4 miesiące później...
Andreas
Od: Wanki
Migiem do chatki, teraz
Po odczytaniu SMS'a szybko udałem się w wyznaczone miejsce i już po jakiś dwóch minutach zająłem miejsce obok przyjaciela. Oprócz nas dwóch pojawili się jeszcze Severin i Richard.
-Co jest? - spytałem wyraźnie zaciekawiony całym zajściem.
Tutejsza chatka jest miejscem spotkań całej naszej kadry. Gdy omawiamy ważne sprawy dotyczące zarówno wyjazdów, jak i planów treningowych czy harmonogramu dnia, to właśnie tutaj wszyscy się gromadzimy.
-Podobno jakaś pilna sprawa. Schuster zwołał zebranie.
Nie zdążyłem nawet wygodnie się rozsiąść, a wspomniany brunet pojawił się w pomieszczeniu. W jednej ręce trzymał plik papierów, wielki segregator i mały laptop, a w drugiej filiżankę z lekko zabarwioną na brązowo cieszą, która po zetknięciu się z wargami trenera znalazła się na podłodze.
-Kurwa mać, po jaką cholerę Elsa złamała tę nogę?! - Wściekły zajął miejsce naprzeciwko mnie i Andreasa.
-To raczej nie do końca jej wina. -Odezwał się Freund z drugiego końca sali. Majstrował coś przy ekspresie, więc pewnie tak jak Schuster usiłował zacząć dzień od porannej dawki kofeiny.
-Co ona w ogóle robiła? - spytał Wank.
-Zabrakło Anny i po niej - zażartowałem.
-Wellinger, śmieszku, za dużo Krainy Lodu...- stwierdził Severin.
-Chyba raczej krainy loda! Haha!
Boże, Freitag...
-Ty, Freitag, martw się raczej o... -Chciałem dokończyć, lecz trener z taką dezaprobatą skierował wzrok na każdego z nas, że momentalnie cała chatka pogrążyła się w ciszy. Richard odchrząknął i razem z Freundem usiadł obok mnie i Wanka. Żaden z nas nic nie mówił, aby jeszcze bardziej nie denerwować Schustera, choć po kilkunastu sekundach Andreas zakończył grobową ciszę.
-No to... Jak? Czemu złamała nogę?
Richi już otwierał usta, aby mu odpowiedzieć, ale Werner był szybszy.
-Gówno mnie to obchodzi! Jakby kózka nie skakała, to moja kawa byłaby zdatna do picia! Na dodatek taki burdel w tej dokumentacji, że nic nie idzie znaleźć...
Popatrzyliśmy po sobie i zdecydowaliśmy się powiedzieć to, co zawsze, gdy Schuster przechodzi mini-załamanie nerwowe.
-Trenerze...
-Wdech.
-Wydech.
Chyba pomogło, bo z jego twarzy zaczął powoli znikać delikatny, różowawy rumieniec. Wziął jeszcze kilka kolejnych wdechów, dzięki którym po kilku minutach całkowicie się uspokoił.
-Okay, a więc zebrałem was tutaj, aby ustalić kilka spraw związanych z naszym wyjazdem do Klingenthal. Zostało już tylko półtora tygodnia do rozpoczęcia treningów. No i Elsa poszła na dwumiesięczne zwolnienie, więc potrzebna nam jakaś nowa asystentka. W końcu nie będę robił tych porządków sam! No i moja kawa jest szczerze mówiąc chujowa...
Cały Werner Schuster- kawa jest najważniejsza...
Adrianna
-No to moi drodzy jak to jest z tymi pestkami?
Czwartek, dziewiąta czterdzieści trzy, lekcja chemii- tak jak każdego szkolnego tygodnia. W klasie panował wręcz znakomity nastrój; co się dziwić, w końcu jeszcze dziewięć dni do rozpoczęcia dwumiesięcznej laby, czasu na książki, seriale, filmy, imprezy, wycieczki i wszystkie inne rozrywki, jakie mają miejsce własnie w wakacje. Część naszej klasy rozmawia po cichu między sobą na temat ich najbliższych planów, a część skupia się na lekcji. Ja należę niestety do tej drugiej, bo na wspaniałe przygody nie mam co liczyć- wygląda na to, że czeka mnie praca animatorki w słonecznej Hiszpanii. Na początku wydawało mi się, że praca jest jak marzenie- piasek, morze, upał... Ale będę tam całkowicie sama, więc dwa miesiące z dziećmi i bez znajomych, jak i rodziny, chyba nie można zaliczyć do szczególnie udanych.
YOU ARE READING
#disconnected || andreas wellinger
FanfictionI część - #skijumping II część - #disconnected ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Sekrety, sekrety, sekrety... Kto ich nie ma? Z całą pewnością nie dwójka młodych ludzi, którzy kilka miesięcy temu spotkali się na portalu internetowym, po czym ich relacja przeni...