Mimowolnie otwieram szerzej oczy ze zdziwienia.
- Jak to, truł panią? - szepczę zaskoczona jej słowami.
- Tak. - potwierdza podchodząc do okna. Otwiera je i rozgląda się, jakby czegoś szukała. - Nie widać go więc musimy jak najszybciej stąd uciec. - odwraca się w moją stronę, chwyta mój nadgarstek i przybliża do siebie.
Przełykam ślinę, czują strach kiedy spoglądam w dół. Jest wysoko, za wysoko.
- Gdzie niby mamy uciec? - pytam ją, a ona wzrusza tylko ramionami.
- Nie wiem skarbie. - wkłada mi pasemko włosów za ucho. - Byle jak najdalej stąd.
Ja już wiem jak to będzie. Wyskoczymy z okna, a następnie będziemy lecieć na skrzydłach w nieznane. Stracimy siły i na pewno zatrzymamy się w jakimś lesie, czy łące by odpocząć. Nie uciekniemy daleko bo Zayn nas znajdzie, a wtedy z nami koniec.
Jestem zdziwiona tym, że cały czas przesiadując u swojej matki truł ją. Ale co miał na celu? Przecież kocha ją, bo do cholery jest jego rodzicielką.
- Musimy skoczyć. - słyszę szept kobiety, na co mimowolnie drżę.
- Ja nie chcę umierać. - mówię jej, a po moich policzkach zaczynają płynąć łzy. To na pewno źle się skończy. Ja już to wiem.
- Skarbie, nie płacz. - przytula mnie do siebie, a ja mam wyrzutu sumienia, za to że byłam o nią zazdrosna. - Musimy uciec, nie mamy innego wyjścia.
Och.
Wzdycham tylko i wchodzimy na parapet okna.
- Słodki Jezu jak wysoko. - komentuje kobieta, a ja zanoszę się jeszcze większym płaczem.
Nie pomaga.
- Skaczemy na trzy, okej? - spogląda na mnie.
- Tak.
- Jeden... dwa... trzy...
Żadna z nas nie ruszyła się nawet o centymetr, przez co na moich ustach pojawia się nikły uśmiech. Trisha przełyka ślinę i wypuszcza ze świstem powietrze.
- Dobra, jeszcze raz. - proponuje i chwyta mnie za dłoń. - Jeden... dwa... trz...
- Czekaj! - krzyczę jednocześnie jej przerywając. Spogląda na mnie zdziwiona. - Mam pomysł.
- Jaki?
- Może najpierw zejdźmy z parapetu, co? - proponuję, bo nigdy nie byłam fanką bungee. Słucha mnie, a po chwili obie jesteśmy już w mojej sypialni.
- Bella... - dyszy przestraszona kobieta, przez co spoglądam na nią. - Kto to jest ? - jej głos drży i wskazuje palcem przed nas.
Z sercem w gardle obracam się i widzę, że parę metrów od nas stoi ta kobieta, którą widziałam dzisiaj, gdy zwiedzałam plac zamku. Znaczy widać ją jakby za mgłą bo to...
- Duch. - szepcze Trisha, wyprzedzając moje rozmyślenia.
Dopiero po chwili docierają do mnie jej słowa.
Duch.
O mój Boże.
Strach zaczyna paraliżować wszystkie komórki mojego ciała. Nie mogę nic powiedzieć, a co dopiero się ruszyć.
- To jaki to ten twój pomysł? - słyszę najcichszy szept jaki kiedykolwiek słyszały moje uszy. W gardle rośnie mi wielka gula, dochodząc do wniosku, że nie mówiła tego Trisha, tylko ona. Ta tajemnicza postać.
CZYTASZ
Broken the law-My black angel➡ ZM✅
Fanfiction- Tak nie wolno! - mówi rozum. - A ja go kocham. - podpowiada serce. I kogo słuchać? Kto zwycięży w tej walce? 1 in Tajemnica/Thriller 10.09.2015