»Chapter-7«

7.7K 425 11
                                    

- Ty mi powiedz - mamroczę zdezorientowana. Jak dobrze pamiętam pióro pojawiło się, gdy odlatywał z mojego okna.

- Nie mam pojęcia skąd się wzięło. - wzrusza ramionami odrzucając je na bok.

- Na pewno? - marszczę brwi. Oczywiście, że mu nie wierzę.

- Tak. Chyba nie myślisz że jestem demonem. - prycha. Gryzę się w język.

- Tego nie powiedziałam. 

- Ale tak pomyślałaś.

- Może. - wzruszam ramionami na co zaczyna się śmiać. Chcę go uciszyć, bo w każdej chwili do pokoju może wejść tata, ale w porę się uspokaja.

- To piór na pewno jest Zayna, przecież był u ciebie.

- To niby dlaczego znalazło się ono na oknie, skoro z żadnego z nich nie odlatywał?

Wzdycha patrząc na mnie jak na idiotkę.

 - Jest jeszcze jedna opcja. Pamiętasz jak na mnie napadł? Wtedy na łące? 

- Trudno zapomnieć.

- Pewnie jego pióro zaplątał się w moje, a gdy wychodziłem spadło 

- I akurat to zgubiłeś na moim oknie?- nie dowierzam.Coś mi tu śmierdzi.

- Dziwne no nie?- śmieje się, ale nie jest to prawdziwy śmiech.

- Bardzo.

-Robisz z igły widły - stwierdza. 

Wzdycham nie wiedząc co mam robić. Powinnam tak to zostawić?

- Dobra - wstaje z uśmiechem - Chodź - Wyciąga do mnie rękę.

- Gdzie? - zaalarmowana cofam się o krok.

- A gdzie chcesz?

- A co proponujesz?

- Zobaczysz. - ciągnie mnie w stronę okna. Wylatujemy z niego, a po chwili znajdujemy się już na łące. 

Tej łące.

- Serio? Tutaj? - śmieję się.

- Nie. Tam dalej jest fajne miejsce.- mówi i ciągnie mnie w głąb lasu.

- Nie mogę długo tu  być bo tato się zorientuje - przypominam mu. - Zresztą zaczęło się już ściemniać.

-Wiem.

Po jakiś 10 minutach moim oczom ukazuje się jezioro. Piękne jezioro. Widać, że jest bardzo głębokie, rozległe tak że nie widać drugiego brzegu. Otacza je z trzech strony las. Brzegi są pięknie okryte pisakiem, trzciną i zielem. Na powierzchni jeziora unoszą się białe kwiaty. Staw jest tak spokojny, że wydaje mi się iż pod wodą znajduje się drugi bór. Jest po prostu piękne.

- Zamknij buzię bo ci mucha wpadnie. -  z zamyślenie wyrywa mnie głos Harrego. Od razu zamykam usta i się rumienię. Serio, nie wiem nawet kiedy ją otworzyłam. 

- Jest piękne - mówię zafascynowana.  Powietrze pachnie tu liliami. Przez tyle lat nie wiedziałam że to jezioro nawet tu istnieje.

-Taa - mamrocze i siadamy na dużym kamieniu. 

- Umiesz pływać ? - pyta.

-Nie. Od zawsze bałam się wody. - przyznaję. -  Pływanie to nie dla mnie. A ty?

- Co ja?

- Umiesz pływać. 

- Pewnie. Nie ma rzeczy której nie potrafię - śmieje się a ja z nim. - Anioły starają omijać się to miejsce szczególnie nocą.

Marszczę brwi.

- Czemu?

- Chodzą słuchy, że każdej nocy dzieje się tu coś dziwnego.

- Co? - powietrze ucieka mi z płuc. Jestem sama, w lesie z Harrym, a na dodatek nie znam drogi powrotnej. Cudnie.

- Czasami unosi się z jeziora dym, słychać bicie dzwonów, a także krzyki. - mówi niewzruszony, a ja zamieram. Harry spogląda na mnie i chichocze z mojej miny. 

- Mm się bać? - pytam i też chichoczę . 

- Tak - mówi głos za nami. Momentalnie blednę, a moje serce zamiera. 

To Zayn . 

Broken the law-My black angel➡ ZM✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz