#3

4.1K 338 400
                                    

~Seokjin~

Uderzałem w metalowe drzwi dokąd nie utraciłem resztek sił. Wiedziałem, że ten gbur tam jest i pewnie ma ze mnie niezły ubaw, ale ja na prawdę chciałem wiedzieć, czy mój przyjaciel żyje.

-Wypuść mnie...

Wyszeptałem opierając twarz o zimną, wręcz lodowatą powierzchnię. Ogólnie w całym pomieszczeniu było zimno, a o ciemności już nie mówię. Bo jak to w pokojach, gdzie nie ma światła i okien praktycznie nic nie widać.

-Wiem, że tam siedzisz. Mógłbyś chociaż się wysilić i coś powiedzieć.

Nadal jedyną odpowiedzią, była cisza.

A może jednak poszedł?

-Moglibyście przynajmniej zainwestować w żarówki. Chociaż trochę wygody, by nie zaszkodziło.

Wymamrotałem zdenerwowany.

-Dobra. Skoro nie odpowiadasz, to może opowiem trochę o sobie. W sumie skoro mam tu tak siedzieć, to przydałoby się trochę lepiej poznać. Nie uważasz?

Nadal cisza.

-No dobra. Sam tego chciałeś. A więc, jestem Seokjin. Ale mówią na mnie przeważnie po prostu Jin. Mam 26 lat i skończyłem studia prawne. Byłem najlepszym studentem uczelni do której uczęszczałem. Szczycę się przydomkiem ,,przyszłościowy chłopak XXI wieku".

Wtedy też usłyszałem cichy śmiech zza ściany, po raz pierwszy. Musiałem przyznać, że był dość melodyjny.

-O! Jednak jesteś. Co niby w tym śmiesznego?

-Nic, nic. Mów dalej. Chętnie posłucham. Może w końcu się wyśpię.

Jego odpowiedź sprawiła iż mój poziom opanowania obniżał się co jedno słowo.

-Wiesz? W sumie, to całkiem dobry pomysł. Idealny plan na ucieczkę.

-Ucieczkę?

Zapytał jakby nie rozumiejąc.

-Pan zawsze wszystko wiedzący nie zrozumiał? Myślałem, że skoro należysz do tej ,,niby mafii", to jesteś bardziej inteligentny.

Wtedy też usłyszałem, jak wstaje z podłogi i otwiera drzwi. Uśmiechnąłem się cwanie pod nosem, gdyż wiedziałem, że kiedyś go do tego skłonię. W końcu mężczyzna rozszerzył je na oścież i oparł się o framugę, a głowę podparł ręką.

-Masz niewyparzony język, mój drogi. Chyba nie zdajesz sobie sprawy z powagi tej sytuacji, w której się znajdujesz.

-Doskonale wiem, co tutaj robię i co mogę stracić. Jednak nie zamierzam się podporządkowywać komuś, kto nie ma litości i sam nie umiał poradzić sobie w życiu. Teraz żeruje na cudzym zadowolony. Wiesz, co jest najśmieszniejsze? Że to cię nie uszczęśliwia.

-Nie odpowiadaj za mnie. Nie wiesz, co siedzi mi w głowie.

Rzucił bez wyrazu. Podszedł do mnie luźnym, powolnym krokiem, a ręce miał włożone do kieszeni spodni.

-I chyba nie chcę wiedzieć.

Mężczyzna zaczął ściągać z siebie marynarkę i wcisnął mi ją do ręki.

-Masz.

-Po co mi to?

-Cały się trzęsiesz, ale skoro wolisz się wychłodzić, to tym bardziej idzie mi to na rękę. Mogę ją zabrać.

Ścisnąłem mocniej materiał, by mi go nie odebrał. Faktycznie było zimno, o czym zapomniałem przez wcześniejsze emocje. On tylko pokręcił głową śmiejąc się i wyszedł. Jednak zostawił drzwi otwarte, co mnie trochę zdziwiło. Całe szczęście był mniej więcej mojego wzrostu, więc spokojnie zmieściłem się w ubranie.

Prince of darkness «~NAMJIN~»Where stories live. Discover now