Siedziałem skulony w ciemnym pomieszczeniu, w którym zamknięto mnie kiedy pierwszy raz tu trafiłem. Tym razem ja sam postanowiłem się tu zamknąć. Nie chciałem w tym momencie nikogo widzieć. Namjoon po prostu bawił się moimi uczuciami, jak jakąś marionetką. Nie chciałem by ktokolwiek z zewnątrz się o tym dowiedział, a i tak już wyszło na jaw.
Byłem na niego tak bardzo wkurzony, że miałem ochotę go rozszarpać. Jednak z drugiej strony mnie to zabolało i jest mi przykro z tego powodu. O tej sprawie nie wiedzieli nawet moi rodzice. Dlatego też stałem się nieufny i oschły dla większości ludzi. I miałem rację. Nie powinno się nikomu ufać. Można liczyć tylko i wyłącznie na siebie.
Opierałem głowę o zimną jak lód murowaną ścianę i wbiłem mglisty wzrok w jeden punkt. W tamtym momencie zeszły ze mnie wszystkie siły. Udawanie przed wszystkimi wcale nie jest łatwe. Są takie przypadki jak ten, że to jest wręcz niewykonalne.
A co najlepiej zrobić? Zamknąć się w pokoju i sobie popłakać. Brawo Jin!
Tamten dzień był jednym z najgorszych w moim życiu. Miałem zaledwie piętnaście lat, gdy to się stało, a ja rozpamiętuję, to aż do teraz. Skuliłem się w sobie jeszcze bardziej. Chciałem stąd zniknąć, tak by nikt nie widział mojej słabości, łez. Zagrzebać te wspomnienia i żyć na nowo. Z czystą kartką, zwaną życiem. To zdecydowanie mój czuły punkt. Teraz Namjoon, może się do tego odwołać i mi grozić.
-Jestem... skończony...
Wymruczałem płaczliwie zalewając się jeszcze większą falą łez.
-Seokjin?
Usłyszałem cichy głosik, który otulił pomieszczenie. Wiedziałem, że to Jimin. Jednak nie odpowiedziałem.
-Wiem, że tam jesteś.
Przez chwilę zapadła głucha cisza. Przymknąłem powieki.
-Nie przejmuj się. On taki jest. Tak na prawdę nie chciał by tak to wszystko wyszło. Wiesz jak jest. Najpierw robi, a potem myśli.
-A co? Ty jego adwokat?
-Jin otwórz.
-Nie! Nie rozumiecie do cholery, że chce pobyć choć przez chwilę sam?!
Wyrzuciłem zdenerwowany patrząc na drzwi jakbym do nich mówił.
-Jin... Otwórz... proszę.
W tedy też usłyszałem o wiele niższy głos, który należał do mężczyzny przez którego właśnie płakałem. Tego bossa, który wielce zrobił się znawcą od psychologii.
-Jestem tak jak powiedziałeś... idiotą i szczerze się przyznam, że nie brałem pod uwagę twoich uczuć i to, że mogę cię w jakikolwiek sposób urazić.
Prychnąłem nie dowierzając. Pokręciłem tylko głową.
-Przepraszam.
W końcu podniosłem się z miejsca i otworzyłem zamek drzwi. Namjoon popatrzył na mnie jak podejrzewałem z udawaną skruchą.
-To już nic nie zmieni. A i tak twoje przeprosiny są z przymusu. Mam gdzieś puszczane słowa na wiatr. A teraz zostawcie mnie w końcu.
Już chciałem ich wyminąć, jednak Namjoon złapał moją rękę i pociągnął przez co wpadłem w jego ramiona. Nie spojrzałem jednak w górę i zacząłem się wyszarpywać.
-Jin, popatrz na mnie.
Nadal starałem się uwolnić. Nie miałem zamiaru wysłuchiwać tych przekłamanych przeprosin.
-Puść! Mnie!
-Jin przepraszam...
-Mam to gdzieś! Z nikim się nie liczysz. Więc ja też nie będę.
YOU ARE READING
Prince of darkness «~NAMJIN~»
Fanfiction|zakończone| •Jestem synem współzałożyciela ogromnej korporacji. Nie wiem jakim cudem jestem tu, gdzie teraz. W ciemnym, pustym pomieszczeniu. Przywiązany do krzesła. On wbija we mnie wzrok ciemnymi oczami i bacznie obserwuje, oczekując mojej reakcj...