#10 cz.II

644 51 75
                                    

UPEWNIJ SIĘ ŻE PRZECZYTAŁEŚ OSTATNI ROZDZIAŁ!

~Seokjin~

Trzymał mnie mocno w swoich objęciach, tak jakby nie chciał dopuścić do mojej utraty. Jego chłód przelał się na moje całe ciało, przez co zadrżałem niespokojnie dławiąc się gorzkimi łzami.

Był przezroczysty, blady, umarły, a ja gorączkowo się go trzymałem, jak pnącza, wokół winorośli. Czułem... Ja czułem jego dotyk, czułem jego lodowany oddech, czułem drżące ciało pełne tęsknoty za życiem. Za czuciem, za szczęściem.

***

Przetarłem dłońmi rozespane oczy, ziewając przeciągle. Ta noc zdecydowanie nie dała mi odpocząć, przez koszmary, które z niewyjaśnionych powodów sprawiały lekką ulgę i pewien spokój umysłu. Pozwoliło odwrócić uwagę zupełnie innym bólem. Tak bardzo schowanym w głębi mej duszy i podświadomości.

Głośne rozmowy rozprzestrzeniające się na dole, zmusiły mnie do rozbudzenia się i przywołania do porządku. Rozciągnąłem się jeszcze, by me mięśnie się rozluźniły, a ruchy nie były tak mechaniczne. Podszedłem do walizki mieszczącej się obok białej, dużej szafy. Otworzyłem ją jednym ruchem i wybrałem randomowe ubrania, które po chwili na siebie założyłem. Wydawało mi się, że może mama rozmawia przez telefon, bo często jej się to zdarzało.

Wyszedłem z sypialni na korytarz, spoglądając na obszerny, złoty zegar. Była dopiero siódma, więc zajrzałem jeszcze do pokoju dzieci, by sprawdzić, czy nie rozrabiają. Jak się okazało one spokojnie spały, przytulając się do poduszek, na co zachichotałem cicho. Uśmiechnąłem się jeszcze przed wyjściem, na ten widok, po czym przymknąłem cicho drzwi, by ich nie zbudzić.

Po wczorajszych wydarzeniach musiały być niezwykle zmęczone, co w zupełności rozumiałem. Sam do końca nie potrafię się zebrać w całość.

-Jest tu Seokjin?

Słysząc moje imię stawiając pierwszy krok na stopniu, aż się wzdrygnąłem gdyż to nie był kobiecy głos. Nie był ten miły, piskliwy głosik starszej kobiety. Przez myśl nawet przemknęło mi, że mógł to być Namjoon. Tak, więc z tą myślą po cichu, na palcach schodziłem ze spiralnych schodów. Starałem się oddychać spokojnie, jednak serce biło mi zastraszająco szybko. Stanąłem przy ścianie, by przysłuchać się rozmowie.

-Tak... jest, ale lepiej będzie jeśli stąd pójdziesz.

-Ale ja muszę go zobaczyć.

Ten znajomy akcent, ten spokojny, atłasowy ton i lekka chrypa niczym fale uderzające o brzeg.

Wciągnąłem w momencie powietrze, a ręce zaczęły drżeć.

-On teraz śpi. Jest wymęczony po wczorajszym. Jeśli tak bardzo ci zależy na ujrzeniu go, to idź do sypialni. Tylko po cichu.

-Postaram się go nie zbudzić.

Słysząc te słowa, od razu ruszyłem do pomieszczenia, prawie jak huragan o mało co się nie  przewracając. Rzuciłem się na łóżko przykrywając pospiesznie kołdrą. W chwili przymknąłem powieki, a moje serce jakby wariowało i obijało boleśnie o moją klatkę piersiową.

To sen... To nie może być prawda. To tylko moje wyobrażenie. Tylko płatająca figle schizofrenia Jin.

Prince of darkness «~NAMJIN~»Where stories live. Discover now