#7 cz.II

641 61 3
                                    

~Hoseok~

Po ostatnim incydencie, który wydarzył się kilka dni temu, nie potrafiłem spojrzeć na Taehyunga w ten sam sposób co wcześniej. Jego zachowanie momentami było, aż nazbyt inne. Takie... Takie nie jego.

Faktycznie odciął się w domu od urządzeń elektronicznych i tym bardziej od pracy. Zawsze proponując wspólne spędzenie czasu. Z początku bardzo mnie to cieszyło, jednak co musiało się stać by zmienił swoje podejście?

Nie zmienił go sam z siebie, nie z własnej szczerej woli. Tylko ja musiałem w to ingerować, wręcz błagając o chwilę atencji z jego strony. Momentami naprawdę czułem się zaniedbany, odrzucany i ignorowany. Było mi wtedy okropnie przykro. Tym bardziej, że to potęgowało uczucie gorszości i niższości w hierarchii Taehyungowego serca.

Przecież nikt nie musiał wiedzieć, że w nocy ze stresu uciekałem po cichu do łazienki by zwrócić wszystko, co powodowało u mnie dyskomfort, w postaci omdleń.

Nikt nie musiał wiedzieć, że brałem po dwie tabletki nasenne by normalnie zasnąć, by nie nachodziły mnie najgorsze scenariusze.

Nie chciałem by ten związek skończył się kiedykolwiek. Podświadomie bałem się, że Taehyung postanowi mnie zostawić, albo co gorsza wyrzucić za próg, a wtedy na pewno bym nie wytrzymał i po prostu zakończyłbym swój marny żywot.

Oczywiście chłopak, który teraz wtula mnie w siebie i subtelnie wsuwa swoje podłużne palce w pasma moich włosów, bawiąc nimi, nigdy się o tym nie dowie. Zagryzłem mocno wargę, gdy tylko poczułem delikatnie składane drobne jak płatki konwalii muśnięcia na moim czole, szczęce, policzku, kończąc na brodzie i ustach.

Oblizałem się tylko z przyzwyczajenia, na co uśmiechnął się ciepło z rozczuloną miną. Sam niemrawo go odwzajemniłem po czym, przytuliłem go pospiesznie, przymykając oczy. Dokładnie mogłem poczuć kolejną część jego ciała, którą ułożył na moich plecach, przez co miałem ochotę się rozpłakać.

Nie mam pojęcia dlaczego.

-Hoseokie...

Mruknął cicho do mojego ucha, a ciepły oddech otulił mój kark, przez co przeszedł mnie zimny dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Przełknąłem głośno ślinę.

-Spinasz się przy mnie. Nie jesteś tak samo radosny co kiedyś. Mało jesz, jesteś okropnie szczupły i blady.

Od razu się otrząsnąłem, zrzucając kurtynę wyidealizowania z przed oczu i starałem się odsunąć w momencie wpadając w panikę, jednak Taehyung jeszcze bardziej wzmocnił uścisk, przez co łzy wezbrały mi się pod powieki. Nie miałem nawet szansy ucieczki.

-Słoneczko, martwię się o ciebie... Znowu się odchudzasz?

Zapytał, a ja kolejny raz zagryzłem boleśnie wargę, a nie mała stróżka krwi spłynęła po jej malinowym kolorze, idealnie się wtapiając. Przemilczałem to. Nie miałem nawet siły się odezwać, przez ugrzęzłą gulę w gardle. Byłem zbyt wymęczony, by być wstanie zrobić cokolwiek.

-Co zrobiłem źle? To moja wina, prawda?

Z uwagą odsunął mnie od siebie, by na mnie spojrzeć. Doszukiwał się we mnie odpowiedzi na nachodzące go pytania, więc od razu pokręciłem głową. Nie chciałem by się winił.

-Hoseokie... jesteś piękny, najpiękniejszy. Nikt, nawet ty nie możesz pomyśleć, że czegoś ci brakuje. Ktoś powiedział ci coś przykrego? Obraził pod moją nieobecność?

Kolejny raz niemo pokręciłem głową.

-Skarbie...

-Przestań Taehyung, nie mam dziś siły. Nic mi nie jest.

Prince of darkness «~NAMJIN~»Where stories live. Discover now