Co Ja sobie myślałem?

629 33 10
                                    

(Z perspektywy Axela) 

Obudziłem się rano, gdzie indziej jak nie na podłodze. Wstałem. Zjadłem śniadanie, pościeliłem łóżko, ubrałem się, zabrałem telefon i słuchawki, wybiegając z domu.  Poszedłem w stronę opon. Doszedłem i usłyszałem w oddali głos Petera. Schowałem się w krzakach.
-To co Evans? Napiszemy twój numer bluzki na policzku? Taka pamiątka albo wypalimy - zaśmiał się w głos.
Widziałem, że jeden z noży leży na ziemi obok krzaków, w których jestem. Schyliłem się po cichu po niego. Albo trafię jego w dłoń albo Marka w głowę, zbyt duże ryzyko. Rzuciłem cicho nożem, tak by mnie nie usłyszał. Trafił go w łydkę i puścił Marka.
-Kto to zrobił? -rozejrzał się
Wyskoczyłem z krzaków i złapałem Marka za rękę. Zaczęliśmy biec przed siebie.
-Już mu uciekliśmy? -spytał
-Chyba tak.
- Napisał mi sms'a- odparł
-Co Ci napisał?
-Że nas zabiję, dzwonię po Nathana. -rzekł
-Skąd on bierze nasze numery. Ktoś musiał mu je podać
- Nathan będzie tu za 10 min.  -dodał Mark
- To zajmiecie się sobą a ja pójdę.
-Co? Nie możesz. Obiecaliśmy Judowi! -wykrzyczał
-Trudno.
Przybiegł Nathan, założyłem słuchawki.
-To ja was zostawiam.
Poszedłem przed siebie. Szedłem ulicą i kopałem kamienie, myśląc o tym jaki głupi byłem. Zakochałem się w kimś kto mnie teraz olewa.

(Z perspektywy Marka)

-Co teraz -spytał Nathan
-Idziemy za nim.
- Czyli szpiegujemy?- spytał
- Tak.

(Z perspektywy Axela) 

Zauważyłem uliczkę w której leżał ostatnio Jude. Skręciłem tam. Spojrzałem na ścianę. Napis z krwi nadal był, tak jak pełno krwi.
-Uważaj! -krzyknął Nathan, przewracając mnie na ziemię.
-Co ty robisz? Nathan ty masz nóż w podbrzuszu.
-To nic. Ważne, że z tobą okej.  - odparł
-Właśnie - dodał Mark
- Mark za tobą! 
-Evans orient! -krzyknął Peter
-Boska Aaaaa
-Mark!  Jedyny bramkarz i masz nóż wbity w dłoń. Przebił ci ją na wylot. Dzwonię po karetki.
-Wrócę po Ciebie Blaze! Wyeliminowałem wszystkich twoich kumpli, teraz twoja kolej! - krzyknął Peter
Tamowałem krwawienie Nathanowi, a Evansowi kazałem nie ruszać ręką.
-Jesteście głupkami. Gdzie są te karetki?
- Ogarnij się w końcu Axel. -powiedział Nathan
-Nie potrafią nas znaleźć- powiedział omdlały Evans.
-Nathan patrz na mnie, Mark ty też. Cholera. Pomocy! Słyszy ktoś!
-Nikt nie słyszy- wybełkotał resztkami sił Mark
-Wiem! Mark daj mi swój telefon. Włączymy lokalizacje, teraz prześlemy do Nelly i jeszcze S.O.S
Dobra wysłane. Widzę na mapie, jej samochód tu jedzie. Trzymajcie się chłopaki. Masz chowaj telefon Mark.

Nagle w uliczkę wbiegła Nelly.
-Co tu się stało?  -spytała przerażona
- Krwawa masakra, ale nie mdlej, bo to ostatnie co jest nam teraz potrzebne. Naprowadź karetki.
Nelly naprowadziła karetki na uliczkę i zabrali Marka i Nathana. Ja poszedłem przed siebie. Po drodze kupiłem duży sok i żelki i poszedłem do szpitala.
-Cześć Julio.
Spała smacznie, nie chciałem jej budzić. Położyłem jej to na szafce i pocałowałem w czoło. Wyszedłem i poszedłem do chłopaków leżeli na chirurgii jak Jude.
-No to możecie się odwiedzać
- Śmieszne, ja za trzy dni wychodzę- powiedział Mark
-Aha. To dobrze.
-Judowi zostało 6 dni nie całe a Nathan 2 tygodnie. - dodał
-Dobrze Mark ja już pójdę. Trzymaj się.
Idąc patrzyłem w chodnik, kupiłem sobie w automacie oranżadę, a puszkę wywaliłem.
Zobaczyłem w oddali Petera, zacząłem biec w drugą stronę. Udało mi się go zgubić,  w pewnym momencie, w tłumie ludzi,serce zaczęło mi  zwalniać.  Przewróciłem się. Film mi się urwał...

(Z perspektywy Karin)

Coraz lepiej piję i jem, ale kim jest Axel i czemu wyobrażam sobie piłkarza w blond włosach?....

Muzyka, którą męczy Axel. Kolejną zresztą.

Ciąg dalszy nastąpi...
Zapraszam na kolejne części
A. Karolak

|Zakończone| Inazuma Eleven - Ogniste Serce | KsiążkaWhere stories live. Discover now