-23-

45 9 0
                                    

Piiik
Usłyszałam i zmarszczyłam brwi. Co to może być?
Piiik
Dźwięk się powtórzył. Był nieprzyjemnie wysoki. Co to, kurwa, jest! Jeśli jeszcze raz tak zro...
Piiik
Gwałtownie wstałam i otworzyłam oczy. Raczej spróbowałam wstać, ponieważ coś trzymało mi ręce. Leżałam w łóżku, w końcu coś wygodnego, przypięta do ramy kajdankami, nadal mi nie ufają? Nie dziwię im się. Gdyby było odwrotnie też bym tak zrobiła...
Piiik
Odwróciłam wzrok w stronę źródła dźwięku. Byłam podłączona do kardiomonitora i kroplówki. To stąd ten dźwięk...
Oparłam głowę o miękką poduszkę. Moje rude włosy ułożyły się wokół głowy. Przymknęłam oczy.
Jeszcze troszkę pośpię. Tutaj jest tak wygodnie — pomyślałam, ale sen nie nadchodził. Minęło 5 minut... 10, a jego nadal nie było. Po chwili straciłam rachubę czasu. Nie wiem ile minęło, ale w pewnym momencie wszedł do pomieszczenia lekarz. Wyglądał na zaspanego. Która może być teraz godzina?
— Dożylnie podaliśmy ci wszystkie składniki odżywcze. Byłaś też bardzo osłabiona. Ile razy...? — zaczął tłumaczyć lekarz. To był ten sam, co wcześniej.
— Dwa razy pełne przemiany, jedna częściowa i kilka, może kilkanaście mrugnięć. — powiedziałam na jednym tchu. Byłam przygotowana na to pytanie.
— Przepraszam, ale nie rozumiem. — powiedział grzecznie i usiadł na krzesełku obok. Zapowiadało się dłuugie wyjaśnienie.
Pełna przemiana jest wtedy, kiedy zmieniam się cała, wliczając w to m.i. kolor oczu, ogon, futro, itp. rozumie pan? — powoli zaczęłam tłumaczyć doktorkowi.
— To chyba jasne, ale o co chodzi z pozostałymi dwoma.
— Przemiana częściowa, to taka kiedy przemieniam tylko jedną część ciała, receptor, organ. Zrozumiałe?
— Ale jak możesz przemienić tylko jedną rzecz? Możesz podać przykłady? — spytał zaciekawiony.
— Oczywiście. Mogę zmienić np. rękę w łapę kocią, wyostrzyć słuch, zmienić płuca w skrzela. O, to ostatnie to się bardzo przydaje.
— W ten sposób... — podniósł rękę w geście, jakby sam do tego doszedł i dostał olśnienia — kontynuuj.
— Mrugnięcia są zwykle niekontrolowane, kilku-kilkunastu-sekundowe spowodowane najczęściej silnymi emocjami.
— Jak wyglądają mrugnięcia? — uśmiechnęłam się pod nosem przez absurdalność pytania.
— Teraz nie mogę ich pokazać, ale jeśli zabierzecie mnie w tym żelastwie, zwanym helikopterem, w przestworza to może się doktor przekonać, jak wyglądają mrugnięcia.
— Oczywiście — powiedział i przygotowywał się do wyjścia. Przy drzwiach rzekł jeszcze przez ramię, abym mówiła mu po imieniu. Doktorek, jak doktorek. Przypomniała mi się bajka z dzieciństwa o króliku Buggsie. Ten to był zabawny... Pamiętam, że nie raz, nie dwa śmiałam się przy tej kreskówce, a kiedy odcinek się kończył od razu chciałam oglądać następny, i kolejny. Nigdy nie znudziły mi się ,,zwariowane melodie" i komiczne postacie, sceny, które w realnym świecie nie byłyby możliwe i... ogółem wszystko, co tam tylko się znalazło.
Pewnie jeszcze nie raz spotkam swojego doktorka...
Byłam w tak niewygodnej pozycji, że nie mogłam zasnąć. Może uda mi się wyjąć ręce? Spróbujmy...
Wyciszyłam się i skupiłam na nadgarstkach. Pomyślałam o kociej łapie. Po chwili poczułam charakterystyczną energię przepływającą przez moje ciało i wiedziałam, że się udało. Wyjęłam ręce z kajdanek bez problemu i przywróciłam ręce do poprzedniego stanu. Rozmasowałam nadgarstki i kilkukrotnie przeciągnęłam się. Ułożyłam się na boku i w krótkim czasie zasnęłam.
Leciałam nad ośnieżonymi szczytami  Alp. Emocje związane ze snem od razu wróciły. Chciałam być jak najdalej od niego! Nagle pogoda zaczęła się pogarszać. Instynktownie poszukałam wzrokiem jakiejkolwiek jaskini. Deszcz przybrał na sile. Trzeba było się sprężać. Po chwili krążenia zauważyłam średniej wielkości szparę, lecz była ona na tyle duża, aby schroniła mnie przed ulewą. Po wylądowaniu starałam się osuszyć pióra. Usłyszałam hałas spadającego metalu. Byłam w pułapce! Otoczona z czterech stron nie mogłam się nawet poruszyć będąc w klatce.
To tylko zły sen... — pomyślałam.
Ale to nie był koniec. Najpierw usłyszałam świst powietrza. Następnie poczułam ostry ból na prawym skrzydle. Sekwencja się powtórzyła. Świst - uderzenie. Tym razem dostały plecy. Następny i kolejny. Później przestałam już liczyć. Wszystko mnie bolało. Na podłodze było wiele szkarłatnych plam.
—Wystarczy... naprawdę już wystarczy — próbowałam powiedzieć, ale z mojego gardła wydobył się tylko cichy szmer. Coś złapało mnie za ramię. Mocno, nie chciało puścić. Ja chce się już obudzić! Niech ten koszmar się skończy! Prośba została spełniona.
— Amando! Obudź się! — Jonas próbował mnie obudzić potrząsając mym ramieniem. Kiedy tylko zobaczył, że się obudziłam przestał to robić i powiedział łagodzącym głosem.
— To tylko zły sen — czułam, że jestem cała spocona, a z moich oczu pociekła nie jedna łza. Przytuliłam lekarza, aby się uspokoić. On bez wachania odwzajemnił uścisk — już dobrze — dodał jeszcze. Staliśmy tak przez kilka minut dopóki nie uspokoiłam się wystarczająco i nie rozluźniłam ciała. On widząc to delikatnie mnie puścił i ułożył na łóżku. Nic nie mówił. Wiedziałam, że będzie musiał mnie znów przypiąć do łóżka. Nie unieruchomił mi jednak obydwu rąk, lecz tylko jedną. Poddałam się temu bez oporu. Odpiął też ode mnie kroplówkę i sprawdził komputer monitorujący mój stan.
— Już niedługo wrócisz do celi — powiedział i wyszedł.

PogońWhere stories live. Discover now