Koniec Magnusa Bane

105 10 2
                                    

TESSA

Kobieta o długich brązowych włosach spiętych w luźnego koka spogląda ze smutkiem na zniszczone lustro, które dawniej należało do ukochanego. Nie była osobą zbierającą niepotrzebne rupiecie, lecz z dziwnych powodów zatrzymała zepsute lustro. W odbiciu widziała wysoką, szczupłą kobietę opasaną długą zieloną suknią z żywca zabraną z poprzedniej epoki. Twarz smagał ból i poczucie winy, nawet stojący niedaleko mąż nie potrafił na to coś zaradzić. Jedynie co mógł zrobić to odkrząknąć, aby zwrócić na siebie uwagę. Śpieszyli się na statek, który ma bezpośredni kierunek Brooklyn. Skąd bez żadnego problemu trafią do nowojorskiego instytutu. Od podjęcia decyzji Tessy minęło kilka dni. Biła się z myślami, szukając jakikolwiek plusów tej sytuacja. Kiedy miała zrezygnować i powrócić do Idrysu, nagle w śnie pojawił się Will. Will Herondale dawno miłość Tessy, zmarł ze starości zostawiając nieśmiertelną dziewczynę samą. W obcej krainie snu wyglądał jak żywy, miała ochotę zanurzyć dłonie w jego przydługich włosach delikatnie skręconych bo bokach, zatracić się w niekończących się pocałunkach. Jednak postawa mężczyzny zmusiła ją do stania w miejscu. Odkrywając cel swojej niespodziewanej wizyty kobieta zmieniła całkowity tor myślenia. Nie wiele myśląc zebrała najważniejsze rzeczy i wraz z Jem ruszyli w podróż. Pod koniec podróży trafili to motelu o nazwie „Posejdon", który wręcz tonął w brudach.

Jem z ulgą cieszył się z możliwości opuszczenia z obskurnego motelu, który utracił swój dawny blask. Wybrali ten motel z niemałej tradycji ciągnąca się dobre kilkanaście lat. Mimo dawno życia jako Cichy Brat posiadał w sobie resztki człowieczeństwa i nie został okaleczony jak inni bracia z powodu swojej nieistniejącej już choroby.

-Gotowa?- szepnął.

-Czas ponieść konsekwencje swoich wyborów- westchnęła i przytuliła do piersi ulubiona książkę.

-Tesso pod żadnych pozorem nie możesz się poddawać. Nawet jeśli zostaniesz obrzucona błotem. Ta dziewczyna może Cię potrzebować.

-Obyś miał rację.- ruszyła za ukochanym.

MAGNUS

Czym były dwa dni do wieczności?

Pytał siebie czarownik, śpiewając pieść przywołującą. Okrążał narysowany punkt za ziemi. Niewielkie zmęczenie ukryte za podekscytowaniem i strachem zaczęło dawać sobie we znaki. Kończąc ostatni wers magiczna siła popchnęła go na kilka metrówka siebie. Zamknął oczy, kiedy przerażające światło stanęło przed nim. Wziął głęboki oddech, do jego nozdrzy dotarł słodki zapach bzu i czegoś jeszcze ale nie mógł tego z identyfikować.

-Wstań, nędzniku życia wiecznego- ostry a zarazem przyjemny głos zmusił go to otworzenia oczu i wstania.

Przed nim stała istna ikona piękna. Żaden artysta nie byłby wstanie uchwycić jej piękna. Nawet sama Clary Fray miałaby zagwozdkę. Ubrana w krótką koronką sukienkę w błękitnym kolorze, przypominała nastolatkę wybierającą się do kina. W rozpuszczone włosy miała wplecione małe kamyczki tworzącą tiarę. Dumna postawa kobiety groziła zgrozę, sam Herondale mógł paść z przerażenia. A mógłby powiedzieć mały czarownik?

-Witaj, o pani czystości- ukłonił się.

