-14-

55 9 0
                                    

Wyszłam na przystanek i zarzuciłam plecak na ramiona. Czekała mnie jeszcze 20-kilometrowa wędrówka. Postawiłam pierwszy krok, i następny, i kolejny. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu, ale też mogłabym tak iść bez końca, łapać każdy moment, każdą sekundę, każdy oddech. Nie pasowałam do miasta, nawet do wsi, jedyne miejsce w którym czułam się swobodnie to był las. Czasami zdarzało się w tych beztroskich latach dzieciństwa, że nie szłam do szkoły, tylko wagarowałam. Nie tak jak przeciętny uczeń łaziłam z kolegami do sklepu po słodycze, a później do parku na ławkę, by swobodnie pogadać o błachostkach. Nie, ja byłam inna i gdy tylko mogłam wspinałam się na najwyższe drzew. Jak nie dawałam rady, po prostu, próbowałam zmienić się w ptaka, co wtedy było trudne. A kiedy po kilku próbach mi się nie udało zmieniałam się częściowo, czyli tylko ręce w skrzydła. Wyglądałam wtedy trochę jak gigantyczny nietoperz, ale i tak wtedy była to moja ulubiona forma, dzisiaj jest to gryf, tak dobrze słyszeliście gryf. Pewnie spytalibyście jak ja zmieniam się w gryfa skoro to istota wymyślona, mityczna. No historia tego jest taka, że gdy doszłam do perfekcji w przemianach i nie było już ssaka, ptaka, gada, płaza, ryby, czy też owada w które się nie zmieniłam natrafiłam w biblioteczce na album zwierząt mitycznych ze wszystkich mitów i legend. Niby zwykła książka, a jednak coś innego, nowego. Długo próbowałam, każde zwierzę po kolei, ale jak przy wszystkich zwierzętach pierwsza próba nigdy nie wychodziła. Potrzebowałam kilku dobrych miesięcy, by zamienić się w głupiego konia z rogiem (te zwierzęta były trudniejsze do przemiany niż się spodziewałam). Z pegazem było jeszcze trudniej, nie mówiąc już o feniksie. Pamiętacie pożar lasu w 2011 roku pod Krzemieniem? Wtedy gdy spaliło się 30 hektarów lasu? Nie pałam przez to dumą, ale to ja przypadkiem go podpaliłam, przy nieudanej próbie przemiany w feniksa. A co jest najdziwniejsze, gdy jestem jakimś "zwykłym" zwierzęciem nie mogę używać żywiołów. Ale gdy zmieniam się w istotę fantastyczną panuję nad jednym z nich. I tak gdy jestem jednorożcem lub Amarokiem (gigantycznym wilkiem) jest to ziemia. Pegazem albo gryfem to oczywiście powietrzem. Feniks równa się ogień, a woda to Kelpe, czyli wodny koń nawiedzający jeziora i rzeki lub Kraken, którego możecie znać z słynnej filmowej serii "Piraci z Karaibów ". Ale było jedno, jedyne zwierzę, które nie dawało mi spokoju, jedyne w jakie nie potrafiłam się przemienić... w smoka. Nigdy nie udało mi się to w pełni... nigdy.
Tak wspominałam i szłam poboczem drogi oraz nawet nie zauważyłam kiedy się ściemniło. Właśnie wyszłam z wioski, a obok mnie znajdował się las, więc weszłam do niego w głąb, rozłożyłam namiot i śpiwór. Po chwili weszłam do czarno, zielonego pokoiku i zakokosiłam się w swoim pierdziworku o tych samych kolorach.
— Dobranoc — powiedziałam cichutko do siebie, tak, żeby nie naruszyć nocnej ciszy.

PogońTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon