#55

248 11 6
                                    

Tydzień późnej...

Dożynki. Cholerne dożynki.
W dodatku od wczoraj, nie czuję się zbyt dobrze. W tym roku zwycięzców ustawili pod sceną co jest bardzo dziwne. Trzymam mocno za rękę blondyna i nie mam zamiaru jej puszczać.

Na scenę wchodzi jak zwykle nienagannie ubrana Effie Trinket. Na początku to co samo co każdego roku, później przechodzi do losowania.
- Damy mają pierwszeństwo - zaczyna i grzebie w kuli wyciągając karteczkę. Wraca na mównicę. Jej mina nie wróży nic dobrego.  - Katniss Everdeen - czyta. A ja o mało nie mdleje. Jak to?
- Zgłaszam się! - krzyczy jakaś dziewczyna o ok. rok młodsza ode mnie.  Szesnastolatka wchodzi na scenę. Effie jakby odetchnęła z ulgą, z resztą nie tylko ona. Peeta także.
- Jak się nazywasz? - pyta Effie
- Amy Adams - odpowiada dziewczyna.
Przez chwilę panuje cisza.
- Dobrze, przechodzimy do panów - oznajmia Trinket. Haymitch ucieka w krzaki i wymiotuję.
Kobieta losuje karteczkę i wraca na swoje miejsce.
- Peeta Mellark - mówi. Patrzę przeyazkna na blondyna. O nie...
Chłopak puszcza moją dłoń i wchodzi na scenę. Nikt się za niego nie zgłasza. Nikt nie ma odwagi. Sama bym się zgłosiła gdybym mogła. Mój chłopiec, mój narzeczony, ojciec mojego dziecka ponownie trafi na arenę..
Peeta patrzy na mnie smutnym wzrokiem. To ostatnie co widzę. Mdleje.

Budzę się w pociągu na kanapie z głową na kolanach narzeczonego.
- Jak się czujesz? - pyta odgarniając kosmyk włosów z mojego czoła.
- To sen prawda? Powiedz, że to sen. Proszę.
- Nie będę cię okłamywał.. - szepcze
Czyli to nie sen. Peeta ponownie trafi na arenę. Ja też miałam ale zgłosiła się za mnie Amy, nawet nie mam pojęcia dlaczego to zrobiła. Poświęciła życie dla mnie.

Za Tydzień minie szósty miesiąc odkąd zaszłam w ciążę. Mam nadzieję, że Peecie uda się wygrać i wróci do mnie i naszego dziecka. Ja bez niego sobie nie poradzę.

Niepewnie wchodzę do przedziału w którym znajduje się trybutka.
- Mogę? - pytam
- Pewnie - odpowiada.
- Chciałam cię zapytać... - wacham się - Dlaczego to zrobiłaś?
- Nie mogłam pozwolić aby ciężarna trafiła na arenę, po za tym cię lubię i podziwiam. Zginąć bym i tak zginęła. Moi rodzice nie żyją. Żyje tylko z astragali. - mówi. Nie miałam pojęcia, że jest sierotą. - Szkoda,że za Peetę się nikt nie zgłosił. Tworzycie świetną parę. - dodaje. Uśmiecham się.
- Zawsze myślałam, że zwycięzcy nie trafiają już do puli - mówi.
- Też tak myślałam...

Tydzień przygotowań, treningów minął bardzo szybko. Aż za szybko.
Za dziesięć godzin mój narzeczony wchodzi na arenę. Od rana nie wychodzę z pokoju. Blondyn też gdzieś zniknął.
- Załóż to - do pokoju wpada opiekunka. Effie podaje mi jakąś sukienkę.
- Co to?  - pytam
- Nie marudź tylko zakładaj - piszczy.
Pomaga mi założyć białą sukienkę. Z brzuchem to nie jest łatwe. Rozpuszczam włosy. Robi mi delikatny makijaż. Zasłania chustką oczy i sprowadza na dół.
- Effie, co się dzieje? O co chodzi? - denerwuje się. Kobieta się tylko śmieje. Po chwili ściąga ją. Moim oczą ukazuje się mój ukochany. Patrzy na mnie z uśmiechem. Jest ubrany w idealne skrojony garnitur.
- Na pewno nie jest to idealny moment i inaczej go sobie wyobrażałaś. Ale chciałbym abyś została moją żoną zanim wejdę na arenę - oznajmia chłopak. Moje oczy zachodzą łzami.
On jest niesamowity.
- Dla mnie ważne jest, że jesteś tu ty - mówię. - Jedynie żałuję, że naszych rodzin nie może tutaj być? - dodaje.
- Niestety tego nie dało się załatwić - mówi Effie
- Chcesz tego? - pyta blondyn.
- Jak niczego innego...

Urzędnik zaczyna "uroczystość".
- Czy ty Peeta bierzesz tę oto damę za żonę? I ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską i, że nie opuścisz aż do śmierci? - pyta blondyna. Za dziesięć godzin mnie opuści i złamie obietnicę.
- Tak Biorę - odpowiada z uśmiechem trzymając mnie za rękę.
- A czy ty Katniss bierzesz tego chłopca za męża? I ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską i, że nie opuścisz aż do śmierci?
- Tak - odpowiadam
- Ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą - oznajmia mężczyzna. Peeta przyciąga mnie do siebie i całuję.
Od teraz jesteśmy małżeństwem. Chociaż na chwilę...

Siedzę przytulona do ukochanego i wpatrujemy się w niebo.
- Kocham Cię - szepcze mu do ucha.
- Ja ciebie też żono - szczerzy się.
- Kiedy ty to wszystko zaplanowałeś? - pytam.
- Podczas Tournée. Miało to wyglądać inaczej i w gronie rodziny ale wyszło jak wyszło. - odpowiada.
- Co ja bez ciebie zrobię gdy wyjdziesz na arenę? - pytam, chłopak wzrusza ramionami. Zamykam oczy i odpływam w krainę Morfeusza w ramionach męża.

- Będę tęsknić. Wygrasz to! - szepcze - Obiecaj mi!
- Też będę tęsknić - odpowiadam również szeptem. - Nie mogę Ci tego obiecać. Ale się postaram, dla ciebie i dla naszego maluszka. - dodaje.
- Przepraszam, że wam przeszkadzam. Ale Peeta musimy iść - przerwa nam Haymitch.
Czy ja wyczuwam w jego głosie smutek i współczucie?
Blondyn ostatni raz mnie całuje i odchodzi razem z Haymitchem. Jako mentorka powinnam być teraz  z Amy ale nie dam rady. Nie jestem w stanie. Siadam na kanapie i się rozklejam.
Ja zeświruje tutaj bez niego...

🔹🔹🔹

I jak się podoba?
Igrzyska, dożynki.
Katniss wylosowana, zgłasza się za nią Amy, Peeta wylosowany, nikt się za niego nie zgłasza. Jedzie na igrzyska.
Ślub, Arena 🤩😎

I VOLUNTIER! - Katniss & Peeta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz