-40-

11 1 0
                                    

— O co chodzi? — spytałam siadając  gwałtownie na łóżku.
— Chciałem, to znaczy chcieliśmy się tylko spytać czy wszystko w porządku — powiedział Thomas stojący najbliżej mnie.
— A dlaczego pytasz?
— Wszyscy widzieliśmy jak trener ciągnął cię tutaj ledwo przytomną — prawie krzyknął. — Martwię, martwimy się o ciebie.
— Wszystko okey, tylko po prostu... — Nie wiedziałam jak im o tym wszystkim powiedzieć, co się tam dzieje, nie wspominając o moich mocach.
— Po prostu... co? — dopytywał się. Widać było, że jest, hmm, zaniepokojony? Tak, chyba tak.
— Nieważne. — Urwałam, wzięłam ręcznik i piżamę z plecaka i skierowałam się do łazienki. Długo stałam pod strumieniami chłodnej, kojącej wody. W jakiś sposób to uspokajało. Kiedy wyszłam spod prysznica dochodziła 12 w nocy. Wszyscy już spali, ale po środku sali stał Thomas. Ubrany był w beżową koszulę i ciemne, pasujące spodnie, a ja? W puchatą piżamkę z misiem. Skąś cicho słychać było All of Me. W pomieszczeniu w losowych miejscach stały elektryczne świeczki dające ciepłe, niemal pomarańczowe światło.
— Zatańczymy? — cicho spytał Thomas wyciągając rękę w moim kierunku.
— Tak — odpowiedziałam szeptem i podeszłam do niego zmniejszając odległość do kilkudziesięciu centymetrów. Thomas złapał mnie w pasie, a drugą ręką wziął moją dłoń i splótł nasze palce. Ja, jak zahipnotyzowana położyłam prawą dłoń na jego barku i powoli zaczęłam się z nim kiwać w rytm piosenki. John Legend śpiewał o nieodwzajemnionej miłości. Minęło dopiero kilka dni, ale czy... czy ja się mu podobam? Popatrzyłam prosto w jego oczy. On się delikatnie uśmiechnął, ale nie ze śmiechu. Poczuł ulgę. Ale dlaczego? Też lekko się uśmiechnęłam i wszystko zniknęło. Pozostały tylko jego zielono-brązowe oczy. W pewnym momencie muzyka ucichła, a ja wyrwałam się z transu.
— Jesteś mi winna buziaka, prawda? — spytał szeptem, który w tamtej chwili wydawał się czymś o wiele głośniejszym, niż w rzeczywistości był. Nic nie odpowiedziałam tylko pocałowałam go w usta. Krótko, dla niego za krótko. Chciał więcej, ale ja lekko odsunęłam dłonią jego usta.
— Dług spłacony — odpowiedziałam i poszłam do swojego łóżka. — Dobranoc. — dodałam. Nie chciałam robić mu nadziei. Jeszcze nie teraz. Na moje nieszczęście Thomas miał łóżko zaraz przy moim. Odwróciłam się do niego plecami. Po kilkudziesięciu minutach usłyszałam jak cicho podchodzi do mnie i delikatnie przykrywa mnie kocem, oczywiście udawałam że śpię. Później położył się na swoim łóżku i wpatrywał się we mnie. Przez całą noc czułam na sobie jego wzrok. No, dopóki nie zasnęłam.
— Hej, obudź się! Zaspałaś! — Ktoś szturchał mnie w ramię. Szybko poderwałam się do pionu, przestraszona tym, że nie usłyszałam tylu budzików. Nade mną stała Rosa. Odruchowowo popatrzyłam na godzinę. Była dopiero 6:03! Jeszcze pół godziny do pobudki!
— Po coś mnie zbudziła?! — spytałam ostrym tonem. Zawsze wolałam sobie pospać o te 10 minut dłużej.
— Powiedz mi, jak było? — spytała sprawnie znieniając temat.
— Ale o czym ty mówisz? — prawie krzyknęłam, jeszcze bardziej poirytowana.
— No z... — zaczęła i dyskrentnie pokazała na Thomasa.
— Do niczego nie doszło. — powiedziałam chłodno i już miałam się kłaść z powrotem, ale Rosa ściągnęła ze mnie koc — Ej!
— Tyle to ja nawet wiem. —  Wywróciła oczami — ale powiedz, zaiskrzyło, prawda?
— Nie — powiedziałam najostrzej jak potrafiłam, wyrwałam koc Rosie z rąk i położyłam się z powrotem zostawiając ją osłupiałą.

PogońWhere stories live. Discover now