-34-

11 2 0
                                    

Siedziałam tak, nie wiem ile. Z otępienia wyrwało mnie trzaśnięcie drzwiami. W moją stronę zmierzał Jonas.
— Minęło dopiero 15 minut. Mamy jeszcze 45. Jeśli się szybko ogarniesz to zdążymy — powiedział, nie patrząc mi w oczy i podając rękę, abym się podniosła. Chwyciłam ją mocno. Po kilku sekundach stałam już stabilnie na nogach.
— Idź do pomieszczenia — dodał. Dzisiejszy dzień mnie przerósł. Nie miałam już siły na opór. Posłusznie wykonałam polecenie. Tak jak poprzedniego dnia po wejściu do małego pokoiku włożyłam rękę w otwór. Kiedy Jonas przez głośnik dał mi znać, że mogę ją już wyjąć poczułam przyjemną ulgę. Tak, jakby po długiej wędrówce po górach, z ciężkim plecakiem, miała okazję, aby zrobić małą przerwę, aby zrzucić z ramion pewien ciężar i odpocząć.
— Chodź do sali obok — rzekł przez mikrofon, zanim zdążyłam wyjść z pokoiku. Kiwnęłam odruchowo głową na potwierdzenie i od razu skierowałam się do drugich drzwi. Drugie pomieszczenie było o wiele większe. W sali mieściło się kilkanaście różnych urządzeń. Jedyne co tam rozpoznałam to mikroskop. Przy lewej ścianie, w miejscu, gdzie znajdował się otwór stała maszyna. Wyglądała jak połączenie wielu kół zębatych z otworem po środku, który tworzył tunel. To jest bardziej skomplikowane niż myślałam... Nigdy nie uda mi się tego zdjąć.
— Usiądź — powiedział doktorek wskazując na krzesło stojące przy ścianie pomieszczenia. Wyglądało podobnie, jak to, które jest u dentysty. Białe, z wygodnym oparciem pod głowę, podnóżkiem i podłokietnikiem. Za przedmiotem stał pan Lavers. Pewnie gdyby nie to co się stało, w tamtym miejscu stał pan Brown. Dlaczego ja to zrobiłam?! Dręczyły mnie wyrzuty sumienia. Posłusznie usiadłam we wskazanym miejscu.
— Jak tam twoja noga? — spytał doktorek.
— Co? — Jego pytanie wyrwało mnie z zamyślenia. Dopiero po chwili zrozumiałam, o co pyta. — Dobrze, już nie boli.
— Zerknijmy — powiedział Do siebie i kucnął, aby podwinąć mi nogawkę spodni i sprawdzić jak goi się moja noga po niedawnym upadku. Zupełnie o tym zapomniałam. W tym tygodniu tyle się działo, że jedna rana była w tym wszystkim nieistotnym szczegółem. Zamknęłam oczy i postarałam się odprężyć. Jonas oprócz samego przeglądu, musiał wszystko zanotować. Chwilkę mu to zajęło. Kiedy skończył pisać powiedział dwa słowa, które w tamtej chwili dotarły do mnie o sekundę za późno.
— Zwiąż ją — rozkazał panu Laversovi. Przez tą sekundę co ja próbowałam załapać o co chodzi trener zdążył założyć mi biały, materiałowy pas na klatkę piersiową, w taki sposób, że byłam przywiązana do krzesła. Oddech gwałtownie mi przyspieszył i zaczęłam się szarpać z pasem, który nieprzyjemnie wrzynał mi się w skórę.
— Nie używaj mocy, bo pożałujesz — powiedział Jonas głosem tak chłodnym, że wiedziałam, że to byłby bardzo zły pomysł. Zmienił on się w ciągu kilku sekund z miłego na nieczułego. To mnie tak zaskoczyło, że nie opierałam się już, przed zawiązaniem pasów na rękach i na nogach. Ostatni z nich był wokół szyi. Pan Lavers zawiązał wszystkie na tyle mocno, że nie mogłam się poruszyć nawet o centymetr.
— Dobra dziewczynka — powiedział doktorek sięgając po pustą strzykawkę. Najdziwniejsze było to, że uspokoiło mnie to w jakimś stopniu. — Muszę pobrać ci krew, przepraszam cię za te środki bezpieczeństwa, ale są one konieczne — powiedział to tonem tak nieczułym, jakby go to wcale nie obchodziło. Po kilku sekundach poczułam lekkie ukłucie w żyłę na ręce. Musieliśmy chwilę poczekać, aż do pojemniczka zbierze się odpowiednia ilość.
— A teraz wytwórz nad drugą dłonią bańkę wody. — W tym samym czasie sięgał po następną strzykawkę. Nic nie mówiąc wykonałam polecenie. Obróciłam dłoń i nad nią powoli zaczęła formować się kula. — I trzymaj ją tak, dopóki nie pobiorę ci krwi.
Ponownie Jonas wbił strzykawkę. Wiedziałam co się teraz stanie. Moja krew miała w sobie srebrne drobinki, tak jakby ktoś dosypał do niej brokat. Doktorek patrzył się na to z zafascynowaniem. Ja byłam za to tym wszystkim już znudzona. Kiedy już zebrał odpowiednią ilość położył ją obok poprzedniej. W tym samym momencie zacisnęłam dłoń w pięść i kula wody zniknęła w ten sam tajemniczy sposób, co się pojawiła.
— Mamy jeszcze 10 minut. Co teraz? — powiedział bardziej do siebie niż do mnie. — Wiesz co? Puszczę cię dzisiaj wcześniej. Jutro jest przecież niedziela. Będziemy mieli cały dzień. O! I trenerzy będą wszyscy wolni.
Naprawdę? Jutro niedziela? Rosa mi mówiła, że w niedzielę wszyscy jadą do pobliskiego miasta. Trenerzy też mogą, ale zwykle zostają w ośrodku. Po chwili pan Lavers odpiął wszystkie pasy i mogłam w końcu wstać. Doktorek był na tyle zajęty moją krwią, że chyba nawet nie zauważył kiedy przeszłam do mniejszego pomieszczenia. Włożyłam rękę w otwór i poczekałam, aż klikanie dobiegnie końca. Od strony osoby trzeciej mogłoby to wyglądać jakbym dobrowolnie zakładała na siebie blokadę. Tak naprawdę to pilnował mnie pan Lavers i wiedziałam, że on zmusiłby by mnie do tego z użyciem siły. I też to, że tylko on, pan Brown lub Jonas mogą otworzyć drzwi prowadzące na klatkę schodową.
Po kolacji siedziałam razem z grupą grając gry. Miałam do tego dwa powody. Po pierwsze chciałam nie myśleć o panu Brownie i jego poparzonej ręce. Po drugie chciałam, aby ktoś kupił mi dwa półlitrowe Monstery i mapę okolicy, kiedy będzie w mieście. W końcu udało mi się namówić na to Tomasa. Przynajmniej tę sprawę załatwiłam.

PogońWhere stories live. Discover now