#43

1.4K 108 138
                                    

~Seokjin~

-Jinnie!

Do moich uszu dotarł okropnie denerwujący krzyk. Zakopałem się pod warstwą miękkiej, przyjemnie ciepłej pościeli. Najchętniej bym się schował przed całym światem zewnętrznym. Problemami, zmartwieniami nachodzącymi nas niespodziewanie i w zastraszającym tempie. Wtuliłem w siebie dużą poduszkę, a me oczy okalała ciemność. Nie miałem zamiaru wychodzić. Tym bardziej, że wyglądam jak zapłakana nastolatka po rozstaniu.

Od razu usłyszałem dźwięki ciężkich kroków i znajomych butów. Jeszcze bardziej się skuliłem, by móc zniknąć.

-Skarbie... Wstawaj, zrobiłem śniadanie.

-Nie chcę.

Burknąłem tuląc twarz w poduszkę. Usłyszałem głośne westchnięcie, a materac obok ugiął się pod czyimś ciężarem. Modliłem się w duchu, by zostawił mnie w spokoju. Już nawet zacisnąłem powieki.

-Musisz coś zjeść. Nie jadłeś nic od wczoraj.

-Idź sobie.

-Nie.

-Idź do cholery!

Wysyczałem zaciskając na delikatnym materiale dłonie. Nagle ciężar zniknął, a ja odetchnąłem z ulgą.

-Jak dobrze.

-No ja nie wiem, czy tak dobrze.

W momencie zerwano ze mnie przyjemnie nagrzaną narzutę, a ostre promienie światła zaatakowały niepostrzeżenie me tęczówki.

-Co robisz!

Wyrzuciłem przecierając dłońmi oczy. On tylko z lekkim uśmiechem mi się przyglądał.

-Budzę.

Skwitował schylając się na łóżko i dłońmi dążąc wzdłuż mego ciała, by w końcu mieć przed sobą, mą twarz. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę. On- z irytującym uśmiechem. Ja- z niezadowolonym grymasem.

-Dlaczego nadużywasz mojej przestrzeni osobistej?

Zapytałem nadal czujnym okiem go obserwując.

-Nie nadużywam.

-Nadużywasz.

Pochylił się na tyle, by przyssać usta do mojej wrażliwej skóry szyi. Wzdrygnąłem się na to specyficzne, niemal zapomniane uczucie. Mimowolnie odchyliłem głowę w bok. Nawet nad tym nie kontrolowałem, w wspomnienia zaczęły się wyostrzać, jak lustrzanka aparatu. Zacisnąłem palce na prześcieradle.

-Teraz już tak.

Skwitowałem, ledwo nabierając powietrza.

-I co? Przeszkadza ci to?

Wymruczał schodząc pocałunkami niżej, aż dotarł do obojczyków.

-Ymm... Nie jestem pewien.

Odsunął się na zaledwie centymetr.

-Robisz postępy Jinnie.

Wyszeptał zadowolony. A ja wciągnąłem haust powietrza, kiedy jego język tworzył błędne, lśniące ścieżki na moim torsie, aż po podbrzusze.

-Nadal... chcesz... żebym sobie poszedł?

-Dobra, tym razem wygrałeś. Ale nie ciesz się tak. To pierwszy i ostatni raz.

-Oczywiście.

Wsunął swe umięśnione ręce, pod mój brzuch unosząc delikatnie, by pogłębić pieszczenie. Mój oddech stał się niemiarowy i szybki, a serce waliło, jak chyba nigdy w żadnych dotychczasowych interakcjach z Namjoonem. Wypchnąłem biodra ku górze, na co przygryzł skrawek jasnej, gładkiej skóry z satysfakcjonującym uśmiechem.

Prince of darkness «~NAMJIN~»Where stories live. Discover now