Wybranka Aleca

179 14 4
                                    

KLUB

Czwórka przyjaciół po kilku godzinach tańczenia postanowiła zasiąść w jednym z wolnych loży, która miała bardzo dobry widok na przyziemnych. Zasłonięci kotarą mogli w spokoju się porozumieć i wypić spokojnie drinka bez natrętnych podrywaczy. Oczywiście najgorszą ofiarą był sam Jace's, który w trybie natychmiastowym został owinięty tłumem półnagich kobiet z różnymi kończynami. Jednak jego wzrok był kierowany na Clary, która na wyjście do klubu ubrała obcisłą ciemnozieloną sukienkę i buty na koturnie- mimo protestów Izzy (wszystkie kąski zostały zakryte)., która nalegała na bardziej nie przyzwoity strój.

Jednak sama Isabella Lightwood nie mogła się powstrzymać na ubranie czego z nutką seksapilu. Czerwony to był jej kolor, a zwłaszcza w krótkich obcisłych sukienkach z rozcięciem na boku. Jace's i Simon ubrali się podobnie, czarne spodnie, skórzane kurtki i białe koszulki. Dziewczyny śmiały się, że wyglądają jak bliźniacy.

-Którą jest godzina?- spytała Clarissa.

Siedziała obok blondyna, który w takim zwykłych chwilach był spięty. Dalej nie mogła go rozgryźć. Myślała była niemalże p e w n a, że po ich ostatnim pocałunku (mający miejsce na polu bitwy niedaleko martwego demona z czwartego piekła) wszystko będzie w porządku. Natomiast chłopak unika konfrontacji.
Jednak pełno go, gdy jakiś mężczyzna z klubu ma do niej podejść. Zawsze w takich momentach czuła gęsią skórkę, kiedy stawał za nią, czuła jego oddech na szyi. Nie musiała się odwracać, aby zobaczyć jego minę cichego zabójcy czekającego na swoją nieświadomą ofiarę.

-Dawno wybiła już północ, a Aleca i Sebastiana dalej nie ma- powiedziała Izzy, która była przytulona do Simona.

Ich relacja od samego początku układała się gładko. Cegiełka po cegiełkę, aż został zbudowany piękny dworek. Kiedy Simon trafił pod skrzydła siostry Aleca zmienił się do niepoznania. Z wystraszonego nastolatka bojącego się własnego cienia na silnego nocnego Łowce.

-To było trochę do przywidzenia, że Alec nie przyjdzie. Nigdy nie był fanem takich zabaw- powiedział jego parabatai.- A Sebastian... chodzi własnymi ścieżkami.

-A czy przez swoją więź możesz powiedzieć nam co czuje?- spytał Simon- No co? Nigdy nie miałem parabatai i nie wiem jak to jest.- wzruszył ramionami.

Jace's zamknął oczy i skupił się na szukaniu najważniejszej nici łączącej go z Aleciem. Wypełniony emocjami mimowolnie się uśmiechnął.

-Uuuu... twoja mina sama za siebie mówi!- powiedział podekscytowany Simon.

Wszyscy z ciekawością obserwowali blondyna, przez którego przechodziły różne emocje. Aż na samym końcu spłonął rumieńcem. Obyło się bez cichego zdjęcia ze strony Simona widzącego pierwszy raz takie zjawisko.

-Zdenerwowanie. Podekscytowanie. Szczęście... Miłość.

-Chcesz powiedzieć, że Alec ten Alec, którego znamy kilkanaście lat ma uczucia?- spytał Simon.

-Simon, każdy z nas ma uczucia. Czy to się komuś podoba czy nie.- powiedziała z naciskiem Clarissa.

Kątem oka zerknęła na Jace'a, który zainteresował się budową szklanki stojącą przed nim.

-Czyżby braciszek był kimś zajęty?- Isabella poruszyła sugestywnie brwiami.

-Nie wiem jak wy, ale ja chętnie wrócę do instytutu!- Simon klasnął w dłonie.

-Skąd masz pewność, że akurat jest w instytucie?- rudowłosa dopiła swojego drinka.

-Bo tam...- zaczął blondyn- czuje się najbezpieczniej.

Wielki Czarownik Brooklynu Zawinił!/ Sebastian MorgensternTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang