Spotkanie

40 2 0
                                    


Dlaczego znowu to się dzieje?

Poczucie bez wartości ogarnia mojego ciało.

Dlaczego demony mnie przywiązały jedwabnymi łańcuchami owiniętymi wokół mojej duszy?

To wydaje się oczywiste, że powinienem z tym skończyć!

Ale ten demon przejmują kontrolę nad moich ciałem.

Jak ciemne grzechy w mojej duszy, proszę chcę w końcu wypocząć. *

Adrien zerwał się gwałtownie z łóżka. Kolejna noc spędzona z koszmarem, brak snu dawał sobie we znaki. Mimo dużego wysiłku włożonego każdego dnia, nie był na tyle zmęczony, aby zmorzył go objęcia Morfeusza. Nikomu o tym nie mówił. Mimo milczenia czuł się jak kula u nogi. Jedynie wsparcie jakie znalazł w Simonie Lewis, jednak od dłuższego czasu jest zajęty. Na Sophie nie mógł liczyć bo zawsze koło niej kręcił się strażnik niczym smok chroniący księżniczkę w wieży. Choć niczego nie zrobił, nienawiść białowłosego wylewała się hektolitrami w jego stronę. Jace Herondale nie mógł zrozumieć, nigdy nie wiedział czy mówi coś poważnie, czy tylko żartuje. Isabell go onieśmielała swoją urodą. A Clary... to Clary. Jej czasem nie da się zrozumieć, a w szczególności podczas otrzymania weny. Alec wraz z Magnusem praktycznie nie widział. Tessa przyprawiała go dreszcze, wpatrywała się w niego wywiercają dziurę w duszy.

-Nie zasnę – mruknął.

Zabrał przygotowane ubrania z krzesła i ruszył do łazienki. Rozebrał się do naga. Wybrał odpowiednią temperaturę i dał się zaatakować kroplom. Oparł się czołem o zimne kafelki. Westchnął zrezygnowany. Niewielki masaż koił zaciśnięte nerwy. Nie był wysportowany, ani gruby. Należał do osób drobnej budowy podchodzącą nie miał do kobiecej. Gdyby się uparł mógł uwodzić za kobietę podbijające zepsute serce mężczyznom. Przeczesał włosy do góry. Sięgnął po żel prysznic.

Krew.

Zaskoczony uniósł głowę. Był niemalże pewny, że to nie jego głos. Przypominał mu głos starszego mężczyznę po czterdziestce. Zwykłe słowo przyniosło za sobą zimny dreszcz, choć z leciała z prysznica ciepła woda.

-Chyba wariuje – szepnął. – Muszę przestać tyle czytać przed snem.

Otrzymał od mieszkańców instytutu historię na temat powstania nocnych łowców, a także zbiór tytułów na temat Świata Cieni. Bardzo interesował go świat, który miał od zawsze pod nosem. Nie mógł czasem nadziwić, że tyle istot mieszka tuż obok niego. To wręcz niewyobrażalne! A zarazem niebezpieczne. Demony istoty gorsze od samego człowieka, kusiciele zrobią wszystko, aby dostać ludzką duszę.

Ciało należy do mnie.

Zatrzymał się. Gąbką nie dotknęła ponownie ciała. Rozejrzał się wokół pustego pomieszczenia. Odłożył narzędzie na metalowa półkę. Wypłukał resztki piany i wyszedł z prysznica. Lustro zaparowało ukrywając postać chłopaka. Zacisnął pięści karcąc się za głupotę. To przecież nie jest możliwe, aby ktoś do niego mówił. Sięgnął po szorstki ręcznik i mocnym ruchem wytarł ciało, drażniąc je lekko. Nie przepadał za puchowymi ręcznikami uważał, że nie dają takie samego efektu co te szorstkie.

Doskonałe

-Co jest? Pokaż się! – krzyknął. – Boisz się!

Złapał za szampon o zapachu igieł sosny karłowej w celach obronnych. Może uda mu się zaatakować oczy przeciwnika, którego nie widział bądź go wymyślił. Jedną ręką owinął się ręcznikiem, który zawiązał przy pasie. Trzymając niczym rycerz miecz skierował się wolnym krokiem w stronę wyjścia. Prawą dłonią nacisnął klamkę i popchnął drzwi. Wychylił głowę. Nie zarejestrował żadnego niebezpiecznego obiektu ani osoby. Odetchnął z ulgą.

Wielki Czarownik Brooklynu Zawinił!/ Sebastian MorgensternOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz