47

968 107 34
                                    

[A/N]
Podejrzewam, że konkurs się dzisiaj nie odbędzie. Jednak jeśli z nadzieją czekacie tak samo jak ja oglądając reklamy na jedynce, to udostępniam rozdział, żeby Wam się chociaż przez chwilkę nie nudziło x

30 sierpnia

Andreas

– Jak bardzo masz przejebane? – Pyta Wank, gdy pojawiam się w naszym wspólnym pokoju.

– To wychodzi poza skalę – odpowiadam, równocześnie odkładając zakupy na stoliku, a następnie siadając na łóżku obok niego. – Jest źle, Andreas. Naprawdę cholernie beznadziejnie.

– Widzę, że jest źle z dwóch powodów. Pierwszy to twoje opatrunki na ciele, a po drugie to zwróciłeś się do mnie pełnym imieniem. Nie, nie jest źle. Jest tragicznie.

Chowam twarz w dłoniach, ale po chwili z tego rezygnuję i zamiast tego przeczesuje włosy palcami prawej dłoni. Z tyłu głowy natrafiam na niemałego guza, co skłania mnie do opuszczenia ręki.

– Tak w ogóle, to kto cię opatrywał? – Odzywa się szatyn. – Bo na pewno nie Ada.

– A zdziwiłbyś się...

– No nie gadaj. Czyli wcale nie jest tak źle! – Rozchmurza się Wank. Czego zdecydowanie nie można powiedzieć o mnie.

– Stary, ona mnie nienawidzi! Nienawidzi, rozumiesz?! – Unoszę się, próbując wyładować całą moją złość na leżącej w pobliżu poduszce.

– Welli, poduszka ci nic nie zrobiła. – Bierze ode mnie wspomnianą rzecz i kładzie ją na drugim końcu łóżka. Przyjacielsko klepie mnie w ramię. – Poza tym, nienawiść to też jakaś emocja. To znaczy, że nie jesteś jej obojętny. I wciąż jej na tobie zależy.

– Nie wiem... Jakoś ciężko mi w to uwierzyć.

Przez długą chwilę żaden z nas nic nie mówi. W końcu jednak Andreas postanawia zmienić temat i zapytać o reklamówkę, którą ze sobą przywlokłem.

– W ogóle, co to za torba leży na stole? Robiłeś zakupy?

– A właśnie... – Biorę ze stołu zakupy i podaję reklamówkę Wankowi. – Proszę, mógłbyś pójść do Ady i jej to dać? Na pewno przyda się jej na kaca.

Wank patrzy rozmarzonym spojrzeniem to na mnie, to na zakupy.

– Jeju, nawet gdy ona jest na ciebie wkurwiona, to ty i tak się o nią martwisz. To słodkie. Shippuję jeszcze bardziej.

Przewracam oczami.

– Dobra, dobra. Po prostu jej to daj. Tylko nie mów, że to ode mnie.

Wsadza głowę do środka, po czym wyjmuje i przygląda się kolejnym produktom.

– Tabletki przeciwbólowe, dwulitrowa woda mineralna...Okay, rozumiem, ale skąd ty w Japonii wziąłeś sok pomidorowy?

– To jeszcze dało się znaleźć w sklepie. Ciężej było kupić Schoko-Bonsy.

– Czemu akurat Schoko-Bonsy?

Uśmiecham się. Chyba po raz pierwszy dzisiaj.

– Bardzo je lubi.

Chłopak kiwa głową z uznaniem i wraca do przeglądania rzeczy.

– A to co? Jakieś danie? – Patrzy podejrzliwie na styropianowy pojemnik.

– Ramen. Nie mieli rosołu, a jest dobry na zatrucie alkoholowe.

– Aha. Czyli słodycze też są dobre na zatrucie?

– Bo ja wiem? Może. Ale na pewno poprawią jej humor.

Chłopak jeszcze raz spogląda na wszystkie zakupione przeze mnie artykuły. Wdycha i przenosi na mnie swoje spojrzenie.

– Czemu w zasadzie sam jej tego nie dasz?

– Daj spokój, ode mnie na pewno tego nie weźmie.

Wank zastanawia się przez chwilę, po czym znów zabiera głos.

– No dobra. Zaniosę jej to. Pod jednym warunkiem. Dzisiaj rano wziąłem z klubu jej torebkę. Zaniesiesz jej ją.

– Wank, tłumaczyłem ci, że... – Zaczynam, ale przyjaciel momentalnie mi przerywa.

– Wiem, ale torebkę będzie musiała od ciebie wziąć. Jest tam też jej telefon i portfel. Bez tych rzeczy nie wyjedzie. No i znów będziesz miał okazję z nią pogadać i odkręcić wszystko, co narobiłeś.

#disconnected || andreas wellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz