»Chapter-52«

6.6K 302 61
                                    

                                                                        *  *  *

< Perspektywa Zayna >

A kiedy jej się pojawiały te nawroty przykre, kiedy zaczynała się wymykać sama sobie, musiałem ją trzymać mocno, chronić, bo w tych okresach mogła się poobijać o powietrze, w tych okresach jej się ziemia usuwała spod nóg, trzeba było tulić ją, lekarstwa niepostrzeżenie w soku rozpuszczając, tulić ją, tłumacząc, że wszystko jest w porządku miłosnym dla nas raz na zawsze ustalonym, tulić ją, z ust do ust ten sok psychotropowy podstępnie przelewając, tulić ją, zapewniając, że byliśmy, jesteśmy i będziemy, że to się dzieje naprawdę, tulić ją, a potem czuć, jak w niej napięcie słabnie, jak się rozładowuje źródło histerii, jak mięknie mi w ramionach i wierzy już bezgranicznie w moje słowa, tulić ją, kładąc na tapczanie, tulić ją wzrokiem, oddalając się do przedpokoju, sięgając po słuchawkę i wybierając numer lekarza, tulić ją myślą, szepcząc psychiatrze, że to znowu wróciło, opisując podaną dawkę i oczekując instrukcji, tulić ją oddechem ulgi, kiedy lekarz przypomniał, że z tego się nie można wyleczyć, ale z tym się można nauczyć żyć, jeśli się ma opiekę, a potem utulić ją kocem i raz jeszcze sen sprawdzić, bo jeśli ów sen syntetyczny jej się pod powiekami miotał, zwykłem całować jej powieki, póki drgać mi pod wargą nie przestały.

- Zayn. - słyszę głos Belli, która wtula się w moje ciało jeszcze bardziej.

- Tak?

- Dla czego nie śpisz?

- Myślę.

- O czym?

Lekko uśmiecham się, dalej nie mogąc przyzwyczaić się do jej ciekawości.

Dotyka mojej dłoni na jej talii, lekko ją głaszcząc. Tego napięcia między nami nie da się opisać. W dodatku leży plecami przytulona do mojego torsu i nieświadomie ocierając się o moje krocze. Bardzo kurwa zajebiście.

- O tobie. - przyznaję.

- O mnie? - dziwi się.

- Tak. - mamroczę, a następnie milknę. Chwilę trwa zanim otwieram usta by znowu coś powiedzieć, ale słyszę jej ciche pochrapywanie. Zasnęła. Znowu.

                                                                             *  *  *

< Następny dzień >

Przeznaczenie zazwyczaj czeka tuż za rogiem. Jakby było kieszonkowcem, dziwką albo sprzedawcą losów na loterie; to jego najczęstsze wcielenia. Do drzwi naszego domu nigdy nie zapuka. Trzeba za nim ruszyć. Nie ma takiej absurdalnej rzeczy, której by człowiek nie zrobił, próbując nadać życiu jakiś sens. Żyj chwilą obecną, wspominaj przeszłość i nie lękaj się przyszłości, ta bowiem jeszcze nie istnieje i nigdy nie będzie istnieć. Jest tylko teraz.

- Boję się. - szepcze Bella. Spoglądam na nią z troską. Mógłbym powiedzieć jej, że ja też, ale tego nie zrobię. Po pierwsze : Jestem Zayn. Król, a po drugie : Nie chcę jej jeszcze bardziej smucić. Już jest przygnębiona tą rozprawą. Modlę się  w duchu by werdykt był po naszej stronie.

- Spokojnie słońce. Wszystko się ułoży. Zobaczysz. - pocieszam ją, nie wierząc we własne słowa. Gdy wróci do Harrego, nic nie będzie dobrze.

Biorę ją w ramiona i trwamy tak jak najdłużej. Muszę się nią jeszcze nacieszyć, zanim całkowicie zostanie mi odebrana.

                                                                            *  *  *

Broken the law-My black angel➡ ZM✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz