-39-

7 1 0
                                    

Osobą, która mnie usadziła na krześle okazał  się być Larry, a bardziej pan Larry. Przypiął mi najpierw nogi klamrą i paskem.
— Po co przypinasz mnie całą skoro już teraz nie mogę uciec? — powiedziałam, kiedy chciał zapiąć mi pas na klatce piersiowej.
— W sumie... Zapnij jej tylko prawą rękę i przedramię lewej — odpowiedział Jonas, chociaż pytanie skierowałam do trenera. Tak, jak doktorek powiedział, tak Larry zrobił.
W tym czasie lekarz wyjął strzykawkę z płynem, chyba usypiającym. Kiedy byłam już unieruchomiona doktorek chciał mi wbić igłę w żyłę. W ostatniej chwili się rozmyślił i rzucił strzykawką o ścianę. Dźwięk tłuczonego szkła przerwał niezmąconą ciszę.
— Dlaczego mogę ci to znów podać dopiero za kilka dni!? — krzyknął wplatając ręce w swoje brązowe włosy — Zasnęłabyś i byłoby po problemie! A tak!? Co teraz mam z tobą zrobić!? — Stanął do mnie tyłem szukając czegoś po szufladach.
— Już będę grzeczna — powiedziałam cicho, aby go jeszcze bardziej nie rozgniewać.
— Jaką mam pewność, że będziesz robić to, co ci karzę!? — odwrócił się. Był jednocześnie rozgniewany i zdenerwowany.
— Chce ci coś pokazać w tę niedzielę. Gdybym była niegrzeczna nie pozwoliłbyś mi pokazać coś na zewnątrz, na świeżym powietrzu — powiedziałam trochę pewniej. — Będę grzeczna — dodałam, aby upewnić go w tym przekonaniu.
— Naprawdę, będziesz? — powiedział.Przypnij ją całą, tylko mocno. — Wyczuwam kłopoty. Coś się kroi. Wziął ze stołu paralizator. To nie skończy się dobrze. Obserwowałam doktorka, który powoli podchodził do mnie od czasu do czasu włączając dla żartu paralizator. W tym czasie Larry zdąrzył zapiąć wszystkie pasy.
— Jeśli nie zamigasz ani razu pozwolę ci na ten pokaz w niedzielę. Jeśli zamigasz, jutro to powtórzymy. — powiedział, a ja kiwnęłam głową na tyle, na ile pozwalał mi na to pas na szyi. — Ile zostało nam czasu? — powiedział kierując pytanie do Larrego.
— 15 minut — powiedział stając kilka kroków za mną.
— Odliczaj 10 — powiedział i zaczął mnie ,,szturchać" paralizatorem. Skupiłam się na tym, aby nie migać. Pomiędzy ,,dotknięciami" mijały jakieś 5-10 sekund. W tym czasie starałam się otrząsnąć i przygotować na następną porcję krótkiego, nieprzyjemnego bólu. Nie wiem dokładnie kiedy, ale w końcu minęło tych 10 minut i trener mnie odpiął. Potrzebowałam prawie minuty, aby się ogarnąć. Kiedy było mi już wystarczająco dobrze wstałam, a pan Larry wziął mnie pod ramię i poprowadził do drugiego pokoju. Tam włożyłam rękę do maszyny, a po minucie miałam już z powrotem założone ,,zabezpieczenie". Później pan Larry pomógł mi przejść przez cały ośrodek, aż do mojego łóżka. Dałam radę tylko ściągnąć buty zanim padłam na nie i zemdłałam.
     Znów byłam orłem, znów znajdowałam się w tej jaskini, znowu byłam w tej klatce, znów uderzał mnie bat, znów widziałam swoją krew na posadce. Znowu ten sen.
Nagle wszystko ucichło. Klatka się otworzyła. Byłam wolna! Wyleciałam z jaskini, ale nie uleciałam daleko. Do mojej nogi przyczepiona była lina, która pociągnęła mnie z powrotem.
      Gwałtownie wstałam.  Thomas trzymał rękę w powietrzu, przy moim ramiemiu. Czy on chciał mnie obudzić? Obok stała cała grupa i wpatrywała się z troską na mnie. Tylko Bohdan trzymał się troszkę z tyłu i jak zwykle bawił się jednym ze swoich noży. O co chodzi? Czy ja o czymś nie wiem?

PogońWhere stories live. Discover now