Przypadłość dużej ilość różowych włosów

Zacznij od początku
                                    

-Ja? Okay.- Zmarszczyła brwi, po czym złapała go nogę i pociągnęła w dół.

-Na Anioła Razjela!- krzyknął.

Białowłosy ugrzęznął pomiędzy kanapą a stolikiem, który był ciężki do przemieszczenia. Sophia spojrzała na dziewczyny, które miały zaskoczone miny.

-No co? Kazałyście mi coś zrobić.- wzruszyła ramionami.

-Sophia, zabije Cię- warknął.

-Jesteśmy kwita- rzuciła.

-No dobrze. - zaczął Alec- Więc... Em...

-Stoi w miejscu- powiedział szczerze Jace.

-Mamy tylko słowa „Z ciałem, a ciała nie będę"- dziewczyna wydała z siebie krzyk, kiedy zobaczyła obok siebie swoją osobę.

Wszyscy zaskoczeni spojrzeli na kopie Sophie, która była pod każdym względem podobna do oryginału. Kopia wyglądają jak żywa oddychała i mrugała od czasu do czasu.

-Mogę teraz powiedzieć, a nie mówiłem?- spytał Simon.

-Jakby jedna tam nie starczy- mruknął Sebastian, który leżał dalej na ziemi.

Nad głową posiadał kopie.

-Nie uważacie, że ta moc jest bezużyteczna? Jeśli ma cały czas tylko patrzeć i oddychać? - Izzy spojrzała na to krytycznie.

-Sophie, spróbuj zmusić ją... znaczy siebie do ruchu.- Clary wskazała coś rękami.

-Ale jak?

-Może pomyśl?- podsunął Sebastian.

Przełknęła ślinę. Widząc spojrzenie naglące spojrzenie białowłosego i reszty zaciekawionych mieszkańców zamknęła oczy i wzięła kilka oddechów.

Wstań.

Idź do okna.

Kopia posłusznie ruszyła w wskazane miejsce. Simon dotknął kopii przechodzącej koło niego i nie mógł wyjść z wrażenia. Nawet słynna maska obojętności Jace poszła w niepamięć. Niepokojącą cisze przerwał Church, który kichnął koło Sophii. Wystraszona dziewczyna otworzyła oczy i skierowała wzrok na miejsce, gdzie przed chwilą siedziała skrzyżowana kopia.

-To jest forma cielesna! Ale frajda!- krzyknął Simon.

-Clave pod żadnych pozorem nie może się o tym dowiedzieć- Jace poprawił swoje włosy.

-Czemu?- spytała oderwała wzrok siebie.

-Clave zawsze za dużo bierze, a za mało daje.- powiedział niechętnie Sebastian.

-A to coś- Izzy machnęła ręką- Może sobie już iść? Przeraża mnie to.

-Ej!- krzyknęła.

-Mówiłem Ci, że przerażasz ludzi? O to dowód- powiedział dumnie brat Clary, który znalazł się na swoim miejscu.

-Skoro ma formę cielesną to znaczy, że może się posługiwać bronią... Toż to walka zwyciężona!- stwierdził podekscytowany Jace, który zawsze odczuwał podniecenie, kiedy chodziło o walkę.

-Nie uważasz, że to takie trochę utrudnienie? Walczysz z demonem i musisz myśleć, że musisz walczyć.- powiedział niezadowolony Alec.

-Wszystkiego da się nauczyć! Tak jak...- w tym momencie Simon zaczął opowiadać o grze.

Nikt zainteresowanych osób sytuacja Sophii nie słuchał go. Jedynie Izzy zlitowała się nad nim zamykając jego usta pocałunkiem.

-To jak się pozbyć swojej kopii?- nie wiadomo skąd Clary wytrzasnęła szkicownik i zaczęła coś nim bazgrać.

-Powtórz te słowa- polecił Sebastian.

Sophia w myślach powtórzyła słowa, które dzisiejszego popołudnia zrobiły małą furorę. Jak można było się spodziewać kopia zaczęła pomału znikać, aż został po niej tylko wspomnienie.

Nagle różowo włosa poczuła zmęczenie, które zawsze jej towarzyszyło zakończeniu treningu. Zamrugała kilkakrotnie.

-Nie wierze, że to mówię ale musisz nam pokazać tego gościa co ma śmieszne imię- powiedział Jace.

-To musimy obejrzeć całą serią Marvel od początku, aby zrozumieć i bo ja tak chcę- Jace westchnął.

-Niech Anioł ma nas w opiece.

-Idę zrobić kawę. Ktoś chętny?- spytała Clary.

-Ja...

-Sophii chętnie wypije kakao- powiedział Sebastian z naciskiem „chętnie".

Zmęczona dziewczyna nie miała ochoty się kłócić.

***

Chłopcy przynieśli dodatkowe pufy, dziewczyny przekąski i każdy z zaciekawieniem spoglądał na początkowe napisy filmu Captain America- pierwsze starcie. Różowo włosa ulokowana na skraju kanapy walczyła ze snem. Odczuwała wstyd. Nie chciała pierwsza paść zwłaszcza, że to była jej pierwsza noc filmowa. Owinięta w kulkę rozejrzała się po mieszkańcach instytutu.

Może tak przysnę na dziesięć minut to nikt nie zauważy?

Kątem oka zerknęła Sebastiana, który instynktownie spojrzał na nią. Siedział na swoim poprzednim miejscu. Dziewczyna stopami delikatnie dotykała jego uda. Zmarszczył brwi. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Zabrał jedną z płaskich poduszek, która zakrywała mu uda. Nachylił się do niej.

-Połóż głowę na poduszkę i się prześpij. Obudzę Cię, gdyby będzie coś ważnego- szepnął.

Kiwnęła głowa i zmieniła swoją pozycje. Ciężką głowę położyła na poduszce, która w tej chwili była wybawieniem. Skuliła ręce do siebie. Zamknęła oczy i skupiła się na trafieniu do krainy snów. Sebastian w tym czasie rozłożył koc, który po chwili położył na dziewczynie. Mruknęła jak kotka w podzięce.

Nie zdawał sobie sprawy, że jest obserwowany przez Aleca i Jace, który już czuli smak zarobionej gotówki.


*Ita genium ad inferos - Niech Cię piekło pochłonie.

**sic mutuo implicantur- Wzajemnością

Od tego momentu nie będę nazywała nowego opisu "rozdziałem" bo to nie ma sensu skoro w danym "rozdziale" wątek dalej trwa ;)

Tak samo zrobię w innych opisach tej historii.

Wielki Czarownik Brooklynu Zawinił!/ Sebastian MorgensternOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz