Rozdział 17

409 67 181
                                    

Janek

Ze zniesmaczeniem oddałem Sarze telefon. To wszystko zaczęło być bardzo niepokojące. Brunetka objęła rękoma swoje ramiona, chcąc dodać sobie otuchy. Pewna część mnie chciała ją teraz przytulić, powiedzieć jej, że wszystko będzie dobrze, jednak.. coś w głębi duszy nie pozwoliło mi tego zrobić. Dlaczego w ogóle takie myśli przechodzą mi przez głowę? Przecież to Sara. Nienawidzę jej.

-C-co ja mam teraz zrobić?-spytała dziewczyna. Jej głos się załamywał. 

-Nie wiem. Lepiej wracajmy do domu-powiedziałem cicho, starając się ignorować jej stan. Sara przytaknęła głową. No tak, czego innego mogła się spodziewać z mojej strony?

Ponad połowę drogi przemierzyliśmy w ciszy. Nie potrzebowaliśmy rozmowy. Oboje siedzieliśmy teraz głęboko w swoich myślach. Dopiero teraz, kiedy zacząłem się głębiej przyglądać tej dziwnej sprawie ze stalkerem poczułem, jak się we mnie gotuje. Przecież ten facet KAŻDEGO dnia obserwował Sarę w KAŻDEJ sytuacji. Miał jej zdjęcia, rozbierał ją wzrokiem. Nie wspominając już o tym, jakie fantazje mógł snuć w swojej chorej głowie. Nieświadomie zacisnąłem pięści. 

-J-Jan, ja już nie dam rady iść tak szybko.. Możemy zrobić chwilę przerwy?- z rozmyśleń wyrwał mnie cichy głos brunetki. Odwróciłem się w jej kierunku. Okazało się, że była bardzo daleko w tyle. Po jej tonie głosu wywnioskowałem, że jest już bardzo zmęczona. 

-Nie mamy czasu na postój-powiedziałem chłodno. 

-A-ale ja naprawdę nie dam już rady-odparła błagalnie. Westchnąłem.

-Nie za bardzo mnie to obchodzi.

Dziewczyna przykucnęła na ziemi i zaczęła głęboko oddychać. Widać było, że zaistniałe wydarzenia ciągle ją trzymają.

-W-w takim razie idź przodem. Dam ci klucze do domu i za chwilę do Ciebie dołączę-powiedziała niepewnie.- Tylko wpuść mnie potem do środka.- Sara próbowała mówić w żartobliwy sposób, jednak nie trudno było się domyślić, że tak naprawdę nie chce zostać sama. Wkurzała mnie jej bezradność i kruchość. I to, że nie chociaż chciałem ją tutaj zostawić na pastwę losu, nie potrafiłem tego zrobić.

-Jesteś bardzo irytująca, wiesz?- parsknąłem, po czym podszedłem do dziewczyny, nachylając się do niej plecami.- No, dalej, wskakuj.

Sara spojrzała na mnie ze zdezorientowaniem.

-Lepiej zrób to, zanim się rozmyślę-ponagliłem ją.

-To dziwny gest z Twojej strony-powiedziała, podchodząc do mnie.

-I nigdy już się nie powtórzy, więc korzystaj, póki możesz.

Dziewczyna zrezygnowała z dalszej dyskusji. Delikatnie oplotła ręce wokół mojej szyi czekając, aż ją podsadzę. Chwyciłem jej nogi pod ręce i podniosłem się z ziemi.

Niestety, nie nacieszyłem się długo błogą ciszą.

-Szczerze mówiąc byłam pewna, że mnie tu zostawisz-powiedziała Sara, mocniej mnie obejmując.

Czułem się strasznie zakłopotany tym, blisko mnie znajdowała się Sara. Jej spokojniejszy już oddech muskał moją skórę. Moje serce zabiło mocniej, a na policzkach pojawiły się rumieńce. Jak dobrze, że ona tego nie widzi.

Rety, co się ze mną do cholery dzieje?

-Zawsze jeszcze mogę to zrobić-odparłem beznamiętnie. Dziewczyna westchnęła.- Podejrzewasz, kto może być Twoim stalkerem?

-Niezupełnie-odparła po dłuższym namyśle.- Jedyne, co o nim wiem, to to, że był z nami na imprezie w klubie i że to nie jest nikt z moich znajomych.

-Skąd ta pewność?-spytałem podejrzliwie.

-Napisał, że dopiero teraz zdobył mój numer, więc..

-Ale Ty jesteś nawina-powiedziałem z kpiną.- Przecież ten facet jest niezrównoważony psychicznie! To może być każdy. Po prostu dobrze się kryje. Zgłoś to rano na policji. 

-I w czym oni mi pomogą? Będą kazali mi siedzieć w domu, a z moją pracą to niewykonalne. 

-Mogą przydzielić Ci kogoś do ochrony. 

-Umiem sama o siebie zadbać-fuknęła Sara. Roześmiałem się. 

-Właśnie widzę-powiedziałem, uspokajając głos.- Gdyby nie ja, już dawno padłabyś ofiarą dzikich zwierząt.

Sara prychnęła.

-Tu nie ma dzikich zwierząt, Jan-rzekła z powagą, jednak gdy z korony jednego z drzew wyleciały skrzeczące ptaki, odruchowo ścisnęła mnie jeszcze mocniej.

-Jasne. Mogę Cię tu zostawić i rano zdasz mi relację.

-Jan, przestań tak żartować, bo Cię uduszę!

-Wtedy Ty też zginiesz. Przydusi Cię moje martwe ciało- zmarszczyłem brwi.

-Nie zginę. Będę się bawić Twoimi zwłokami. 


Ferie w podstawówce i w gimnazjum są super, ale tak naprawdę dopiero w liceum okazują się być prawdziwą łaską z niebios. W końcu doczekałam się tych dwóch tygodni wolnego! Nareszcie będę mieć czas na pisanie, a to wiąże się z nowymi rozdzialikami ♥ Teraz mogę spełnić wszystkie wasze marzenia. No, może poza tymi z #Sanek/ #San / #Sarek i tak dalej. No cóż, to chyba jednak nici ze spełniania marzeń. 

W każdym razie!

Chciałabym, abyście pomogli mi w wymyśleniu nazwy dla tego shipu. Czekam na propozycje ♥

Closer to the border || JDabrowskyWhere stories live. Discover now