Wyznanie grzechów

35 1 1
                                    


Tessa

Następny dzień pojawił się szybciej niż ktoś mógł się spodziewać. Główna bohaterka, która była myślami daleko stąd, otrzymywała od Tessy niepokojące spojrzenia. Dawnej pani Herondale zależało jak najszybciej wyszkolić nocną łowczynię, czuła, że niedługo stanie się coś złego wręcz okropnego. W nocy nie potrafiła zasnąć natomiast w dzień szukała wskazówek na temat tajemniczego "mistrza", który uważał się za narzeczonego Sophii.

 Pomiędzy zajęciami wspominała Jema, po którym zostały tylko wspomnienia. Mimo, że nie powinna narzekać na brak towarzystwa odczuwała samotność i brak ciepłych spojrzeń ukochanego. Jako była nocna łowczyni oraz żelazna siostra została nauczona, że życie jest kruche dlatego człowiek powinien jak najszybciej iść dalej. Jednak ile człowiek może wytrzymać bólu? Nicość wydawała się dobrą opcją.

Zganiła się w duchu. Za głupie, niepotrzebne a także haniebne myśli. Musiała być silna nawet nie dla siebie tylko dla swoich bliskich.

Przyjrzała się Sophii, która siedziała ze skrzyżowanymi nogami. Dziewczyna posiadała obojętny wyraz twarzy, oczy obserwowały jeden punkt. Mimo, że nie ćwiczyła fizycznie policzki zawierały delikatne rumieńce świadczące o nieczystych myślach.

Kobieta domyśliła, że owym sprawcą może być stojący na końcu sali Sebastian, który miał niezadowoloną mimikę twarzy. Tak samo jak Sophia ubrany był w sportowy strój składający się z czarnych ubrań, które odznaczały się na jego bladej skórze. Kobieta próbowała znaleźć odpowiedź na nurtujące ją pytanie.

-Sebastian, czy możesz wyjść z sali? - zaproponowała Tessa - Sophia, musi się skupić a Twoja obecność ją dekoncentruje. - powiedziała stanowczo, widząc jak nocna łowczyni zaciska wargę.

-I tak miałem coś do roboty - mruknął na tyle głośny, że dziewczyny dobrze go słyszały - Sophia, nie każ mi Ciebie całą wieczność. - mówiąc te słowa zatrzasnął drzwi, które poniosły za sobą echo.

Nocna łowczyni nieświadomie odetchnęła z ulgą, rozluźniła mięśnie. Tessa uśmiechnęła się delikatnie, widząc zmianę w postawie kobiety.

-To możemy kontynuować, czy wolisz porozmawiać? Wiedz, że Cię wysłucham, nie będę oceniać. Jesteśmy tu same, możesz mi wierzyć. Sebastian nie należy do osób, które podsłuchują. - zapewniła Tessa.

Chociaż nie znajdowała się długo w instytucie i nie znała wcześniej Sebastiana była pewna, że należy on do osób szczery. Tylko, żeby go zrozumieć owego osobnika potrzeba czasu. Z jego ust mimo, że zawsze padały słowa krytyki w stronę siedzącą przed nią nastoletnie dziecka, była Żelazna Siostra dostrzegała w nich troskę. Same jego gesty dawały o sobie znak, przypominając jej zachowanie ukochanego Willa.

-Wiem - szepnęła - Tylko, że ja...

-Spokojnie, Sophii. - zaczęła matczynym głosem - Pamiętaj, aby zrobić kolejny krok czasem trzeba się cofnąć, aby wybrać odpowiednią dla siebie ścieżkę. Poza tym jesteśmy tylko ludźmi, błędy są w nieodłącznym elementem ludzkiej egzystencji. Sami jesteśmy dla siebie nauczycielem oraz uczniem Świat bez pomyłek byłby zbyt nudny, idealny świat...- westchnęła - jest zdecydowanie gorszy niż ten pełen błędnych kalkulacji, niedomówień.

-Dlaczego? - zapytała zainteresowana Sophia, zarejestrowała jak starsza kobieta uśmiecha się w jej stronę i poprawia zagubione włosy za ucho.

-Żyje tyle lat... - spojrzała w bok - Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że gdy człowiek żyje w swoim świecie bez wad staje się cieniem siebie. Nie odróżnia dobra od zła, ukrywa swoje prawdziwe ja. Przeraża go wizja zniszczenia utworzonego "piękna". Im głębiej w to idzie.. - zamilkła na moment, pomiędzy kobietami powstała cisza napięcia - ...staje się nikim.

Odbiorca westchnął i objął się ramionami przyciągając do kolana do klatki piersiowej.

-Boję się - szepnęła - Co jeśli zrobię głupi błąd, który pociągnie wszystkich za sobą? Ja... Mi... - z bólem w oczach spojrzała na Tessę - Naprawdę na każdym zalezy, boli mnie serce na myśl, że któryś z moich przyjaciół zostanie skrzywdzonych przez moją głupotę, błąd. Nie potrafię perfekcyjnie sterować podczas walki klonem, jedynie ludzkie odruchy wychodzą mi dobrze. Nie wiem kim jest Mistrz i dlaczego ma na mnie chrapkę, chociaż po części się domyślam. Czuję się tak bezużyteczna, wiem, że mam wsparcie od wszystkich ale... ale...

-Potrzebujesz wsparcia od samej siebie? - dopowiedziała Tessa.

-Tak. - wypuściła powietrze - Nie ufam swoim umiejętnościom, wczoraj było w porządku a dziś znowu dopadają mnie te cholerne myśli. Ja nawet nie wiem co ja chcę. Ja..

-O czym mówisz Sophia?

-Może wydać Ci się to głupie ale Sebastian mnie pocałował i to było... wyjątkowe? Poczułam się ważna, naprawde mi na nim zależy jest dla mnie przyjacielem, moją tarczą, moim mieczem niczym... parabatai. Boje się dopuścić do siebie tych uczuć, co jeśli przez to pojawi się przed nami mur, który zniszczy wszystko? Naprawdę mi na nim zależy... Ja... - w kącikach oczach pojawiły się nieproszeni goście.

Tessa objęła płaczącą nocną łowczyni, która nie starała się ukrywać łez.Trzęsła się, dusiła się podczas głośnego łkania. Łzy nie były tylko z powodu białowłosego, Mistrz, strach o bliskich, brak czasu, niepewność, niezrozumienie wszystkie emocje, które nagromadziła przez te czasy chciały w końcu wylecieć.

Kobieta dobrze rozumiała co dzieje się w sercu nocnej łowczyni, sama kiedyś przeżywała coś podobnego. Wiedziała, że najlepszym lekarstwem jest pozwolić wyzwolić wszystkie emocje, aby mogła zrobić kolejny krok. W duchu cieszyła, że za młodu mogła wypłakać się Jessamine Lovelace, która uważała ją za wroga. Koniec końców zostały dobrych relacjach.

Niedługo później Sophia ze zmęczenia zasnęła przytulając się do piersi kobiety. Czerwone policzki komponowały się z spuchnięty oczami, mokre ślady znikały za bokserką. Pogłaskała ją po głowę, niczym własną córkę. Tessa nabrała żałowała, że nie może wziąć ciężaru obowiązków jedynej przedstawicielkim rodu Tian.

Uniosła głowę, gdy do jej uszu dotarł skrzyp otwierania drzwi. Sebastian z nieodgadnioną miną podszedł do kobiet. Kucając, dotknął zaróżowionego policzka Sophii i niedostrzegalnie zacisnął usta. Delikatnym ruchem ściągnął gumkę do włosów dziewczyny, aby mogły swobodnie opadać na ramiona. 

Żelazna z wypisana czułością i dumą obserwowała poczynania chłopaka, który odebrał od niej nieprzytomną. Pewnie trzymał w ramionach nelfina, przypominał niczym drapieżcę, który upolował swoją ofiarę. Jego wzrok był skierowany na twarz trzymanej dziewczyny.

-Mam nadzieje, że nie podsłuchiwałeś- rzekła Tessa wstając.

-Jest moją odpowiedzialnością, nie mam całej wieczności- zrobił na moment pauze- tylko pół życia, a nawet mniej. Nie mogę czekać. Carpie diem - powiedział obojętnym tonem.

Obrócił się na pięcie i swoje kroki skierował w stronę wyjścia. Tessa wzięła głęboki oddech, uśmiechając się do sufitu.

-Will, Jem widzicie to? - szepnęła - Więzi w tych instytucie są trwalsze niż cokolwiek innego. Niedługo pojawi się oczekiwane przez nas niebo. Zaraz do was dotrę, poczekajcie jeszcze troszeczkę.

[11.01.2021]

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 11, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Wielki Czarownik Brooklynu Zawinił!/ Sebastian MorgensternWhere stories live. Discover now