A w kawiarni za rogiem...

33 2 0
                                    


Pogoda zmieniła się diametralne.

Deszcz ustąpił na rzecz pięknego słońca, które wysuszyło przybłąkane kałuże na Brooklyńskich ulicach. Ludzie zmieniły ciężkie płaszcze na letnie ubrania, ciesząc się kolorami. Dzieciaki śmiały się tańcząc z kolorowymi liśćmi. Zakochani spacerowali rozkoszując się chwilą. Idealny dzień.

Sophia westchnęła.

Znajdowała się na balkonie, który znajdował się na najwyższej wieży w instytucie. Spoglądała na szczęśliwych ludzi, który we własny sposób spędzali ten dzień. Chciałabym być wokół nich, lecz dostała surowy zakaz wychodzenia z świętej ziemi. W celach bezpieczeństwa, oczywiście nie była sama. Adrien siedział w bibliotece oczarowany Światem Cieni. Pragnął jak najwięcej dowiedzieć się w jak najkrótszym czasie.

Rozpuściła włosy z kucyka.

Wiatr ochoczo zajął się plątaniem włosów. Dzisiaj mijał kolejny dzień, kiedy reszta mieszkańców wychodziła na misje. Ona wraz z Adrianem siedzieli na tyłkach. Burknęła wściekła na Sebastiana, który traktował ją jak małe dziecko. Ich „mała" kłótnia była słyszana przez wszystkich mieszkańców instytutu. Nie odbyło się zakładów „kto pierwszy kogo zabije" z ich strony. Jak widać hazard rósł z każdą chwilą.

Spojrzała w prawo.

Poczuła dziwny dreszcz. Nie wiedząc czemu uważała, że jest obserwowana. Zmarszczyła brwi, ganiąc się za głupotę. To nie mogło być możliwe. Znajdowała się na najwyższym poziome otoczona ilością zaklęć, run i rytuałów, że głowa bolała od samej rekonstrukcji każdego pojedynczego obiektu ochronnego. Sięgnęła do tylnej kieszeni i wyciągnęła chłodną stelę. Przyłożyła narzędzie do dłoni i sprawnych ruchem narysowała runę wyostrzającą wzrok. Runa w trybie natychmiastowym zaczęła działać. Mogła dostrzec plakat po drugiej stronie ulicy. Skupiła się na ludziach, którzy nieświadomi obserwacji załatwiali codzienne sprawy. Przekręciła głowę w lewo.

W kawiarni, która specjalizowała się w przeróżnych wymyślnych ciastach panował ruch. Mała dziewczyna zaczepiała dziadka jedzącego ze smakiem tort truskawkowy. Kobieta mogąca podbić światowego wybiegi mody czytała gazetę. Spojrzała na lewy róg kawiarenki. Zamarła.

-To nie możliwe – szepnęła.

Ukryty praktycznie w cieni dostrzegła mężczyznę ze zdjęć. Była w stu procentach przekonana, że to był on. Płaszcz posiadał złotą broszkę na prawym ramieniu. Do tego oparzona dłoń, trzymała parujący napój. Rudowłose włosy wpasowały się w jesienną scenerie.

-Jesteś mój – warknęła.

Schowała stelę i odepchnęła się od barierki. Nie patrząc czy huk zamykanych drzwi rozniesie się po korytarzu pobiegła. Zmusiła dolne kończyny do najszybszego ruchu. Chciała, nie musiała go dorwać. Może posiadała tylko stele i nie była szczególnie ubrana do walki to, i tak postanowiła ruszyć. Nie miała zamiaru być pionkiem w głupiej grze. Nie bawiąc się w schodzenie przez schody, skoczyła uderzając o podłogę. Kostka odezwała się niezadowolona. Nie zwracając uwagi na ból biegła dalej.

Na zakręcie w ostatniej chwili udało się nie uderzyć w zbroję, która straszyła przechodniów. Miała nadzieje, że w końcu ktoś ją wyrzuci. Każdy na nią narzeka. A zwłaszcza Clary. Biedna idąc pewnego dnia w godzinach wieczornych ( kiedy światła jest najmniej) w głowach w chmurach zahaczyła o zbroję. Rękaw złapał ją za kark, przez co zaczęła krzyczeć na całe gardło. Dość szybko pojawił się Jace jako bohater w pelerynie.

-Jeszcze trochę – mruknęła.

Otworzyła drzwi. Wiatr uderzył ją prosto w twarz. Zdenerwowana odciągnęła włosy z twarzy nie przerywając biegu. W szybkim tempie znalazła się przy bramie, którą sprawnie przeskoczyła. Otwieranie zepsutej bramki zajęło by zdecydowanie za dużo czasu. Odbija w lewo, gdzie znajdowała się popularna kawiarnia. Zachowana w staromodnym stylu z dużą ilością paproci. Znajdowały się one wszędzie. Do tego kelnerki odziane w długie suknie nosiły zamówienia. Coś dla fanów przeszłości. Zgrabnie omija przechodniów. Weszła na otwartą przestrzeń i skręciła w lewo. Miejsce zajmowane przez nieznanego mężczyznę było wolne. Oparła się o kolana i wzięła głęboki oddech.

Wielki Czarownik Brooklynu Zawinił!/ Sebastian MorgensternWhere stories live. Discover now