66

837 71 98
                                    

19 marca

Andreas

Po niezbyt udanym konkursie, razem idziemy gdzieś coś zjeść. Wank jest za hot dogami, a Ada za włoską pizzą na cienkim spodzie. Wybór jest oczywisty. Nie mija godzina, a my już siedzimy w pobliskiej pizzerii, zajadając się hawajską i pepperoni. Albo przynajmniej niektórzy.

– Jak możesz nie lubić hawajskiej? Przecież jest taka pyszna! – Odzywa się Wanki, wpychając sobie już szósty kawałek do ust.

– Jak można l u b i ć hawajską? – Odpowiadam pytaniem na pytanie. – Ananas na pizzy? To ma być w końcu obiad czy deser?

– Pfff... – Parska mój imiennik. – Nie znasz się. Ada?

– Hmmm? – Polka kieruje na nas swój wzrok, niezbyt przejęta zaistniałą sytuacją.

– Nie słuchasz nas! – Mówię, z udawanym gniewem, a następnie również wyciągam dłoń po kolejny kawałek. Z tym, że pepperoni, a nie tamtej profanacji Wanka.

– Już z dziesięć minut się kłócicie, tego nie da się słuchać. – Śmieje się Ada, a następnie bierze gryza tego czegoś, czego prawdziwą pizzą nazwać się nie da. Nawet nie trudzi się o ściągnięcie ananasa.

– Barbarzyństwo... – Podsumowuję całą sytuację jednym słowem, po czym wycieram ręce w kolorową serwetkę. – Straciłem apetyt.

– Ja też – mówi Wank. – Wychodzę.

Zakłada kurtkę, czapkę i zasuwa za sobą krzesło.

– To co, widzimy się później w hotelu? – Pyta, jakby nigdy nic się nie stało.

Uwielbiam te nasze kłótnie, które nawet nie są kłótniami.

– Wiadomo. Tylko nie wyjeżdżajcie beze mnie! – Śmieję się.

– Bez obaw. – Mruga do mnie porozumiewawczo, a następnie odzywa się do szatynki. – Do zobaczenia, Ada! Trzymam kciuki za twoje mistrzostwa świata. 

Posyła Adzie szczery uśmiech i pokazuje zaciśnięte piąstki, co z kolei wywołuje uśmiech na twarzy mojej dziewczyny.

– Dzięki, przyda się – odpowiada, machając mu na pożegnanie.

– No właśnie, co z maturą? Co ze studiami? – Pytam, gdy brunet opuścił już lokal.

Zanim dziewczyna zabiera głos, bierze głęboki oddech. Tak jakby się martwiła albo bała. Znam to. Taki egzamin to naprawdę dużo stresu jak na jeden raz.

– Cóż... – W końcu decyduje się odezwać. – Szczerze mówiąc, nie jestem jeszcze pewna jak z tym wszystkim będzie...

– Och, rozumiem. Ale nie przejmuj się, mało kto jest pewien swojej przyszłości. W zasadzie nikt nie wie, jak wszystko się potoczy. – Posyłam jej wspierający uśmiech i ujmuję jej dłoń, aby dodać jej otuchy. Ledwo zauważalnie się wzdryga.

Coś jest nie tak.

– Ej, wszystko w porządku? – Pytam, również zaczynając się martwić.

– Tak, tylko...

– Ale masz już jakiś kierunek, jakąś szkołę na oku?

– Tak jakby – odpowiada, odsuwając talerz i spuszczając wzrok na niewielki, drewniany stół, przy którym zresztą siedzimy.

– „Tak jakby"?

Nagle gwałtownie się odsuwa i kieruje na mnie swój wzrok.

– Możemy o tym nie rozmawiać? Proszę?

#disconnected || andreas wellingerWhere stories live. Discover now