#21

272 19 1
                                    

Jeszcze dwa dni...
Tylko dwa dni...
Tylko dwa cholerne dni
48 cholernych godzin,
2880 cholernych minut,
172 800 cholernych sekund
Do jego powrotu.
Trochę zachowuje się jak jakaś Idiotka, która ma nierówno pod sufitem.
Ja zeświruje bez niego. Na szczęście to były tylko dwa tygodnie.
Już za dwa dni go wreszcie zobaczę.

Lekcja wiedzy o Kapitolu.
Jak ja tego nie cierpię.
Nauczycielka pierniczy głupoty przez dobre czterdzieści pięć minut.
- Everdeen? - Po nazwisku to po pysku - myślę.
- Słucham?
- Co mówiłam? - pyta.
- Mówiła pani o tym jaki Kapitol jest niesamowity i cudowny. Pani tak słodzi aż się żygać chce. - odpowiadam powodując uśmiech na twarzach dziewczyn (Madge i Delly) i śmiech reszty klasy. Nauczycielka zaczerwieniła się ze złości.
Zacisnęła zęby, żeby nie wybuchnąć. Przygryzłam wargę żeby się nie zaśmiać z jej miny.
- Everdeen - wycedziła
- Słucham Panią - mówię.
- Do dyrektora - warczy
- Dlaczego? - drocze się z nią. Jestem ciekawa kiedy wybuchnie.
- Nie zadzieraj ze mną - mówi dość spokojnie
- A to dlaczego? - pytam
- Jak ty się zachowujesz? - unosi się
- Normalnie - odpowiadam jej - Idiotko - szepcze pod nosem.
- Co proszę?
- Nie rozumiem pytania - wszyscy już płaczą ze śmiechu. Wiem, że się pogrążam ale co się dziwić, ta kobieta jest dziwna.
- Everdeen, Zachowujesz się karygodnie! - już prawie krzyczy
- Ale wie pani, że po nazwisku to po pysku? - pytam ją. Kobieta już jest na skraju wytrzymałości.  Wściekłość buzuje w niej i cała się trzęsie.
- Mam dość - krzyczy i wychodzi. Wszyscy wybuchają głośnym śmiechem.
- Jeszcze jej nigdy takiej wściekłej nie widziałem. - odzywa się Ast chłopak z ostatniej ławki.
- To było mocne - śmieje się Shawn
- Ona cię zabije - mówi Samantha.
- Mam to gdzieś. - wzruszam ramionami.

- Everdeen, do mnie - do sali wchodzi dyrektor. - A pozostali do domu - dodaje i ciągnie mnie ze sobą do gabinetu.
Rozmowa była bardzo "ciekawa" i spokojna.
Ogólnie zaczął tłumaczyć mi, że nie powinnam się tak zachowywać i tak mówić do nauczyciela.
- Gdybyś była dziewczyną, córką zwycięzcy to co innego ale jesteś zwykłą nastolatką. Kara cię nie ominie. - rzekł.
- Wręcz przeciwnie, jestem dziewczyną Peety Mellarka -oznajmiam. A mężczyzna wybucha śmiechem. Patrzę na niego z pode łba. Facet poważnieje.
- Ty nie żartujesz? - pyta, ja tylko kiwam twierdząco głową.
- Zatkało Pana? - pytam po kilku minutach ciszy.
Przymknął oczy i wziął głęboki oddech.
- Możesz już iść. Masz szczęście, że jesteś dziewczyną Mellarka. Bliskich zwycięzców nie możemy niestety karać. Dziewczyn, chłopaków, dzieci. Drurne prawo. - coś tam jeszcze mówi ale wychodzę.

Przed szkołą czekają na mnie dziewczyny. Z dziwnymi minami.
- I co? - rzuca Delly gdy przysiadam się obok nich.
- Pogadał sobie i tyle. - mówię poprawiając włosy. - Wiedziałyście, że bliskich zwycięzcy nie można karać? - pytam, dziewczyny kręcą przecząco głową. - Dziewczyna zwycięzcy lub chłopak zwyciężczyni też się w to wlicza. Więc mam szczęście, że jestem w związku z Peetą. - dodaje.
- To fajnie. - odzywa się Madge
- Coś nie tak? - pytam widząc ich miny.
- Gale tu był. - mówi Delly.
- Czego chciał?
- Mówił dużo złych rzeczy o tobie i że jesteś jego. - oznajmia Delly
- Wiedziałam, że te jego przeprosiny nie były na serio. - szepcze
- Musisz uważać na siebie Katniss. - mówi Madge
- Proszę tylko nic nie mówcie Peecie. - proszę je. Razem wracamy do domu.

Te prawo to wymyślone prawo 😀😂
Wreszcie się doczekałaś 😂 Mvdziv_05 😂

I VOLUNTIER! - Katniss & Peeta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz