»Chapter-78«

5.2K 286 27
                                    

Momentalnie sztywnieję i  moje ciao oblewa fala paniki. Nie wiem co mam ze sobą zrobić. Iść spać czy biec szybko do taty by mi jakoś pomógł. Ale jak? On  nic nie może, ale nie jestem tego w 100% pewna. Boję się, że jak tylko zmrużę oczy to coś, a raczej Irmin wejdzie do mojego pokoju i mnie zabije.

Chcę żeby cierpiała tak jak ja cierpiałam. - powiedziała te słowa z tak wielką pogardą i brakiem szacunku dla mnie, że głowa mała. Przecież gdybym wcześniej wiedziała, że Zayn dopuścił się takiego czynu, nie byłabym z nim. Bałabym się o własne życie, o to czy doczekam następnego dnia. W ogóle to wszystko jest tak mocno pokręcone. Czy nie mogłam zakochać się  w kim takim jak Lancelot? W ogóle on mógł być teraz moim mężem, a ja byłabym z nim szczęśliwa. Może i by tak było, gdybym na swojej drodze nie spotkała Zayna, no i Harrego. Głupie serce musiało wybrać inaczej i teraz są tego skutki. Cierpię jak nigdy wcześniej i boję się o własne życie. 

Wzdycham tylko i zamykam okno. Gaszę światło i wchodzę pod kołderkę. Jeśli ma mnie zabić niech zrobi to teraz. Mam dość cierpienia. Nudzi mnie już ta cała sytuacja  w jakiej się znajduję.

Po chwili rozmyślania zasypiam.

                                                                 *  *  *

< Następny dzień >

Budzę się ku mojemu zdziwieniu bardzo wypoczęta. Ziewam przeciągle i rozciągam się na łóżku. Szczerze mówiąc miałam nadzieję, że tutaj nic nie będzie mnie prześladować. Meranga mówił, że jeśli zamknie się przejście, nikt  nie może przechodzić  do wybranych stron. Ale jeśli chodzi o ducha? On też jest uwzględniony? Widocznie nie, jeśli miałam taką wiadomość od Irmin w nocy.

Wzdycham i idę do łazienki. Biorę prysznic i ubieram się w przygotowaną suknię. Rozpuszczam włosy i udaję się do jadalni. Muszę przyznać że czuję się tu tak... inaczej. Przyzwyczaiłam się do zamku Zayna i Harrego, przez co tutaj jestem lekko skrępowana.

- Dzień dobry. - mówię siadając przy stole. Jestem zdziwiona tym że tata siedzi obok Trishy i oboje się do mnie pogodnie uśmiechają.

- Dzień dobry. - odpowiada mi ojciec, a Trisha tylko powiększa swój uśmiech. - Jak się spało?

- Nawet znośnie. - mówię i od razu biorę się za jedzenie. Nie jestem jeszcze gotowa by powiedzieć mu o tym liście. Nie chcę w to też angażować Trishy. To sprawa między ojcem a córką. Ona mi z pewnością nie pomorze. Nie żebym była na nią zła czy coś, po prostu może mnie wpakować w jeszcze większy bajzel niż jest teraz. Nadal nie wiadomo gdzie jest Yeser, a on dał mi do zrozumienia że za mną nie przepada. Boję się, że może teraz być w zamku Zayna i knuć jakiś plan. Abbar nie będzie zadowolony z tego, że Harry zaczął inaczej mnie traktować. Lepiej? Z pewnością przejdzie na stronę Zayna... znaczy Irmin i połączą moce. Modlę się w duchu, by nie wykombinowali czegoś co rozwali przejście. Inaczej już po mnie. Co ja mówię? Już po nas. Demony zniszczą cały kontynent aniołów. Pozabijają wszystkich po kolei. Nic nie stanie im na drodze do opanowania nowego terytorium.

- Bella? - głos taty wyrywa mnie z zamyślenia. Spoglądam na niego zdziwiona.

- Mówiłeś coś?

- Tak, ale chyba to nie jest ważne. Coś innego cię trapi. Powiedz co, razem to rozwiążemy.

- Chyba raczej nie. - nie wiem dlaczego, ale nie chcę się dzielić moim doświadczeniem, które zdobyłam po ciemnej stronie. Chcę to zachować dla siebie, a nie  będzie trąbiono o tym w gazetach. Znając życie już dawno wszyscy wiedzą o moim powrocie na Dobrą Stronę.

Broken the law-My black angel➡ ZM✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz