15

2K 189 90
                                    

No to ten, no... Jutro, za 2 miesiące... Co za równica XD

Rozdzialik na miły początek wakacji, enjoy x


28 czerwca

Adrianna

-No, dalej, dalej! -krzyczy, usiłując zmotywować mnie do dalszego biegu.

Jest poniedziałek i szósta godzina, a ja w sportowym dresie biegam po krętych ścieżkach pobliskiego parku. Gdyby wczoraj ktoś przedstawiłby mi taki obrót spraw, uznałabym go za wariata.

-Ale... Ja... Już... Nie mogę!- Brakuje mi powietrza w płucach. Dodatkowo moje nogi nie współpracują ze mną zbyt dobrze, więc zatrzymuję się na środku chodnika. Opieram dłonie na kolanach i zwieszam głowę w dół, usiłując złapać kilka wdechów. 

-Dopiero początek i już wymiękasz? -Biegnie przede mną, ale gdy zauważa, że się zatrzymałam, zawraca. Gdy się na niego patrzy sprawia wrażenie, że czynność ta nie wymaga od niego żadnego wysiłku i jest łatwa niczym oddychanie. Gdyby nie pot na jego czole nawet bym nie wiedziała, że jest w trakcie wyczerpującego treningu.

-No przepraszam... Że... Nie jestem skoczkiem narciarskim! -Usiłuję wypowiedzieć zdanie jak najbardziej składnie. Moje tętno zaczyna powracać do normy.

Wzdycha przeciągle.

-Przecież mówiłaś, że biegasz. -Krzyżuje ręce na torsie. Przez liście drzew miejscowego parku przebijają się pojedyncze promienie słońca, a jeden z nich pada dokładnie na jego prawe oko. Mruży je, przez co wygląda nieco poważniej niż zwykle, uwzględniając dodatkowo grymas na ustach.

-Okay, kłamałam. Nie biegałam już od jakiś... -Zawieszam na moment głos, choć dobrze pamiętam, kiedy ostatni raz poszłam pobiegać. -Dwóch, może trzech lat.

-I pewnie w piłkę nożną też nie grałaś? -Podchodzi trochę bliżej; słońce już nie razi go w oczy.

-Eyeyey, to ty tu jesteś główny mistrz kłamstwa, nie ja. Grałam, tylko skończyłam z tym też jakieś trzy lata temu -prostuję.

-Trzy lata tu, trzy lata tam... To jakaś specjalna data, czy jak? Nie masz czasami za sobą jakiejś mrocznej przeszłości? Zabiłaś kogoś?

Blondyn uśmiecha się szeroko, dając mi do zrozumienia, że to jedynie żart, ale u mnie wywołuje to niemały niepokój. Po czole spływa mi strużka potu, na pewno nie przez kilkuminutowe ćwiczenia. Zaczynam się nerwowo śmiać, ale nie trwa to długo, gdyż nie chcę jeszcze bardziej przedłużać już wyjątkowo niezręcznej sytuacji.

-No cóż... -Usiłuję coś wydukać, cokolwiek, ale zupełnie odebrało mi mowę. Na szczęście Andreas dość szybko postanawia zmienić temat.

-I to nie tak, że chciałem kłamać. Musiałem. Co by było, gdyby się okazało, że jesteś moją... Jak ty to ujęłaś? A tak, ,,hotką". -Wykonuje dłońmi niewidzialny cudzysłów w powietrzu.

-A czy ja mam ci to za złe? Nie wydaje mi się. -Na szczęście moja zdolność mowy powraca, tak samo jak i siła mięśni. Ruszam się z miejsca, aby usadowić się na trawie wciąż pokrytej poranną rosą.

-Ale byłaś zła. Mam na myśli wtedy, gdy odeszłaś. -Robi to co ja i siada blisko mnie. Może nawet odrobinę za blisko.

Przypominam sobie ten chłodny marcowy wieczór.

-,,Zła"? Czemu ,,zła"? Dlaczego tak pomyślałeś?

Przewraca oczami.

-Hmmm, może dlatego, że od razu poszłaś na dworzec i nie odzywałaś się do mnie przez kolejne kilkanaście godzin?

#disconnected || andreas wellingerWhere stories live. Discover now