Jesteś mordercą, gorzej potworem

76 5 1
                                    


SOPHIA

Szybkim krokiem skierowała się z Adrienem w stronę starej fabryki, gdzie ostatnio widziana była młodsza siostra Adriena. Wspomniany mężczyzna dygotał na całym ciele i szybko oddychał rozglądając się co chwila wokół. Głos z każdym zdaniem przeobrażał się w płacz, który ściskał za serce. Nie mogąc go w jakikolwiek sposób pocieszyć, zmusiła wszystkie swoje zmysły do pracy o najwyższych obrotach. Nieprzyjemny zapach martwych zwierząt przy wypełnionych śmietnikach przyprawiał o ból głowy. Okolica z każdym domem przeobrażała się w nędzę. Kolejne budynki stawały się obskurne, bez wyrazu. Sophia zmarszczyła brwi. Przez jej głowę przeszła dziwna myśl:

Kto normalny chodzi z małym dzieckiem...

Zatrzymała się gwałtownie. W duchu zaczęła wyzywać się od najgorszych, jak to się stało, że tego wcześniej nie zauważyła? Gdyby na jej miejscu był Sebastian, od razu by wziął sprawy w swoje ręce.

-Sophia, chodź! Ona gdzieś powinna tu być!- zaczął przeskakiwać z nogi na nogę.

-Powiedz mi, co robiłeś w takiej okolicy z małym dzieckiem?- spytała, ręce skrzyżowała na piersi, patrząc na niego podejrzliwe.

-O co.. Ci chodzi?- przeczesał nerwowo włosy lewą ręką, która przez lekko sunięty sweter nadgarstek wskazywał tatuaż z przynależnością do zrzeszenia białych pazurów.

Zrzeszenie Białych Pazurów- organizacja mają na celu znalezienie ofiary, która będzie dla nich pracować, a demony będą z tego korzystać korzyści.

-Mam Cię- warknęła.

Błyskawicznie wyciągnęła przenośny scyzoryk i odblokowała nóź. Jak prawdziwy artysta zabarwiła płótno. Zaskoczony demo zasyczał. Jego niegdyś szare oczy stały się czarne bez wyrazu, szare dłonie trzymały gardło, z którego cały czas sączyła się czarna krew. Odsunęła się z obrzydzeniem.

-Co chciałeś osiągnąć? Zabierając mnie w takie miejsce?- kopnęła go w brzuch z hukiem opadł na kolana charcząc.

Szybko bohaterka stwierdziła, że demon był początkując, ponieważ jego przemiana bo głębszej analizie nie była doskonała. Do tego w żaden sposób nie bronił się, tylko tracił siły na bezsensowym trzymaniu szyi.

-On... mi... kazał...- wydusił.

-Gadaj! Kto Ci kazał?- krzyknęła.

-Se... bas... Tian...- tymi słowami zakończył swój marny żywot.

Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to co usłyszała. Zszokowana obserwowała jak demon zaczął znikać, zostawiając po sobie resztki spalonej trawy. Zmarszczyła brwi. Wzięła kilka głębszych oddechów.

-On by tego nie zrobił- powiedziała unosząc głowę.- Chociaż...

Odwróciła głowę, kiedy do jej uszu dotarło trzask butelki. W cieniu stał prawdziwy Adrien, który z przerażaniem patrzył na plamę. W jego kącikach oczu można było dostrzec łzy. Dziewczyna schowała narzędzie zbrodni i wolnym krokiem z rękami w górze podeszła do chłopaka.

-Adrien, ja Ci to wszystko wyjaśnię. To co widziałeś...

-Zabiłaś człowieka!- krzyknął.- Jesteś mordercą!

-Ech- westchnęła- Posłuchaj, czy ten człowiek nie przypominał Ci kogoś? Czy człowiek może od tak zniknąć? Pozostawiając po sobie takie coś?

-Myślałem, że jesteś dobrą osoba. Potwór!- zawył.

Sophia poczuła nieprzyjemny ucisk w klatce piersiowej. Jednym susłem znalazła się przy chłopaku i pięścią zmusiła go do zgięcia. Z wymuszonym rozkazem został poprowadzony do miejsca zbrodni.

-Przyjrzyj się. – trzymając go za wykręcone dłonie, przybliżyła go do krwi, zachowując odpowiednią odległość, aby się nie sparzył- Krew zazwyczaj jest czerwona, a nie czarna jak smoła.

-Rzeczywiście- powiedział cicho.- Ale...?

-To był demon. Więcej nie mogę Ci powiedzieć. Pójdziesz ze mną- wyprostowała go i złapała za ramię.

-Dokąd?

-Witaj Świecie Cieni, z którego nie da się uciec. Czyli zabieram Cię do instytutu.-Dlaczego?-Za dużo widziałeś. A po za tym moim obowiązkiem jest zapewnie Ci ochronny.Tylko kto da m schronienie przed Sebastianem?MARYSEKto spodziewał, że cała podróż do rodzinnego Idris będzie najgorszym przeżyciem w całym życiu kobiety. Samo przejście przez portal było jak mignięcie spadającej gwiazdy. Szybko się pojawia i znika jak nic ważny zepsuty miś. Mimo spokojnej postawy ciała i mimiki twarz niepokazującej nic, jej duch szalał w środku z rozpaczy. Co mogło takiego stać? Z czego zawinił Robert Lightwood? Ten Robert? Nocny łowcy słynący z fotograficznej pamięci, zwłaszcza przepisów prawa. Sam konsul mógł się ukryć przez swą niewiedzą. Kiedy słońce było w najwyższym punkcie na niebie w stolicy panował największy ruch. Bez żadnego problemu przeszła przez bramę przed którą stało dwóch strażników, rzuciwszy im krótkie spojrzenie ruszyła dalej do głównej Sali Archanioła. Gdyby nie ciekawa sytuacja na jej ustach gościłby niewielki uśmiech. Urodzona w tym mieście posiadała wiele dobrych wspomnień, które powracały raz na jakiś czas.-Maryse Lightwood?- kiwnęła głowąPrzed nią pojawiła się krótko ścięta kobieta ubrana w typowy służbowy ubiór składający się z czarnych spodni i białej koszuli. Twarz kobieta wskazywała zniecierpliwienie. Maryse odczuwała coraz większe obawy. Sala Archanioła znajdowała się kilka metrów od niej, wystarczyło przejść przez złote drzwi z podobizną anioła trzymający kielich.-Proszę za mną.- bezimienna kobieta podeszła do wrót i lekko je popchnęła.Gestem ręki zachęciła Maryse to wejścia. Zanim jednak to nastąpiło wzięła głęboki oddech i policzyła do pięciu. Wchodząc do pomieszczenia, poczuła na policzku skrawek papieru. Zaskoczona rozejrzała się po pomieszczeniu, które nie zmieniło się od tylu lat. Jedynie na środku stał Robert z bukietem Róź i wielkim tortem.-Nie było inne sposoby, aby oderwać Cię od papierów- wytłumaczył- Wszystkiego najlepszego z okazji naszej rocznicy! ---Nie zaczynajcie przygody z anime.Porwie was ten świat.Jak mnie.Muszę skończyć bo zapomnę jej istnienie

Wielki Czarownik Brooklynu Zawinił!/ Sebastian MorgensternOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz