-Spokojnie księżniczko. Przy mnie nic ci nie grozi.
W tedy też Jin chyba, się przebudził bo obrócił się do mnie przodem i uchylił posklejane powieki. Patrzył na mnie wpół przymkniętymi oczami. Przeczesałem jego mokrą od potu grzywkę w bok, na co jego spojrzenie było jeszcze bardziej intensywne.
-Nam... joon.
Wyszeptał cicho łkając.
-Wszystko będzie dobrze. Gwarantuję.
Chłopak bez zastanowienia wtulił się w mój tors, a ja gładziłem jego włosy i delikatnie ucałowałem czubek głowy, ale tak aby nie zdążył tego poczuć, czy zauważyć.
-Czy zawsze musi być koniec, by zaczęło się coś nowego?
Zmarszczyłem brwi niezrozumiale na jego słowa.
-Może trzeba zniknąć, by w końcu poczuć się wolnym i szczęśliwym?
Wyszeptał kładąc dłoń na mojej piersi i przymykając oczy.
-Jinnie, o czym ty mówisz?
Zapytałem jednak nie dostałem więcej odpowiedzi, gdyż mniejszy najprawdopodobniej zasnął. I tak przez resztę nocy analizowałem jego wypowiedź.
Wydawało mi się, na pierwszy rzut, że może miał na myśli to porwanie. Bo jakby pomyśleć logicznie, by się zgadzało.
Ale jeszcze w tedy nie wiedziałem co tak na prawdę Seokjin miał na myśli.
~Seokjin~
Uchyliłem powieki i dopiero w tedy zorientowałem się, że przytulam nagi tors Namjoona. Przez chwilę niemo krzyknąłem zasłaniając usta ręką i uderzałem pięściami o poduszkę. Znów nadużył mojej przestrzeni osobistej, a ja głupi dałem się omotać.
Jednak nie chciałem go niepotrzebnie budzić. Powoli zsunąłem jego dłoń z mojego uda i wyślizgnąłem spod ciepłej kołdry. Jedyne co pamiętam, to to że powiedziałem coś, czego nie powinienem był zdradzać. Po cichu na palcach zbierałem moje rzeczy z podłogi, które były starannie ułożone w kostkę. Podejrzewałem, że to pewnie Namjoon. Uśmiechnąłem się samowolnie na tą myśl. Doceniałem takie drobne, z pozoru normalne zachowania. Ubrałem się w świeże ubrania, po czym postanowiłem, że chyba najpierw przyrządzę śniadanie, gdyż mój brzuch zaczął domagać się czegoś nad wyraz dobrego. Wyszedłem po cichu z pokoju i przymknąłem drzwi. Ruszyłem w stronę kuchni i kiedy zobaczyłem na stole całą zastawę dań, wytrzeszczyłem oczy w zdziwieniu. Podszedłem niepewnym krokiem do dużego, szklanego stołu, gdzie leżała mała kartka. Podniosłem ją marszcząc brwi i gdy tylko to przeczyłem od razu zrobiło mi się słabo i gorąco.
______________________________Mam nadzieję, że ci zasmakuje słońce. Wiem jak bardzo lubisz te dania, a chciałem zaznaczyć, że zrobiłem je sam. Czyż to nie powód do docenienia mnie? Mam nadzieję, że ci zasmakuje i sprawi, że udławisz się i zdechniesz jak pieprzony pies, a ja będę pieprzyć twoje zwłoki jak jeszcze nigdy.
Twój wielbiciel Akahiko (:
______________________________Zacisnąłem ręce na papierze z nerwów. Rozejrzałem się przerażony po pomieszczeniu z obawy, że może jeszcze tu jest i może się na mnie rzucić z nożem. Gdy nikogo nie było znów wróciłem do kartki i nie potrzebnie wbijałem do głowy te słowa, jak mantrę. Czytałem je chyba po tysiąc razy. W tym samym momencie poczułem na mojej szyi ścisk, który był zdecydowanie zbyt mocny. Zatkano mi moją tchawicę, przez co zaczynało brakować mi tchu i ledwo nabierałem upragnionego powietrza. Napastnik przybliżył usta do mojego ucha.
-Miło cię znowu widzieć Jinnie.
Nie mogłem nawet wysilić się na choćby krzyk, czy głośny szept. Rękami nieporadnie podtrzymywałem się blatu, na którym zacząłem szukać czegoś co pomogłoby mi w samoobronie. Jednak chwycił obie me dłonie wolną ręką i zaśmiał cwaniacko. Jego białe kosmyki włosów nieprzyjemnie drażniły mój kark.
-Sprytnie księciuniu. Jednak nie na tyle by mnie pokonać.
Wyszeptał dziwnym głosem, a mi na prawdę brakowało powietrza, a serce łomotało jak szalone.
-Pu-puść...
Wychrypiałem, a nogi ledwo utrzymywały moje ciało.
-P-pro-szę...
Łzy zaczęły spływać po mojej skórze. Byłem przerażony.
-A będziesz grzecznym chłopcem?
Wyszeptał, a w międzyczasie przyłożył nóż do mojej szyi, którą uprzednio pocałował. Pokiwałem wielokrotnie głową.
-Taki delikatny.
W końcu przycisnął mnie do swojego dużego ciała.
-Będziesz robić cokolwiek ci karzę. I nie ma sprzeciwów. Inaczej twój Namjoon i Kevin ucierpią na tym. Rozumiesz misiaczku?
Pokiwałem głową zaciskając oczy z przerażenia. Moja klatka piersiowa starała się podnosić i opadać jednak było bardzo trudno. Czułem się taki bezsilny. Nienawidziłem siebie, za to że w takich sytuacjach nie potrafiłem się postawić.
-Cieszę się. I ani piśnij, albo wołaj o pomoc. Bo to tylko pogorszy twoją już i tak tragiczną sytuację.
Po tych słowach przejechał ostrzem po mojej skórze, a z niej ciekła bordowa ciecz. Mężczyzna wziął ze stołu pomięty papier, a drugą ręką nabrał na palec moją krew, którą pisał po małej kartce. Jednak nie zdołałem zauważyć co tam było. W końcu obrócił się do mnie przodem z dziwnym uśmiechem i zawiązał me usta chustą.
-Jak zawsze śliczny.
Przejechał dłonią po moim policzku. Po czym pociągnął za rękę i wyprowadził z budynku. A ja nie przestawałem wylewać łez.
***
Nikt nie powiedział, że będzie idealnie 😘
Taka cena bycia przestępcą 😏
Ci to nigdy nie będą mieć spokoju...
YOU ARE READING
Prince of darkness «~NAMJIN~»
Fanfiction|zakończone| •Jestem synem współzałożyciela ogromnej korporacji. Nie wiem jakim cudem jestem tu, gdzie teraz. W ciemnym, pustym pomieszczeniu. Przywiązany do krzesła. On wbija we mnie wzrok ciemnymi oczami i bacznie obserwuje, oczekując mojej reakcj...