#1

4.5K 388 337
                                    

~Seokjin~

Ciężki, przeszywający całe ciało chłód sprawił, iż się ocknąłem. Uchyliłem posklejane powieki i dopiero w tedy zrozumiałem w jakiej sytuacji się znajduję.

Spuściłem wzrok na podłogę. Po jakimś czasie zorientowałem się, że jestem przywiązany do krzesła.

-Kevin! Ty cholero jedna. Mam dość twoich zabaw! Wiem, że tam jesteś.

Uporczywie wpatrywałem się w żeliwne drzwi przede mną. Byłem w jakimś ciemnym, poszarzałym, w surowym stanie pomieszczeniu. Czuć było nieznośną stęchliznę, która zapełniała moje płuca. Samowolnie zacząłem kaszleć.

-Jeśli myślisz, że coś takiego jest romantyczne, to bardzo się mylisz mój drogi.

Zacząłem się wiercić, by może coś wskórać. Nie miałem zamiaru siedzieć, tu i to w dodatku przywiązany czekając, aż blondyn łaskawie się zjawi. Westchnąłem przeciągle i starałem się odwiązać liny, lecz jak można się domyśleć, ani ruszyły.

-Przyrzekam, że uduszę go przy pierwszej lepszej okazji.

Wymamrotałem do siebie nadal się miotając. Czas nieubłaganie mijał, a ja coraz bardziej odczuwałem zmęczenie.

-Cholera, no nie wierzę!

Wyrzuciłem z siebie zdenerwowany.

-Mam tego dosyć. Nie dość, że mi nie wygodnie, to jeszcze zimno tu jak w kostnicy.

-O! Księżniczka wróciła do żywych widzę.

Automatycznie zwróciłem swój wzrok w stronę dochodzącego dźwięku. Ku mojemu zaskoczeniu wcale nie był, to Kevin. Był to dobrze zbudowany, bardzo wysoki mężczyzna w marynarce, czarnym golfie, materiałowych ciemnych spodniach i równie czarnych lakierkach. Włosy miał dość wysoko zaczesane i to w dodatku w kolorze platyny.

Muszę jednak przyznać, że na kogoś kto mnie uprowadził jest całkiem przystojny.

-Kim jesteś i po co mnie tu przytaszczyłeś?

Dopytałem opanowany. Nie chciałem wszczynać jakiejkolwiek kłótni. To by było wielce nierozsądne. Patrząc na to z kim mam do czynienia, lepiej nie ryzykować.

-Z wielu powodów.

Krążył wokół pokoju, a ja śledziłem go podejrzliwym wzrokiem.

-Punkt A. Gdyż za ciebie mogę dostać całkiem pokaźną sumkę.

-Proszę? Nie jestem rzeczą, którą można sprzedawać!

Uniosłem się, ale to był mój błąd, gdyż podszedł do mnie i przybliżył twarz do mojej. Serce mi stanęło na moment. Nie spodziewałem się tak nagłego ruchu.

-To się jeszcze okaże... księciuniu od siedmiu boleści.

Prychnął kpiąco widząc moje oszołomienie i powrócił na wcześniejsze miejsce.

-Punkt B. Zażądam okupu. Twój tatulek na pewno będzie chciał odzyskać swojego syna, więc to jest bardzo opłacalne. Punkt C. Tak na marginesie... od zawsze cię nie lubiłem.

Uśmiechnął się fałszywie i usiadł na ławce, obok drzwi. Miętolił w dłoni pistolet i wbił w niego swój przeszywający wzrok.

-Nie odpowiedziałeś na jeszcze jedno pytanie.

Zauważyłem pewny siebie. Uniósł twarz, by mnie widzieć. Zlustrował całą moją osobę od stóp do głów.

-Ach tak?

Prince of darkness «~NAMJIN~»Where stories live. Discover now