Kompan i Przyjaciel

841 40 0
                                    

(Z perspektywy Karin) 

Przysnęło mi się w nocy. Chwila moment Axela nie ma obok. Poszłam do łazienki-pusta, tylko zapach perfum.
Skierowałam się w stronę kuchni. Siedział tam ubrany i gotowy do wyjścia na trening. Zajadał się tostami z szynką i sałata, popijając sokiem.  Uśmiechnął się i wskazał mi rękoma krzesło obok. Usiadłam.
Dla mnie też zrobił śniadanie. Zaczęłam jeść. Gdy zjedliśmy wstał, pocałował mnie czule i przytulił do siebie. Czułam jego bijące szybko serce. Włożył naczynia do zmywarki, wyrzucił, opakowanie po soku do śmietnika i jakąś puszkę. Spojrzałam to był napój energetyczny. Czemu go wypił?
- Kochanie masz nie pić tego świństwa! - krzyknęłam
- Jeden mi nic nie zaszkodzi -odparł
-Ale masz chore serce. Więc nie możesz i już.
Złapałam się za głowę. Znów zabolała.
-Ey? Kochanie nie chciałem Cię denerwować wszystko w porządku? - spytał
-Tak tak chodźmy już.
Wyszliśmy. I szliśmy w stronę rzeki.

(Z perspektywy Axela)

Karin ostatnio zbyt bardzo o mnie się boi i przez to źle się czuje,dziś będę się nią opiekować.
Złapałem ją mocno za rękę i uśmiechnąłem do niej. Odwzajemniła uśmiech.
-No to jesteśmy nad rzeką. 
-Tak-usiadła na trawie i wyciągnęła książkę.
Podbiegłem do chłopaków i zaczęliśmy trenować. Nelly, Celia i Sylvia przyniosły kulki ryżowe, którymi wszyscy się zachwycali.
Gdy zjedliśmy wróciliśmy do treningu.
-Mark leci Ogniste Serce Miłości!
Mark się napioł, zrobił minę w stylu nie puszczę tego do bramki.
Pojawił się za nim stwór jakiś wytwór w stylu diabła a Mark trzymał piłkę w rękach którą zatrzymał miecz tego stwora.
- Jak to? - krzyknął Jude
Obronił to,więc Mark wszedł na poziom wyżej.
-Nazwijmy to Diabelski Pogrom- dodał Willy poprawiając okulary.
-Nigdy nie czułem takiej siły- rzekł Mark
-Dasz radę to powtórzyć?  - spytał Jude
-Jasne! - wykrzyczał Mark
Rozpędziłem się wystarczająco dobrze.
- Ogniste Serce Miłości!
- Diabelski Pogrom!
Obronił. Byłem z niego dumny.
- Te Blaze refleks- krzyknął znajomy głos.
Obróciłem się ktoś stał na bramce lecz słońce mi przeszkadzało. Nagle dostrzegłem piłkę odbiłem w stronę owej osoby. To był silny strzał. Patrzę piłka wraca. Zatrzymałem ją.
Podszedł do mnie chłopak w bluzie z kapturem na głowie.
-Blaze nadal formie a jakby inaczej- zaśmiał się 
Wyciągnął rękę zcisnął w pięść i wystawił przed siebie koło mojej twarzy.
- O nie!  Axel uważaj! - krzyknęła Karin
Chłopacy stali nie pewnie co zrobić.
-Chłopie co jest z Tobą nie przybijesz żółwika Przyjacielowi dawnemu?  Czy już zapomniałeś? - zdjął kaptur i uśmiechnął się szerzej niż Mark potrafi
-Billy!  To ty - przybiłem żółwika
- Co ty tu? -spytałem
-Następny mecz gramy razem, ale nie po to tu przyszedłem. - odpowiedział
- W jakiej drużynie ty grasz?
- Evil Football - odpowiedział
-Czemu akurat u nich to najbrutalniejsza drużyna w kraju!
- Wiem. Możemy porozmawiać? Sami? - spytał
Wziąłem rzeczy pożegnałem się z chłopakami i zabrałem Karin.
Billy spojrzał. Na mnie ja na niego. Trzymałem Karin mocno za rękę.
- Nie mam przed nią tajemnic.
- Dobra. Wiem o Was. Jesteście na celowniku naszego trenera. Kazał nam Cię wyeliminować jak widział ostatni mecz, że świetnie grasz.
- I co teraz mnie zabijesz?
Zasłoniłem Karin.
-Nie,przecież bym Ci tego nie mówił. Chodzi o to, że chcą upozorować twój wypadek. W którym Ty zginiesz!  - krzyknął
Otworzyłem oczy szeroko. Zaniemówiłem.
- Chcą to zrobić jak najszybciej. - dodał
-A co jak im się nie uda? -spytałem
- Pamiętasz zeszłoroczne mistrzostwa jak liceum orłów miało z nimi grać? -spytał
- Tak, ale zawodnik ich zginął przed meczem w nieznanych okolicznościach. -dodałem
-Właśnie. Uważaj na siebie. A to prezent ode mnie - Wręczył mi Srebną bransoletkę z doczepioną złotą piłką.
-Dzięki.
Pobiegł pomachał mi ręką i zniknął w tłumie ludzi.
Złapałem Karin za rękę przytulając do siebie,dałem buziaka i poszliśmy. Trzymałem ją za rękę a w drugiej ściskałem bransoletkę.
Doszliśmy do mojego domu. Rozebrałem się do bokserek. Karin zapięła mi bransoletkę na ręce.  Ku mojemu zdziwieniu rozebrała się do stanika i majtek. Położyliśmy się i zaczęliśmy nasz codzienny wieczorny rytuał tulenia, całowania. W pewnej chwili Karin spojrzała mi w oczy.
- Nie boisz się tego co powiedział Billy?  -spytała
-Nie.
Położyliśmy się obok siebie. Moja księżniczka zasnęła szybciej więc zdążyła mnie zrzucić z łóżka. Poszedłem do sypialni Ojca i leżałem myśląc o słowach Billego. Po jakimś czasie udało mi się zasnąć.

Zapraszam na kolejne części
A. Karolak.
Jutro będą raczej 3 części bo dziś mi się nie udało wstawić 2 więc jutro będzie 1 dodatkowa. Przynajmniej się postaram. Pozdrawiam i zachęcam czytać dalej. Czy to koniec kłopotów Axela?  Czy przeżyje? 

|Zakończone| Inazuma Eleven - Ogniste Serce | KsiążkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz