#33

252 14 2
                                    

Jutro rano będziemy na miejscu. Zaczynam się coraz bardziej stresować. Peeta ciągle powtarza, że wszystko będzie dobrze. Martwi mnie to, że tam na peronie będzie pełno kapitolińczyków.
Kładę się zestresowana do łóżka. Dziś na pewno nie zasnę.
Blondyn obiecał, że przyjedzie wieczorem. Już jest wieczór i go nie ma. Zakładam szlafrok. Boso wychodzę z przedziału. Muszę zachowywać się jak najciszej aby nikt mnie nie usłyszał. Na palcach dochodzę do przedziału mojego chłopaka. Nie potrafię przeżyć bez niego kilku godzin a co to będzie na arenie? Dni przed wejściem na nią możliwe, że będą ostatnimi chwilami spędzone z Peetą. Jeśli tam zginę, nigdy więcej go nie zobaczę.
Cichutko pukam do drzwi, nie słyszę odpowiedzi. Chyba śpi. Cicho otwieram drzwi.
Mój chłopak już sobie słodko śpi. Nie mam serca go budzić. Delikatnie wślizguje się pod kołdrę i zatapiam się w jego ramionach.
Na szczęście, się nie obudził.
Po dziesięciu minutach zasypiam.

Rano budzę się z Katniss w ramionach. Nawet nie wiem kiedy przyszła. Momentalnie uśmiecham się na jej widok.
Miałem przyjść do niej ale zasnąłem. Widocznie brunetka tak bardzo się za mną stęskniła, że zakradła się po cichu w nocy.
Moje słoneczko. Po chwili dziewczyna zaczęła się budzić.
Chwilę później ujrzałem jej śliczne szare tęczówki.
- Cześć Skarbie - odzywam się. - Jak się spało?
- Wiesz, dobrze
- To się cieszę - śmieje się.
- Chyba się nie złościsz? - pyta z niewinną minką. I jak mam się tu złościć na takiego słodziaka.
- Oczywiście, że nie. Na ciebie miałbym się złościć? Kiedy robisz taką słodką minę. - odpowiadam. - Sam miałem do ciebie przyjść ale zasnąłem. - dodaje. Katniss uśmiecha się i złącza nasze usta.
Nasz "moment" przerwa pukanie do drzwi.
- Pobudka! Pobudka! Pobudka! Dzisiaj kolejny wielki, wielki, wielki dzień! - piszczy Trinket swoim kapitolińskim akcentem.
Odrywamy się od siebie i stykamy się czołami.
Zaczynamy się śmiać.
- Effie zawsze wybiera idealne momenty - komentuje przez śmiech.
- Masz rację. Prawie jak zawsze.
- Prawie? - robię naburmuszoną minę.
- Tak, prawie zawsze.
- Nie prawda! Ja zawsze mam rację! - unoszę się. Ale w środku się śmieje.
- Nie gadaj głupot. - odpowiada.
- Nie gadam głupot. To ty tu mówisz, że prawie zawsze mam rację.
- Idź spać - śmieje się i popycha mnie. Wyswobadza się z moich ramion. Staje na środku pomieszczenia. Sięga po poduszkę i zaczyna mnie nią okładać.
- Tak chcesz się bawić? - pytam, łapię drugą poduszkę i zaczyna się bitwa na poduszki. Chciałbym zobaczyć minę Effie. Jedynym ruchem przerzucam Katniss przez ramię i kładę ją na łóżku i zaczynam ją łaskotać. Dziewczyna wije się jak dżdżownica. Już płacze ze śmiechu. - Błagam, przestań - błaga.
- A co z tego będę miał? - pytam przerywając.
Myśli..
- A co byś chciał?

Dedyk dla Mvdziv_05

I VOLUNTIER! - Katniss & Peeta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz