Przypadłość dużej ilość różowych włosów

100 10 3
                                    

SOPHIA

-Chcesz mi powiedzieć, że jestem jakimś dziwnym gościem, który miota na lewo i prawo berłem?- spytała zażenowana dziewczyna.-Simon, upadłeś chyba na głowę.

-Wypraszam to sobie!- skrzyżował ręce na piersi- Czy zrozumiałaś cokolwiek z mojej wypowiedzi?- pokręciła głową

-Nie za bardzo... bo ktoś ciągnie mnie za włosy- rzuciła ostre spojrzenie Sebastianowi, który nagle był zajęty czytaniem książki- przez co nie mogłam się skupić.

- Sz... znacz Simonie jakbyś nie zauważył Sophia nie jest „dziwnym gościem" ani nie ma berła- zauważył ponuro Jace.

-Nie chodzi mi o berło! Tylko Loki potrafił tworzyć rzeczywiste iluzje. Może ty też tak potrafisz?- Sophia wyprostowała się.

-To by tłumaczyło twoje włosy porozrzucane po konkretnych pomieszczeniach- stwierdziła Izzy.

-Albo... któraś z was starła się z Sophią przez co kosmyk został przemieszony do pokoju- wzruszył ramionami Alec.

-To niemożliwe- zaczęła Clary- Odkąd do nas trafiłaś, nie byłam w ogóle pracowni, jedynie przed tym przykrym incydentem- zarumieniła się nieznacznie.

Wszyscy mieszkańcy zgromadzili się w Saloni, szykując się na noc filmową oraz omawianie przypadłości dużej ilości różowych włosów. Izzy w kuszącej sukience siedziała na fotelu, przy jej ramieniu stał Simon, który swoją gestykulacją próbował tłumaczyć. Naprzeciwko dawnego wampira siedział lekko zgarbiony Alec, który wyglądał o wiele lepiej niż rano. Jace wraz z Clarą zajęli jedno z wolnych kanap, wszyscy mieszkańcy instytutu wiedzieli, że wszystko u nich w porządku (wreszcie). Clary przytulona do Jace wyglądali jak prawdziwa para nie jak brat z siostrą. Natomiast Sebastian z nogami na stoliku półleżał oparty o stos poduszek z jedną ręką we włosach Sophii od czasu do czasu je ciągnąć z nudów. Dziewczyna siedziała z krzyżowanymi nogami dotykając kolanem jego brzucha.

-Sebastianie, czy jesteś pewny, że dziewczyna nie wyszła w ogóle z pokoju?- białowłosy westchnął i odłożył książkę na szafkę, która była tuz obok kanapy.

-No ile razy mam odpowiadać na to pytanie? Tak, Sophia była cały czas około nawet próbowała się do mnie dobierać...

-Co?!- spojrzała na niego zszokowana-To nieprawda!

-Jak się do mnie wczepiła to oddychać nie mogłem... Auć! Kobieto! Za co?- zabrała mu poduszkę z pod głowy i z całej siły uderzyła go w twarz.

-Dupek- syknęła.

-Wkurwiony Szopen- warknęła coś pod nosem.

Wszyscy z ukrytym rozbawieniem oglądali tą sytuację. Sophia ściągnęła z nadgarstka gumkę i nachyliła głowę. Szybkim ruchem zrobiła sobie luźnego koka. Sebastian spojrzał się na nią z pogardą.

-Mówiła coś przed sen?- Sebastian swoje zainteresowanie skierował na Aleca, który patrzył na niego przenikliwym wzrokiem.

-Czekaj... Coś w stylu „Z ciałem, a ciała nie będę" .

-Ty teraz nam o tym mówisz?- Jace uniósł jedną brew.

-O mało nie zostałem uduszony, tak mi się odpłacasz? Braciszku.-zmrużył niebezpiecznie oczy

-Sebastian- wysyczała Sophia.

-Ita genium ad inferos*- Jace lekko pobladł.

-sic mutuo implicantur**- prychnął.

-Spokój- krzyknął Alec.

-Zachowujecie się jak dzieci- Izzy spojrzała na swoje czerwone paznokcie.- Sophia, powinnaś coś z tym zrobić- wysłała porozumiewawcze spojrzenie do Clary.

Wielki Czarownik Brooklynu Zawinił!/ Sebastian MorgensternOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz