-3-

135 14 0
                                    

Kiedy po 10-godzinnej "drzemce" obudziłam się jako człowiek znajdowałam się na dachu wielkiego, białego wycieczkowca (czasami podczas snu zdarza mi się przypadkiem zmienić formę). No trudno, zdarza się. Zeskoczyłam z dachu i udałam się do restauracji na statku. Po kilkunastu minutach kręcenia się po korytarzach okrętu w końcu znalazłam stołówkę. W niej znajdował się tzw. "szwedzki stół" do którego kelnerzy co chwilę donosili jakieś potrawy. Podeszłam do pierwszych półmisków na których leżały pieczone ryby, owoce morza, piersi i skrzydełka z kurczaka oraz jeszcze inne rodzaje mięs, których nie potrafiłam rozpoznać. Wzięłam na talerz kilka skrzydełek i przeszłam dalej do następnego stolika, gdzie były przeróżne surówki i sałatki. Nabrałam po trochę z kilku tych, które wyglądały najbardziej smakowicie. Nalałam sobie gorącej kawy z ekspresu oraz zasiadłam przy wolnym stoliku. W trymiga  wchłonęłam swoją porcję. Najedzona wstałam z krzesła i poszłam zwiedzić dokładnie okręt. Większość pięter zajmowały mieszkania pasażerów, ale widziałam też kilkanaście kwater pracowników. Było też piętro, na którym znajdował się kort tenisowy, siłownia, kręgielnia i jeszcze parę innych rozrywek. Nawet była tam biblioteka! Na niższych kondygnacjach znajdowały się sklepy z przeróżnymi rzeczami. Zwiedzając znalazłam także bank, w którym wyrobiłam sobie nową kartę kredytową na koncie przypisanym na moją mamę oraz wybrałam trochę pieniędzy w dolarach. Gdy skończyłam przechadzkę zapadał już zmrok. Ale ja musiałam długo łazić! Poszłam na dach i zasnęłam. Kolejny tydzień mijał podobnie: jadłam, szłam do biblioteki, aby poczytać jakąś  ciekawą książkę, wracałam na dach, gdzie znów zamieniałam się w rybitwę i zasypiałam.
  Obudził mnie dzwon okrętowy zapowiadający wpłynięcie do portu. Zleciałam ze statku i rozglądnęłam się gdzie jestem. Okazało się, że dopłynęłam do Portugalii. Od razu zaczęłam szukać jakiejś ciemnej uliczki, w której mogłabym się zmienić z powrotem w człowieka. Później sprawdziłam ile mam pieniędzy. Zerknęłam do portfela, miałam tam 200 dolarów oraz kartę kredytową, na której miałam kolejne 3 tysiące. Poszłam poszukać jakiegoś hotelu, co nie było wcale trudne. Weszłam do pierwszego lepszego i wzięłam pokój jednoosobowy na jedną noc. Następnie wykąpałam się i poszłam na zakupy. Kupiłam plecak, ubrania, jedzenie, wodę oraz kilka innych drobiazgów. Gdy wróciłam do swojego pokoju odłożyłam zakupy i włączyłam telewizję, w której właśnie leciały wieczorne wiadomości. Najpierw mówili coś o trzęsieniu ziemi, zamieszkach we Francji, jakiś ustawach państwowych i pokazali też jakieś informację o kilku przestępcach oraz ... mnie? Zdziwiłam się bardzo. Ten Christopher Wray zaczął gadać o mnie jakieś głupoty, że jestem niebezpieczna, że jeśli ktoś mnie zauważy ma natychmiast zgłosić to policji itp. Postanowiłam wyruszyć jutro wraz ze wschodem słońca. Po co mam siedzieć w Portugalii skoro znam o wiele lepszą kryjówkę.

PogońWhere stories live. Discover now