[A/N]
Podejrzewam, że konkurs się dzisiaj nie odbędzie. Jednak jeśli z nadzieją czekacie tak samo jak ja oglądając reklamy na jedynce, to udostępniam rozdział, żeby Wam się chociaż przez chwilkę nie nudziło x30 sierpnia
Andreas
– Jak bardzo masz przejebane? – Pyta Wank, gdy pojawiam się w naszym wspólnym pokoju.
– To wychodzi poza skalę – odpowiadam, równocześnie odkładając zakupy na stoliku, a następnie siadając na łóżku obok niego. – Jest źle, Andreas. Naprawdę cholernie beznadziejnie.
– Widzę, że jest źle z dwóch powodów. Pierwszy to twoje opatrunki na ciele, a po drugie to zwróciłeś się do mnie pełnym imieniem. Nie, nie jest źle. Jest tragicznie.
Chowam twarz w dłoniach, ale po chwili z tego rezygnuję i zamiast tego przeczesuje włosy palcami prawej dłoni. Z tyłu głowy natrafiam na niemałego guza, co skłania mnie do opuszczenia ręki.
– Tak w ogóle, to kto cię opatrywał? – Odzywa się szatyn. – Bo na pewno nie Ada.
– A zdziwiłbyś się...
– No nie gadaj. Czyli wcale nie jest tak źle! – Rozchmurza się Wank. Czego zdecydowanie nie można powiedzieć o mnie.
– Stary, ona mnie nienawidzi! Nienawidzi, rozumiesz?! – Unoszę się, próbując wyładować całą moją złość na leżącej w pobliżu poduszce.
– Welli, poduszka ci nic nie zrobiła. – Bierze ode mnie wspomnianą rzecz i kładzie ją na drugim końcu łóżka. Przyjacielsko klepie mnie w ramię. – Poza tym, nienawiść to też jakaś emocja. To znaczy, że nie jesteś jej obojętny. I wciąż jej na tobie zależy.
– Nie wiem... Jakoś ciężko mi w to uwierzyć.
Przez długą chwilę żaden z nas nic nie mówi. W końcu jednak Andreas postanawia zmienić temat i zapytać o reklamówkę, którą ze sobą przywlokłem.
– W ogóle, co to za torba leży na stole? Robiłeś zakupy?
– A właśnie... – Biorę ze stołu zakupy i podaję reklamówkę Wankowi. – Proszę, mógłbyś pójść do Ady i jej to dać? Na pewno przyda się jej na kaca.
Wank patrzy rozmarzonym spojrzeniem to na mnie, to na zakupy.
– Jeju, nawet gdy ona jest na ciebie wkurwiona, to ty i tak się o nią martwisz. To słodkie. Shippuję jeszcze bardziej.
Przewracam oczami.
– Dobra, dobra. Po prostu jej to daj. Tylko nie mów, że to ode mnie.
Wsadza głowę do środka, po czym wyjmuje i przygląda się kolejnym produktom.
– Tabletki przeciwbólowe, dwulitrowa woda mineralna...Okay, rozumiem, ale skąd ty w Japonii wziąłeś sok pomidorowy?
– To jeszcze dało się znaleźć w sklepie. Ciężej było kupić Schoko-Bonsy.
– Czemu akurat Schoko-Bonsy?
Uśmiecham się. Chyba po raz pierwszy dzisiaj.
– Bardzo je lubi.
Chłopak kiwa głową z uznaniem i wraca do przeglądania rzeczy.
– A to co? Jakieś danie? – Patrzy podejrzliwie na styropianowy pojemnik.
– Ramen. Nie mieli rosołu, a jest dobry na zatrucie alkoholowe.
– Aha. Czyli słodycze też są dobre na zatrucie?
– Bo ja wiem? Może. Ale na pewno poprawią jej humor.
Chłopak jeszcze raz spogląda na wszystkie zakupione przeze mnie artykuły. Wdycha i przenosi na mnie swoje spojrzenie.
– Czemu w zasadzie sam jej tego nie dasz?
– Daj spokój, ode mnie na pewno tego nie weźmie.
Wank zastanawia się przez chwilę, po czym znów zabiera głos.
– No dobra. Zaniosę jej to. Pod jednym warunkiem. Dzisiaj rano wziąłem z klubu jej torebkę. Zaniesiesz jej ją.
– Wank, tłumaczyłem ci, że... – Zaczynam, ale przyjaciel momentalnie mi przerywa.
– Wiem, ale torebkę będzie musiała od ciebie wziąć. Jest tam też jej telefon i portfel. Bez tych rzeczy nie wyjedzie. No i znów będziesz miał okazję z nią pogadać i odkręcić wszystko, co narobiłeś.
CZYTASZ
#disconnected || andreas wellinger
FanfictionI część - #skijumping II część - #disconnected ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Sekrety, sekrety, sekrety... Kto ich nie ma? Z całą pewnością nie dwójka młodych ludzi, którzy kilka miesięcy temu spotkali się na portalu internetowym, po czym ich relacja przeni...