czekać z jakieś 30 rozdziałów na opublikowanie.

WE ARE BOYSWhere stories live. Discover now