Czuł jak jego ciało przechodzi znajomy prąd podniecenia, jakby sam Alec Lightwood dotykał jego nagiej skóry. Wytarł spocone dłonie o spodnie. Dzisiaj postawił na strój bez żadnego grama brokatu, w ten sposób ukazując szacunek królowej. Był niegodzien, nie co sama królowa.

-Jaki jest twój cel, drogi chłopcze? - spytała, poprawiając swoje długie białe włosy.

Przez myśl mu przeszło, że kolorem włosów upodobniała się do Sebastiana Morgenstern, a drapieżnością do Izzy Lightwood. Szybko zmył niepotrzebne myśli. Jednak stojąca postać potrafiła wszystko, a z czarownika dało się czytać jak z magicznej księgi.

-Pragnę milady prosić o przysługę.- uklęknął na jedno kolano pokazując swoją skruchę.

Kątem oka widział jak na jej ustach pojawił się mały uśmiech, który przypominał mu Jace czającego się na ofiarę. Zganił się w myślach. Teraz za chciało mu się wspominek.

-Dlaczego miałaby ją spełnić?- spytała zaciekawiona.

-Nie jestem tym co zmusza, ani skłania. Nie nakłonię niebios, nie poruszę piekła. Chcę tylko szczęścia jednej osoby i nie jestem nią ja- przełknął ślinę.

-Ach, miłość.- rozłożyła ręce- Alec Lightwood? Dla niego chcesz utracisz wszystko co pracowałeś przez całe swoje długie życie...?- koło ręki pojawiła się niebieska mgła.

Wskazująca na różne najważniejsze etapy życia czarownika. Przyglądał się przez moment, widział szczęśliwego siebie, jednakże samotnego. Zamrugał kilkakrotnie i swoją uwagę skupił na bogini. Cały czas go czujnie obserwowała.

-Tak, królowo mocy.- uśmiechnęła się.

-Wstań. Lubię wpatrywać się w ludzkie oczy i szukając w nich odpowiedzi. Podejdź, nie zabije Cię.- lekko chwiejąc się podszedł do kobiety, zapach bzu nasilił się.

Łatwo powiedzieć.

-Powiedz mi, Magnusie Bane kim dla ciebie jest ten chłopak?- wskazała we mgle chłopaka o błękitnych oczach, w których niejednokrotnie utonął.

Dzień wcześniej myślał wiele nad tym pytaniem. Tworzył wiele formułek, których sam pisarz Adam Mickiewicz mógł poczuć się zazdrosny. Pisał niekończące się kalkulacje, które tworzyło jedno słowa. Był one szczerze aż do bólu.

-Wszystkim.- powiedział szczerze.

-To niesamowite jak miłość może być potężna od czystej magii. Jestem wielce zaskoczona i duma z twej postawy. Z naszej krótkiej rozmowy wynikło więcej niż sam Bóg by chciał. Spełnię twoją prośbę pod warunkiem, że oddasz dobrowolnie większą część swoim mocy- wpatrując się w nią jak zaczarowany, kiwnął kilkakrotnie głową- Twoje ciało przejdzie reinkarnacje przez co staniesz się śmiertelny.

-Ja nawet nie wiem jak mam dziękować...- uciszyła go gestem ręki.

-Wiele lat służyłeś nocnym łowcą to czas, abyś sam się nim stał. Czy podejmiesz się tego?

-Podejmę się w imię wszystkiego co kocham. - kiwnęła wolno głową.

-Zamknij oczy, Magnusie. Daj się porwać wir czystości, jednakże pamiętaj o złożonej obietnicy. Będziesz pierwszy nocnym łowcą, który będzie Miał w sobie czystą magię.

-Czy to będzie boleć?- wypalił, poczuł się zażenowany jak Simon.

Bogini parsknęła.

Wskazanie błędów mile widziane! Zachęcam do dyskusji na temat wyboru Magnusa i Tessy.

Gwiazdki zawsze są mile widziane pod warunkiem, że materiał był dobry ;)

Wielki Czarownik Brooklynu Zawinił!/ Sebastian MorgensternOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz