#8

2.9K 272 352
                                    

Kolejny dzień, w którym muszę przeżywać rozłąkę z rodziną i przyjaciółmi. Wszystko nagle straciło sens i barwy. Chciałem do nich już wrócić, bo w sumie nawet nie wiem, czy kiedykolwiek ich jeszcze zobaczę.

Jak na razie Namjoon wydaje się w miarę przyzwoitym człowiekiem. Chyba, że to tylko pozory?

Ludzie jego pokroju są bezlitośni i przebiegli, co kilka razy udowodnił i szczerze mówiąc jeśli mnie wypuści, to będzie cud. Zaczynam rozumieć jak bardzo bliscy mi byli rodzice i Kevin. Dzięki nim wyrosłem na odpowiedzialnego mężczyznę, który osiągnął dużo w życiu.

Wepchnięto mnie wręcz przez drzwi. Siedziałem na ogromnym, skórzanym fotelu w jego sypialni. Jimin kazał mi go pilnować.

Pielęgniarkę sobie znaleźli... pff...

Namjoon spokojnie sobie spał, a jego stonowany oddech rozniósł się po wnętrzu. Było tak cicho i spokojnie. To tylko sprzyjało przychodzeniu najgorszych myśli, wspomnień i scenariuszy. Przed oczami pojawiła mi się ta znajoma twarz, która prześladowała mnie od kąd pamiętam. To zdarzenie całkowicie mnie odmieniło.

-Jin uspokój się... to tylko twoja wyobraźnia...

Wyszeptałem do siebie mrużąc powieki. To wspomnienie za każdym razem powracało. Zawsze ten sam przebieg i widok. Już łzy cisnęły mi się do oczu, jednak walczyłem z nimi jak mogłem. Obiecałem sobie, że nie mogę pokazywać słabości nawet jeśli nikt nie patrzy. Przed samym sobą. Będą mnie wtedy szanować i nikt nie odważy się podskoczyć, ani sprzeciwić.

Wpatrywałem się w księżyc za oknem, który jakby się do mnie uśmiechał, a gwiazdy migotały jedna, drugiej wesoło. To był na prawdę cudny widok. Wcześniej jakoś nie robiło to na mnie wrażenia, jednak teraz nie mogłem się im oprzeć.

-Co tutaj robisz?

Usłyszałem za sobą rozespany głos Namjoona, który był trochę mało zrozumiały. Nie odrywałem jednak wzroku od nieba za szkłem.

-Kazali mi cię pilnować. Zaczynają nadużywać mojej obecności.

-Jeśli jesteś zmęczony to idź spać.

-Jasne. Tylko gdyby chcieli otworzyć drzwi.

Wyrzuciłem zirytowany.

-Zamknęli nas tu?

Zapytał jakby rozbawiony.

-Co w tym śmiesznego? To wcale nie jest śmieszne. To jest niedorzeczne.

Jeszcze bardziej zaczął się śmiać, a ja kompletnie nie mogłem go rozszyfrować i zrozumieć. Jest jedną, wielką tajemnicą.

-To typowe dla nich. Nie przejmuj się.

-Ta... nie przejmuj się.

Prychnąłem kręcąc głową.

-Możemy zamienić się teraz miejscami.

Obróciłem się w jego stronę. Obrzuciłem go niezrozumieniem.

-Ty będziesz spał, a ja będę cię pilnował.

-Chyba sobie żar...

-Mówię serio. Ja już wystarczająco się wyspałem, a i tak muszę obmyślić kilka rzeczy na jutro.

Zaczął się podnosić powoli z łóżka. Widziałem jak zagryza wargę z bólu. Jak najszybciej do niego podbiegłem, gdyż już upadał. W porę go podtrzymałem.

-Jesteś idiotą. Nie wiesz, że rana jest świeża i nie możesz chodzić?

-Wiem, ale chciałem byś się mną zajął.

Prince of darkness «~NAMJIN~»Where stories live. Discover now