#7

3.1K 280 226
                                    

W końcu tak jak zamierzałem uchyliłem delikatnie drewnianą płytę. Zajrzałem najpierw ostrożnie do środka, by sprawdzić czy śpi. Nie chciałem go budzić, gdyż pewnie był teraz osłabiony. Wszedłem w głąb pomieszczenia i przymknąłem je z powrotem. Popatrzyłem przez moment na nieprzytomnego mężczyznę, by upewnić się czy na pewno śpi.

Teraz jest szansa by wygarnąć mu to co zbierało się we mnie od kilku dni.

-Namjoon jesteś pieprzonym egoistą i kleptomanem... wkurzasz mnie tą swoją ciągłą ,,powagą".

Podszedłem do komody, na której leżały rozmaite figurki z różnych egzotycznych krajów i miejsc. Przyglądałem się im uważnie kontynuując.

-Zachowujesz się tak, jakbyś uważał innych za głupców. Nie liczysz się ze zdaniem innych. Pilnujesz tylko swojego za przeproszeniem tyłka.

W pewnym momencie przystałem i wziąłem w dłoń figurkę jakiegoś Chińskiego bożka, która szczególnie rzuciła mi się w oczy.

-Ale chyba... chyba cię lubię.

Powiedziałem niepewnie, po czym postawiłem rzecz z powrotem.

-Skończyłeś już?

Spiąłem się w momencie. Byłem święcie przekonany, iż jest nieprzytomny.

On to słyszał.

Starałem się rozluźnić i udawać obojętnego. Niepewnie obróciłem się w jego stronę. Patrzył na mnie tymi zielonymi oczami.

-Tak. Skończyłem.

Wymruczałem naburmuszony, ze splecionymi rękami.

-Jak się czujesz?

Podszedłem trochę bliżej niego wolnym krokiem. Usiadłem na rogu jego łóżka, bo nie było w pobliżu żadnego krzesła.

-Bywało lepiej.

Mruknął niezrozumiale pod nosem.

-Po tych wszystkich obelgach, każdy czuł by się przygnębiony.

-O... przygnębiony powiadasz.

Powiedziałem nalewając mu do szklanki gotowanej wody i wrzuciłem listek mięty.

-Czyli cię dotknęły... ciekawe. Chyba zależy ci na mojej ocenie.

Powiedziałem cwaniackim tonem, z takim samym uśmiechem.

-Możliwe.

W tedy też cały mój uśmiech zszedł. Już się nie odezwałem zgłuptaczony. Zapanowała dziwna, nieprzyjemna cisza, którą oczywiście jeden z nas, czyli ten wyższy przerwał.

-Tak swoją drogą, dziękuję.

-Hy?

Zwróciłem twarz w jego stronę.

-Za to, że uratowałeś mi życie. Teraz to był bym pewnie zakopywany w gruz.

-No... nie zaprzeczę. Ale nie musisz dziękować. Każdy, kto byłby na moim miejscu zrobiłby, to samo.

-No już. Nie wygłupiaj się. Serio wiele dała twoja obecność. Cieszę się, że pojechałeś tam ze mną. Kto wie co by się jeszcze wydarzyło.

Coś czułem, że chyba się zaczerwieniłem, bo Namjoon uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki. Trochę się speszyłem i wstałem z łóżka podchodząc do okna, przez które obserwowałem, przyrodę na zewnątrz.

-I co teraz zrobisz?

Zapytałem nie odrywając wzroku od szyby.

-W jakim sensie?

Prince of darkness «~NAMJIN~»Where stories live. Discover now