»Chapter-94«

4K 291 15
                                    

- Bella uciekaj! - słyszę stłumiony głos Harrego jakby zza ściany, przez co sztywnieję.

- Zamknij kurwa mordę. - szepcze Zayn i kopie nogą w drzwi. Wzdrygam się i przełykając wielką gulę w gardle wycofuję się. Staram się jak najciszej biec, ale nie wiem czy mi to wychodzi.

- Bella? Kochanie moje, gdzie jesteś? - pyta Zayn, ale nie mogę zdefiniować gdzie jest. Kolana się pode mną uginają i zadaję sobie jedno, zasadnicze pytanie : Gdzie ja mam się do cholery schować?!

- Jeśli cię dorwę ucierpisz przez Harrego dwa razy mocnej, za to co mi zrobił.

Przełykam ślinę i rozglądam się spanikowana. Widzę jakiś cień zbliżający się z korytarza, więc bez zastanowienia wbiegam na schody.

Najbardziej martwi mnie to że w każdej chwili mogę zacząć rodzić.

Kiedy jestem na wyższym piętrze, słyszę jego kroki. Jakby ciężkimi butami uderzał o schody. Z każdym trzaskiem mój strach jest coraz większy.

Muszę przeżyć, do cholery muszę!

- Bella nogi mnie bolą! Chodź tu do mnie, a może twoja śmierć będzie łagodniejsza. 

Przełykam wielką gulę w gardle i zaglądam do wszystkich pokoi, których drzwi otwarte są na oścież. Nie znajduje nic, do w czym mogłabym się schować.

Yaser śpiesz się.

Bez namysłu wchodzę do sypialni Zayna. Rozglądam się panicznie po pomieszczeniu, a serce mało co nie wyrwie mi się z klatki piersiowej.

Jedyną moją szansą jest wielka mahoniowa szafa.

Znajdzie mnie. W 100% mnie tu znajdzie, ale nie mam już szansy na odwrót. Szybko otwieram drzwi i nieudolnie wchodzę do środka. Na oślep biorę ubrania Zayna i przykrywam się nimi.

Sztywnieję kiedy słyszę ciche kroki w pokoju. Dziękuję Bogu, że przynajmniej jest ciemno.

- Belluś, kici kici kici. No nie daj się prosić. Jeśli schowałaś się pod łóżkiem to proszę wyjdź, bo kręgosłup mnie boli, więc wiesz... - śmieje się przebiegle, a ja zakrywam usta dłonią by czasami nie urwał się z nich niekontrolowany jęk.

Słyszę jego kroki.

Raz bliżej raz dalej.

Nie wiem czy sobie poszedł, ale modlę się w duchu by to zrobił.

- Kurwa wychodź! - krzyczy, przez co aż podskakuję ze strachu. Wieszaki nade mną wpadają i  robią huk. Zaczynam drżeć i modlić się, by tego nie usłyszał. Momentalnie drzwi się otwierają, a ja zamieram. - To koniec. - szepcze, ja zaczynam płakać.

Piszczę kiedy chwyta mnie za włosy i wywleka z szafy. Upadam na bok, prze co martwię się o dziecko. Kiedy myślę, że już się mnie odczepił, on dalej zaczyna mnie targać za włosy gdzieś prowadząc.

Chwytam jego rękę, by chociaż troszkę zamortyzować ból jaki mi zadaje i próbuje cały czas być ciągnięta na boku, chociaż czasami obrywam w brzuch.

Błagam by mnie puścił, ale jest nieugięty.

Zapala światło, prze co widzę gdzie mnie ciągnie.

Loch.

- Co ty chcesz zrobić? - szepczę i zaciskam szczękę kiedy z ciąga mnie z czterech schodków.

- No jak to co? - prycha zatrzymując się i spoglądając na mnie. Przełykam ślinę kiedy podaje mi dłoń. Co jest grane? Z wahaniem ją przyjmuję. Wstaję, ale zanim zdołam uciec on łapie mnie za szyję jedną ręką i przyciska do zimnej ściany. - Zabić cię. - kończy, a ja próbuję swoimi małymi dłońmi oderwać jedną jego z mojego gardła.

Broken the law-My black angel➡ ZM✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz