31

1.3K 163 86
                                    

24 lipca

Adrianna

– Siadam przy oknie! – Rzucam szybko do Andreasa i zajmuję miejsce właśnie tam. Uwielbiam siedzieć przy oknie i oglądać rozpościerające się w oddali krajobrazy. Ze słuchawkami w uszach cała podróż jest nawet jeszcze bardziej przyjemna.

Andi zajmuje miejsce obok mnie, wcześniej umieszczając swój bagaż pod siedzeniem. Czuję na sobie jego wzrok.

– Nadal się gniewasz? – Pyta. W jego głosie słychać jakby odrobinkę smutku.

Kieruję na niego swoje spojrzenie.

– Nie potrafię się długo gniewać na ludzi – mówię, wyciągając przed siebie nogi, na tyle na ile to możliwe. W autobusie nie ma zbyt wiele miejsca.

Andreas uśmiecha się, a następnie rozsiada wygodnie na fotelu. Splata ręce za głową.

– Ta dziewczynka to twoja kuzynka? – Nagle zmienia temat. Autobus rusza.

– Nie. To trochę skomplikowane... – stwierdzam.

– To mi wyjaśnij. Mamy dużo czasu. – Uśmiecha się zawadiacko.

Przez chwilę zastanawiam się, czy to aby na pewno dobry pomysł. Ostatecznie jednak ulegam.

– Ehh... No dobra. – Daję się przekonać. – Od czasów gimnazjum działam w wolontariacie. Są różne akcje, w jakich możesz działać. Tak jak wtedy, gdy ci mówiłam, że jestem na WOŚP'ie. Regularnie odwiedzam jedno hospicjum i właśnię tę dziewczynkę.

– Wow, brzmi fajnie – odpowiada z entuzjazmem. – I to miało być takie skomplikowane?

Uwierz mi, to bardziej skomplikowane niż ci się wydaje, Andi.

Nie odpowiadam. Mam nadzieję, że to pytanie retoryczne i szybko zmieni temat, bo naprawdę nie mam ochoty ciągnąć dalej tego tematu. Lepiej, żeby nie wiedział. Zdecydowanie lepiej, żeby nie wiedział. 

I lepiej dla mnie, żebym o tym zapomniała.

– Jak poznałaś Kasię? – Dopytuje. Wow, nawet zapamiętał jej imię.

Na to pytanie jeszcze jestem w stanie odpowiedzieć.

– W zasadzie przypadkiem. Gdy po raz pierwszy, poszłam z wizytą do hospicjum, zapytano mnie, czy przyszłam odwiedzić kogoś konkretnego. Powiedziałam wtedy, że jestem wolontariuszką i podałam nazwę mojej szkoły. Pani z okienka poprosiła mnie o imię i nazwisko, a następnie zaprowadziła do odpowiedniej sali. No i w zasadzie to tyle. Miałam odwiedzać Kasię raz na dwa tygodnie, ale wyszło na to, że zaczęłam odwiedzać ją coraz częściej. Chyba jest już dla mnie jak siostra...

Podczas monologu mimowolnie spuściłam wzrok na kolana i zaczęłam bawić się palcami. Teraz, gdy już zakończyłam swoją wypowiedź, zerkam na Andreasa, pełna ciekawości jak to skomentuje. On jednak nic nie mówi, a jedynie patrzy na mnie z ewidentnym podziwem w błękitnych oczach.

– No dobra, to teraz kolej na mnie. – Przerywam niezręczną ciszę. – Zadałeś mi już dwa pytania, a ja absolutnie żadnego. Skandal. Moja kolej.

#disconnected || andreas wellingerWhere stories live. Discover now