Rozdział 6

473 65 23
                                    

Sara

Całą niedzielę spędziłam na nauce scenariusza do nowego serialu. Byłam nim strasznie podekscytowana. W następny weekend mieliśmy zacząć pracę na planie. Nie mogłam się doczekać, kiedy poznam aktora wcielającego się w główną rolę męską. Nazywał się Łukasz Walaszek i był już bardzo rozpoznawalny w showbiznesie. Bardzo podziwiałam jego grę aktorską. Grać u jego boku.. to było coś niezwykłego. 

Cóż, na ziemię jednak musiał przywrócić mnie fakt, że dzisiejszy dzień spędzę tylko i wyłącznie z Janem. Jeszcze nigdy w życiu nie spotkałam się z nim "dobrowolnie". To takie.. dziwne. Dąbrowski od razu chciał wpakować się z buciorami do mojego domu, jednak ja stanowczo mu tego odmówiłam. Jako miejsce naszego spotkania ustaliłam kawiarnię, dokładnie tą samą, gdzie często widywałam się z Patrykiem. 

-A więc.. jak to ma wyglądać?-spytałam, bacznie obserwując Jana.

- Nie ma w tym nic skomplikowanego. Po prostu pochodzę trochę za Tobą, porobię Ci jakieś zdjęcia, pozadaję pytania. Masz mi pokazać, jak wygląda Twoje życie. Spróbuję przynajmniej udawać zainteresowanego-mruknął.

Westchnęłam. 

-Nawet tego nie skomentuję. To.. od czego zaczynamy?

Jan

- Opisz mi swój tydzień- powiedziałem, po czym wyciągnąłem ze swojej torby mały notatnik i długopis.

-No więc.. Głównie jeżdżę na plan, udzielam wywiadów, chodzę na sesje zdjęciowe i..

-Nuuda- przerwałem jej, leniwie przeciągając się w fotelu.- Nie robisz nic poza pracą? 

Sara patrzyła na mnie z irytacją. To spojrzenie dawało mi dużą satysfakcję. 

- Udzielam się charytatywnie-odparła po chwili. 

-A dokładniej?-powiedziałem znudzony. 

- Pomagam w schronisku. Wyprowadzam psy, kupuję karmy. Zawsze oddaję część wypłaty na tego typu rzeczy-odparła Sara z uśmiechem, bardziej skierowanym do samej siebie niż do mnie.

-Zalatuje pokazówą-podsumowałem. 

-Myśl sobie co chcesz-prychnęła.- Akurat Twoje zdanie w tej sprawie w ogóle mnie nie interesuje.

-Robisz coś jeszcze?- zignorowałem jej uwagę, zapisując coś w swoim notatniku. 

-Jeżdżę konno-odparła.- Nadal. 

Sara zaczęła jeździć już w gimnazjum. Zawsze śmiałem się z niej, kiedy wracała ze stajni. Mówiłem, że zalatuje i wrzucałem jej siano do szafki. W rzeczywistości nigdy nikomu nie przyznałem, że sam marzyłem, żeby kiedyś nauczyć się jeździć. Ona w dużej mierze zawsze realizowała moje marzenia. I to była kolejna rzecz, która sprawiała, że jej nie znosiłem. 

-No dobra. Kiedy zaczynasz pracę na planie?

-W sobotę-odparła krótko.

-W takim razie.. proponuję, żebyśmy jutro porobili trochę zdjęć, w środę pójdziemy do naszego Uniwersytetu i opowiesz trochę o swojej karierze, w czwartek wybierzemy się do stajni. W piątek pójdziemy na plan, a w sobotę poobserwuję trochę Twoją grę aktorską. W następnym tygodniu pokażesz mi, jak mieszkasz. Może być?

-Okej..-odparła.- Czy to wszystko na dziś?-spytała ze znudzeniem.

-Chyba śnisz. Nie uwolnisz się ode mnie- na mojej twarzy zagościł wredny uśmieszek.- Będę Twoim największym koszmarem.

-Jakbyś już nie był-prychnęła.- Wygląda na to, że będę musiała zamówić sobie cały karton melisy. 

-A więc pytań ciąg dalszy.. Spotykasz się z kimś?- czułem się dziwnie niezręcznie zadając to pytanie. 

-Nie-odparła. Obdarzyłem ją zaskoczonym spojrzeniem.

-A Patryk?

-On jest tylko moim przyjacielem. 

-Ludzi nie interesują tego typu rzeczy. Oni chcą romansu, skandali-powiedziałem. Z jednej strony byłem rozczarowany, z drugiej.. poczułem ulgę. 

Jakże żałosne było by, gdyby ta idiotka znalazła sobie kogoś przede mną.

-Bardzo mi przykro, że nie działam pod wpływem społeczeństwa-mruknęła z ironią.

-Skoro tak wygląda Twoje życie, obawiam się o przyszłość tego artykułu. Jesteś straszną nudziarą. 

-Nie myślałeś tak, kiedy spotkaliśmy się w klubie-powiedziała z chytrym uśmiechem. 

-Masz rację-odparłem, przysuwając się bliżej niej.- Jeśli chcesz, możemy dokończyć to, co zaczęliśmy.- Położyłem rękę na kolano Sary. 

-Fuj-krzyknęła, po czym gwałtownie się ode mnie odsunęła, przy okazji wypadając z boksu. Na ten widok roześmiałem się.

-Żarcik- mrugnąłem do niej, nadal się śmiejąc. 

-Idiota!- Dziewczyna szybko podniosła się z ziemi, po czym zdjęła z nogi swoją szpilkę i rzuciła nią we mnie. Zrobiłem gwałtowny unik, a but przeleciał zaraz obok mojego ramienia.

-Kurwa, chcesz mnie zabić?!-krzyknąłem.

-Może-odparła nerwowo.

-Co to za hałasy?- nagle obok nas pojawił się zdenerwowany barman. Skrzyżował ręce na biodrach, przy okazji patrząc na nas karcąco.

-To nie ja!- powiedzieliśmy z Sarą w tym samym czasie.

-Nie tolerujemy tutaj takiego zachowania. I tak robicie już sporo zamieszania. Proszę natychmiast opuścić lokal!

Barman pomógł Sarze ponieść się z ziemi, po czym podał nam nasze rzeczy. Szybko ubraliśmy się w kurtki i z rozgoryczeniem opuściliśmy kawiarnię.

-Świetnie, przez Ciebie już nigdy nie będę mogła się tam pokazać! A to była moja ulubiona kawiarnia!- skrzyczała mnie Sara, kiedy byliśmy już kilka metrów od budynku. 

-Przeze mnie? Nic by się nie stało, gdybyś nie zaczęła bawić się w ninja i nie rzucała we mnie swoim butem!!-odparłem nerwowo. 

-Ugh, nienawidzę Cię, Jan!!-wrzasnęła dziewczyna. Zacisnąłem pięści w kieszeniach kurtki.

-Nienawidzę Cię, Sara!

Zastosowałam poprawkę w 3 rozdziale, gdzie Patryk i Sara umawiają się do kawiarni. Nie ma to bardzo znaczącego wpływu na fabułę, ale jeśli macie wolną chwilę, polecam jednak wrócić do tego momentu.

Buziaki ♥

Closer to the border || JDabrowskyTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon