#31

248 13 2
                                    

Za dwa dni będziemy w Kapitolu. Dwa dni w tym pociągu. Dwa dni spokoju. Zeszłej nocy razem z Peetą spędziliśmy miło czas. Gdy wszyscy spali oglądaliśmy film popijając mleko z miodem.
Leżę na łóżku w ramionach blondyna. Chłopak postanowił zrobić sobie krótką drzemkę. Moja głowa spoczywa na jego umięśnionym ramieniu. Tępo wpatruje się w sufit. Nudzi mi się. Nie mam co robić. Nie mam z kim pogadać. Czekaj, a Vick?
Delikatnie wyswobadzam się z jego objęć. Wychodzę z przedziału i idę do przedziału w którym mieszka Vick.
Delikatnie pukam do drzwi.
- Proszę - odzywa się. Drzwi automatycznie otwierają się.
- Cześć - odzywam się. - Mogę? - wskazuję na róg łóżka. Chłopak kiwa głową.
- Wiem o co chcesz zapytać. - zaczyna - Nie mam pojęcia, dlaczego się za niego zgłosiłem. Może dlatego, że dziwnie by mi się patrzało na kumpla walczącego na arenie. - tłumaczy - Znowu ktoś ratuje ci brata. Ale ciebie nikt nie uratował od areny. - dodaje. Wymuszam delikatny uśmiech. - Przepraszam jeśli uraziłem - przeprasza
- Nic się nie stało - mówię i posyłam mu delikatnym uśmiech.  Rozmawiamy jeszcze przez kilka minut i wracam do swojego przedziału.
- Gdzie byłaś? Martwiłem się - odzywa się mój chłopak gdy wchodzę do pomieszczenia.
- Martwiłeś się? O mnie? Chyba powinieneś czasem przyjrzeć się sobie - rzucam
- Oj nie przesadzaj - uśmiecha się i przyciąga mnie na swoje kolana. Wale go otwartą dłonią  w czoło i schodzę z kolan. Uciekam do łazienki. Nie zdążyłam nawet zamknąć drzwi a blondyn był już w środku.
Chłopak śmieje się i łapię mnie w pasie i wkłada pod prysznic. Wchodzi za mną i zamyka drzwi.
- Wiem co masz na myśli - mówię i cofam się najdalej jak mogę. Ale tutaj niestety nie ma zbyt dużo miejsca.
- Tak? - pyta podejżliwie - To co chciałem zrobić?
- Oblać mnie wodą.
- Nie... Chciałem dostać od ciebie buziaka - mówi i kładzie palec na swoje usta. Śmieje się i składam na jego ustach, szybkiego całusa. Patrzy na mnie niezadowolony. Blondyn przyciąga mnie do siebie i składa długi pocałunek. Który stopniowo pogłębiamy.
Zarzucam ręce na jego szyję i zapłatam nogi wokół jego bioder.
Blodnyn wychodzi spod prysznica i nie przestajając mnie całować.
Nagle Peeta traci równowagę. I spadamy na podłogę. Moja sytuacja jest lepsza niż chłopaka ponieważ wylądowałam na nim.
Siedzę na jego brzuchu i się śmieje.
Spoglądam na blondyna. Leży nieruchomo na podłodze. Moje serce zaczyna walić jak szalone.
Szybko schodzę z niego i klękam obok. Co jeśli mu się coś stało?
Jak to się sprawdzało? Kurde. Mama mnie kiedyś uczyła.
Przykładam ucho do jego ust.
Nie oddycha.

I VOLUNTIER! - Katniss & Peeta Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz