Początek

408 27 2
                                    


Nic nie zapowiadało, że Brooklyn ogarnie niekończący się deszcz. Jednak porządnie już spita osiemnastoletnia Sophia Tian nie przejmowała się warunkami pogodowymi. Fałszując znaną tylko jej piosenkę, chwiejnym krokiem wracała próbowała wrócić do domu. Próbowała. Dom, który należy do wujostwa ominęła jakiś czas temu. Bohaterka nie należała do grzecznym, ułożonym dziewczynek, które czekają na księcia z bajki. Nie była też tzn. „Bad Girl" to właśnie śmierci rodziców ją całkowicie zmieniła. W alkoholu odnalazła wieczną przyjaciółkę i chwilowe ukojenie. Nikt nie wierzył, że była zagubioną dziewczyną, która wpadła w złe towarzystwo. Niegdyś przyjaciele, za których mogła w ogień skoczyć odwrócili się, jakby była zwykłym śmieciem.

Jak to bywa w niektórych filmach miłość swojego życia poznaje się poprzez w padnięcie na kogoś. Tak było z nią tylko zakończenie zwanym początkiem był inny..

-Auuuułć- zawyła trzymając się za różowe włosy.

-Sonia, ile mam czekać na twoje przyjście? Chodź! Nie mamy czasu?

Mózg ogarnięty dużą ilością procentów nie odnalazł żadnego zagrożenia. A co może się stać nastolatce, która jest ciągnięta za rękę przez dziwnie ubranego faceta, który mówi na się Wielkim Czarownik Brooklynu?

-...Mówiłem tym nocnym łowcą, że przez te ich częste wypady muszę podnieść stawkę. Pieniądz drogą nie chodzi. Prawda, Sonia?- kiwnęła nieprzytomnie głową- Mówiłem Ci, żebyś ograniczała alkohol wyglądasz okropnie. O! Widzę, że masz nowy kolor do twarzy Ci. Tylko ten rozmazany makijaż... Słuchasz mnie?

-Tak, Marian zawsze i wszędzie- zamruczała.

-Na sto brokatów! Mówiłem Ci, coś o tych przezwiskach. Ech, gorzej być nie może. Wiesz, która to godzina?

-Godzina imprezy?- odpowiedziała widząc przez sobą wysoki budynek, który wskazuje na miejsce zamieszkania czarownika. Napis „Magnus Bane'a- najlepsze usługi w miejsce" mówi sam za siebie.

-Uwierz mi, że moje nowe wdzianko oczekuje odstrzałowej imprezki ale niestety zaraz przyjdą nocni łowcy.

-Nocni.. co?- poczuła przyjemne dreszcze związane z ciepłym powietrzem panującym w pomieszczeniu.

-Pół człowiek, pół anioł abrakadabra! Mamy biegającego brzdąca wymachującego mieczem. A tak na poważnie to weź się ogarnij. Zaraz przyjdą. Po lewej jest twój pokój jak pamiętasz i na stoliku masz eliksir na trzeźwość. Tylko nie wchodź do lewego bo mam bałagan i pewnego demon dalej siedzi w kręgu

Kiwnęła kilkakrotnie głową i ruszyła po schodach. Po kilku schodkach zaczęło się jej kręcić w głowie, więc nie zbyt interesowało ją do jakiego pokoju trafi. Wybrała ten, który według niej lśnił blaskiem jak nowy oświetlacz od Revolution London.

-Wow! Ta książka świeci!- pisnęła.

Jak na dorosła dziewczynę przystało musiała dotknąć świecącej książki, która o zgrozo- przyniosła niesamowity ból. Nie wiedząc kiedy zaczęła przeraźliwie krzyczeć. Jej ciało według niej paliło się żywym ogniem, jakby ktoś rył podgrzanym metalem po skórze rysując dziwne wzory. Światło wydobywające się ze znaków zmusiło ją do zamknięciem oczu co skutkowało utraceniem kontaktu ze rzeczywistością. Jednak zanim jej zwykły świat runął usłyszała:

-Magnus, masz przerąbane.

=========================

Nastał czas mego przywitania!

Witam starych i nowych czytelników, jestem wypełniona nadzieją, że ta historia spodoba wam się tak samo jak „Czy to koniec Maleca?"

Zaznaczam, że dziękuje z góry każdemu kto wskaże mi błędy. To pomoże mi w dalszym rozwijaniu się (oby) w lepszym kierunku.

Postacie należą do Cassandry Clare autorki Dary Anioła.

Ostrzegam wiele wątków z książki i jak z serialu nie będą się trzymać całości ( w tym shipy).

Wielki Czarownik Brooklynu Zawinił!/ Sebastian MorgensternWhere stories live. Discover now