-Jak się czujesz? -spytała z troską Sophia.
-Szczerze? Dalej czuje się skołowany... Tym wszystkim. To jest jak sen, z którego zaraz się obudzę.- westchnął Adrien.
-Będzie dobrze – poklepała go po ramieniu. – Masz jakiś plan na dziś?
-Tessa jak dobrze pamiętam – kiwnęła głową – Chcę ze mną wieczorem porozmawiać.
-Nie musisz się bać, jest miłą osóbką. Ręczę za to swoją głową – zachichotała.
-Oby – uśmiechnął z ledwością.
Siedzieli w salonie, który należał tylko do nich. Reszta instytutu zajmowała się swoimi sprawami. Nawet Sebastian wybył na jakiś czas. Oprócz tykającego zegara w salonie, mruczały tłuste koty zajmując dwie kanapy. Niczym pan i władca.
-Możesz mi powiedzieć, jak to się stało, że tutaj trafiłaś? Oczywiście jak chcesz! Ja do niczego nie zmuszam. Ja..!
-Spokojnie! – zachichotała. – To nic specjalnego – wzruszyła ramionami – Zanim tutaj się pojawiłam można powiedzieć, że byłam zbuntowaną nastolatką. Straciwszy rodziców wpadłam w nieodpowiednie towarzystwo. Piłam, czasem coś brałam aż pewnego dnia mocno ścięta alkoholem ominęłam swój dom i złapał mnie czarownik, Magnus. Magnus teraz jest nocnym łowcą, poznałeś już go. – kiwnął głową - On pomylił mnie ze swoją znajomą. Zabrał do swojego, abym przygotowała się na ważne spotkanie. Jednak moja wścibska natura sprawiła, że dotknęłam rzeczy, która obudziła we mnie runy. Albo dała? W sumie to nie wiadomo.
-Myślałem, że coś w stylu „Mama każe Ci zostać na mieście ale się buntuje i wracam do domu, a tam demon, który rozwalił połowę mieszkania. Mamy brak ale za to jest patelnia".
-To byłoby dziwne – parsknęła śmiechem. – Brakuje tylko haremu do kompletu.
-Myślisz, że się nadam? No, na nocnego łowcę?
-To wszystko zależy tylko od ciebie. Ja lecę – zerknęła za zegarek – Mimo, że Sebastiana chwilowo nie ma ochoty dostać bury, że nie trenuje. – wstała z sofy.
-Wydaje się ostry – powiedział szczerze.
-Kwestia dobrego dojścia do soku. – złożyła ręce w kulkę.
-Co?
-Co, co? Nawiązane do mandarynki. Nie znasz tego? – spytała zdzwiona – To jest dość popularny motyw z książki XX.
-Nie kojarzę – pokręcił głową.
-Bywa. Będziesz tutaj siedział? Czy może chcesz ze mną iść na trening? Zobaczyć co i jak? – zaproponowała.
-Czy to jest bezpieczne?
-Nie drażnij lwa jak śpi – puściła oczko.
Przekonany ruszył za nocną łowczynią. Zaprowadziła chłopaka do swojego pokoju, aby przebrał się sportowe rzeczy. Truchtem ruszyła do pokoju, w którym miała przygotowane ubrania. Zmieniła odzienie i związała włosy w kucyk. Miała dziwne uczucie, że podczas ćwiczeń stanie się coś dziwnego. Zabrała butelkę wody mineralnej i powróciła do chłopaka, który na jej widok strzelił buraka. Zdziwiona reakcją spojrzała w dół. Miała na sobie obcisłe legginsy trzy czwarte, stanik sportowy w bordowym kolorze i kolorowe buty kryjące skarpetki w pandy. Czyli normalny strój jaki zazwyczaj miała podczas ćwiczeń.
-Czy to odpowiedni s-strój na ć-w-w-iczenia? – powiedział trzymając ręce na twarzy.
-Zawsze tak ćwiczę. Nie lubię luźnych ubrań przeszkadzają w skokach. Choć im szybciej zaczniemy to czas minie zanim się obejrzymy.
CZYTASZ
Wielki Czarownik Brooklynu Zawinił!/ Sebastian Morgenstern
FanfictionKiedy w Brooklynie nastał burzowy dzień. Wielki Czarownik Brooklyn popełnił wielki błąd, który kosztował dziewczynę utracenie normalności. Sophia, główna bohaterka tej powieści musi poznać nowe zasady panujące w Świecie Cieni. Czy to jej się uda? ...