»Chapter-64«

5.6K 279 16
                                    

Pierwsze zjawisko jakie zachodzi w moim ciele, gdy słyszę jego słowa to szok. Ale kiedy chwilę nad tym myślę, wiem że to nieprawda. Zayn by takiego czegoś nie zrobił. Nie jest taki. Jeszcze w dodatku miał mnie zabić? To jest śmieszne.

- Pan kłamie. - mówię mu ostrożnie robiąc krok w tył. Przełykam ślinę i wmawiam sobie do głowy, że to ja mam rację. Nie on. 

Jakaś mała cząstka mnie, wierzy mu i temu z jaką powagą to powiedział.

- Niestety nie. - wzdycha jeszcze raz się rozglądając.

- Zayn taki nie jest.

- A niby jaki jest? - spogląda na mnie unosząc brew. - Dziwniejsze jest jeszcze to, dlaczego cały czas przesiaduje przy swojej matce.

- Jest bardzo pobita przez swojego męża. Potrzebuje opieki.

- Ale chyba  nie całodobowej, co? - uśmiecha się lekko, a ja zastanawiam się nad jego słowami. Może rzeczywiście ma racje, że coś z tym przesiadywaniem nie gra. Kiedy byliśmy u niej w zamku, Zayn normalnie ją przytulił, zachowywał się... normalnie. Ja byłam w centrum jego uwagi, dbał o mnie, uspokajał, całował... no i tak było do czasu. 

- Coś musiało tutaj się zdarzyć. - mówi mi strażnik.

- Tak sądzisz? - pytam zaciekawiona. Z drugiej strony, po co miałby kłamać? Wie, że jeśli to zrobi Zayn go zabije, ale jeśli powie o nim straszną prawdę też zginie. Więc dlaczego mi pomaga?

- Tak. Ja nie mogę nic z tym zrobić, ani dowiedzieć się więcej. Ty jednak tak.

- Co? Nie, ja się w to nie mieszam.. - mówię mu. Boję się reakcji Zayna jak się go o coś zapytam. Życie jest mi jeszcze miłe.

- Jak chcesz. - wzdycha. - Jeśli nie podejmiesz ku temu kroków, nigdy nie dowiesz się przyczyny jego zachowania. Trisha przychodziła tutaj wiele razy. Przesiadywała, gawędziła z nim, ale nigdy  jej tak nie pilnował. Coś jest na rzeczy i gdybym był tobą już dawno bym znał prawdę, ale wiedz jedno : on nie zawaha się przed niczym. - ostatnie słowa mówi szeptem, przez co po moim krzyżu przebiegają dreszcze. To nie jest fajne i zaczynam się bać.

- Ale... ale co ja mam zrobić. - jestem przestraszona.

- Dokładnie nie wiem, ale sprawdź jego tajny pokój. Dostęp do niego mają tylko nieliczni. Tym co ufa najbardziej.

- A tobie?

- Nie. Przecież nie jestem mu wierny. - lekko się uśmiecha - Wszystko ci powiedziałem. - oddaję uśmiech i wzdrygam się nagle, gdy słyszę jak wazon na końcu korytarza spada na płytki roztrzaskując się z hukiem. Szybko oddycham i przykładam dłoń do podnoszącej się nieregularnie klatki.

- Idź już. - szepcze do mnie mężczyzna stając na baczność, tak jak go tu zastałam. Nie odbieram tego jako chamską odzywkę. Nie chce by któreś z nas miało kłopoty, a w tym przypadku oboje.

- Dziękuję. - szepczę do niego i odwracam się, a następnie idę korytarzem prosto.

- Bądź ostrożna. - słyszę jego głos zanim znikam za rogiem.

Kiedy docieram do celu, siadam na krześle i wypuszczam ze świstem powietrze. Nie wiem już co mam robić. Z jednej strony wierzę strażnikowi, ale z drugiej gdyby Zayn chciałby mnie zabić to już by to dawno by to zrobił. Przecież próbował wiele razy po Dobrej Stronie. Uratował mnie przed utonięciem, a potem tak nagle chce zrobić zamach na moje życie? Nie sądzę, ale dziwne jednak jest to jak długo przesiaduje u swojej matki. To mami synek - przypominają mi się słowa Harrego. Coś mi mówi, że to nie jest prawda. Czuję, że tu chodzi o grubszą sprawę. Aż ciarki mnie przechodzą kiedy pomyślę sobie, że znowu będę musiała przechodzić przez piekło.

Broken the law-My black angel➡ ZM✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz