Rozdział 31

523 66 51
                                    

Jan

Tego dnia czułem w sobie wiele sprzeczności. Nigdy nie zwierzałem się nikomu z moich problemów, a teraz? Siedziałem na kanapie w salonie obok znienawidzonej przeze mnie Sary Chojnackiej, która oferuje mi pomoc po tym, jak ją okłamałem. To nie było jednak gorsze niż to, kiedy skierowany zdecydowanie dziwną i nieposkromioną rządzą próbowałem ją zgwałcić. Naprawdę, chciałem ją tylko wystraszyć, ale z każdą chwilą zacząłem czuć, jak tracę nad tym wszystkim kontrolę. To było bardzo, bardzo niepoprawne. Tak nie powinno być. 

-Tak naprawdę to nie wiem, co mam teraz ze sobą zrobić-westchnąłem. Po chwili namysłu zdecydowałem się pójść za radą Sary i bez owijania w bawełnę powiedzieć wszystko, co mi leży na sercu.- Moje życie stało się teraz jedną, wielką monotonią. Nie wiem, jak mam sobie poradzić z tym, co się teraz dzieje. Alkohol i leżenie w łóżku to nie jest dobre rozwiązanie na dłuższą metę. Nie wytrzymuję psychicznie tej całej sytuacji. Jedyna osoba, której na mnie zależało nie żyje. Czuję się fatalnie. Dla kogo mam teraz żyć?- Po raz kolejny zacząłem doprowadzać się do stanu drgawek. Tym razem jednak nie miałem zamiaru przerywać swojego monologu.- Jestem zagubiony. Przez cały czas tak bardzo chciałem móc przejąć ból mojej mamy, jak i nie całą chorobę. Tacy ludzie jak ona zasługują na życie bardziej, niż ja. Cały czas o tym myślę..-mój głos mimowolnie zaczął się załamywać.- To ja powinienem teraz leżeć kilkanaście metrów pod ziemią, a nie ona..

Nawet nie spostrzegłem, kiedy moje oczy zaszkliły się łzami. Nie chciałem pokazywać się Sarze w takiej chwili. Nikt nigdy nie powinien widzieć moich słabości. Odwróciłem wzrok, starając się ukryć moje załzawione oczy. Sara natomiast patrzyła na mnie z zatroskaniem. Delikatnie przysunęła się bliżej mnie. 

-Mogę Cię przytulić?-spytała cicho. Niepewnie pokiwałem głową. Sara wyciągnęła ręce w moją stronę, po cym bardzo mocno mnie do siebie przytuliła. Dałem upust emocjom. Po policzkach spływały mi drobne łzy. Pomimo bólu, jaki mi towarzyszył, poczułem, jak w moim sercu rozlewa się fala gorąca. Ja również oplotłem Sarę swoimi rękoma. Trwaliśmy tak przez dłuższą chwilę, zupełnie nic nie mówiąc. Kiedy dziewczyna chciała się ode mnie osunąć, mimowolnie zacisnąłem ręce na jej plecach. 

-Nie pozwolę Ci widzieć mnie w takim stanie-mruknąłem, opierając brodę o jej ramię. 

Przez moment zupełnie zapomniałem, z kim tak naprawdę rozmawiam. Miałem wrażenie, że mam teraz do czynienia z Sarą, której do tej pory nie znałem. Nie siedziałem teraz obok wkurwiającej mnie do bólu dziewczyny, która interesowała się tylko nieodpowiednimi dla niej chłopakami i która swoją naiwnością doprowadzała mnie do szału. Teraz byłem zamknięty w szczelnym uścisku dojrzałej Sary Chojnackiej, która pomimo zawiści, którą pielęgnowała wraz ze mną przez te wszystkie lata, potrafiła dokopać się do mojego serca i znaleźć w nim człowieka, który naprawdę potrzebuje pomocy. Ciężko mi było to przyznać, ale tak. Naprawdę potrzebowałem pomocy.

  ••• 

Nadszedł już wieczór. Nie mam pojęcia, jakim cudem Sara zdołała przesiedzieć tu aż tak długi czas. Nasz uścisk trwał zaledwie kilka minut, jednak wystarczyło mi to, aby poczuć, że nie jestem tak osamotniony, jak myślałem. W pewnym momencie Sara zaproponowała mi herbatę. Kiedy wyszła z pokoju, znowu uderzył we mnie natłok czarnych myśli. Obecność brunetki pozwalała mi chociaż w jednym stopniu skupić uwagę na czymś innym niż śmierć mojej mamy.  Chwilę później z niecierpliwością poczłapałem za Sarą do kuchni. Nie wytrzymuję zbyt długo w tej głuchej samotności. Co zrobię, gdy Sara wróci do domu?

-O, świetnie, że już jesteś-powiedziała dziewczyna, witając mnie u progu drzwi kuchennych.- Właśnie zalewam herbatę. Byłbyś może skłonny mi pomóc? 

-Chyba dasz radę sama zrobić herbatę-mruknąłem ze znudzeniem. Mimo to podszedłem do Sary w gotowości do pomocy. Zdecydowanie, dziś nawet silenie się na złośliwości mi nie wychodziło. 

-Podaj mi proszę miód-powiedziała, ignorując mój komentarz.- Wypiję szybko tą herbatę i będę się zbierać.

Obdarzyłem dziewczynę przerażonym spojrzeniem. Na szczęście tego nie widziała. 

Nie zostawiaj mnie teraz, proszę.

-Umm.. okej-mruknąłem. Próbowałem przybrać postawę obojętnego. Wszystko, o co prosiła mnie Sara robiłem bardzo powolnie. I tym razem nie dlatego, że nie miałem zamiaru wykonywać jej próśb. Po prostu chciałem przedłużyć jej pobyt u mnie do maksimum czasu.

Rety, jak bardzo się stoczyłem, skoro proszę się o obecność Sary w moim domu? 

Paradoksalnie dziewczyna szybko uporała się ze swoją herbatą. Nawet nie zdążyłem mrugnąć, a ona już szykowała się do wyjścia. Moje serce zaczęło niespokojnie bić. Zaraz zostanę sam. Znowu. 

Próbowałem kontrolować się na wszystkie sposoby- na próżno. Nie mogłem znieść myśli, że po raz kolejny nie będę miał się do kogo odezwać i znów przygniecie mnie ciężar żalu i poczucia winy. Mój tok myślenia był samolubny, ale w tamtym momencie nie obchodziło mnie, że osobą, która może być dla mnie ratunkiem jest mój największy wróg. Kiedy Sara była już gotowa do wyjścia z domu, pod wpływem impulsu chwyciłem ją za ramię i powiedziałem: 

-Nie mogę uwierzyć, że to mówię, ale cholera, jeżeli znowu zostanę tu sam to oszaleję. Nie wracaj dziś do siebie. Zostań tu ze mną. Proszę.

Dobra, nie będę Wam obiecywać, że rozdziały będą teraz częściej, ponieważ nie mam zbyt wiele czasu i muszę nadrobić sporo rzeczy do szkoły, ale! Niedługo majówka i w mojej szkole będą pisane matury, więc będę mieć wtedy ponad tydzień wolnego. Mniej więcej wtedy możecie się spodziewać kolejnego rozdziału!

Co u Was nowego? Ja w środę (18.04) spełniłam swoje największe marzenie i pojechałam na koncert Thirty Seconds To Mars do Łodzi! To było najwspanialsze doświadczenie w moim życiu. Warto wierzyć w marzenia. Życzę Wam, żebyście i wy przeżyli coś takiego. Łapcie okazje i korzystajcie, bo wszystko jest możliwe do spełniania ♥

Closer to the border || JDabrowskyWhere stories live. Discover now