Rozdział 24

414 66 34
                                    

Cała w nerwach wtargnęłam do mojego domu w poszukiwaniu Janka. Jak mogłam mu zaufać?! Kretyn! Przez ten walentynkowy wieczór zrobił mi nadzieję na zmianę, ale wyszło jak zawsze! 

-Jan! Pokaż się, natychmiast!!-zawołałam. Przeszukałam wszystkie pokoje, jednak.. po brunecie nie było ani śladu. Co dziwne, jego rzeczy też wyparowały. 

-Wrócił do siebie-powiedział Filip, pojawiając się w moim domu nie wiadomo skąd.

Przepraszam, ale kto go tu zapraszał?

-A-ale jak to, tak nagle? Jeszcze wczoraj wydawało mi się, że wszystko jest w porządku..-powiedziałam już spokojniej, jednak w moim głosie można było wysłyszeć nutkę zawodu. 

-Pewnie miał w tym jakiś swój cel-odparł Filip beznamiętnie.- Nie powinnaś spodziewać się za wiele po osobie, która Cię nienawidzi. 

Poczułam drobne ukłucie w sercu. Zabolało mnie to, co powiedział Filip. Może dlatego, że po wieczorze walentynkowym pomyślałam, że Janek może faktycznie przestał czuć do mnie taką niechęć? Cóż, zapewne tylko mi się to wydawało. Nie mniej.. zrobiło mi się naprawdę bardzo przykro, kiedy usłyszałam tą prawdę prosto w twarz.

-Masz rację-odparłam smutno.- Dziękuję, że odwiozłeś mnie do domu. Szczerze mówiąc, nigdy bym nie pomyślała, że to właśnie Ty posłużysz mi dzisiaj pomocą.

-Cóż, nie jestem tak pamiętliwy, jak Janek. Co było, to było. Jesteśmy już przecież dorośli-rzekł chłopak.

-Cieszę się-powiedziałam, delikatnie uśmiechając się do Filipa.- Ale.. naprawdę nie wiesz, o co może chodzić Janowi?

-Nie mam pojęcia. Sam wiem niewiele. Nie przejmuj się tym-odparł ciemnooki.-Cóż, będę się już zbierać do domu. 

-Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję-powiedziałam, odprowadzając chłopaka do drzwi.

-Nie ma za co-rzekł Filip na odchodnym, po czym zniknął w ciemnościach. 

•••

Następnego dnia postanowiłam spotkać się z Patrykiem. Mój przyjaciel właśnie wrócił do Warszawy i po prostu nie mogłam nie wykorzystać pierwszej lepszej okazji do spotkania z nim. Ostatnio naprawdę mi go brakowało. Przez pracę z Dąbrowskim w ogóle nie miałam czasu na przyjemności. 

-Czy mogłabyś pokazać mi zdjęcie, które wysłał Ci ten prześladowca?-spytał brunet, kiedy opowiedziałam mu o ostatnich zajściach.

-Jasne..-powiedziałam, po czym podałam mojemu przyjacielowi telefon. 

Chłopak przejrzał moje wiadomości. Chwilę później, z zaskoczoną miną oddał mi komórkę.

-Wiesz, nie chcę wyciągać pochopnych wniosków, ale.. chyba mam podejrzenia co do tego stalkera.

-Naprawdę?-ożywiłam się.-A więc? Kto to może być Twoim zdaniem?

Patryk oparł się o blat stołu, po czym przysunął się bliżej mnie tak, aby nikt nas nie usłyszał.

-Myślę, że to Jan-powiedział z powagą. Odsunęłam się od niego energicznie, powstrzymując dziwną chęć wyśmiania tego pomysłu. Janek miałby być moim prześladowcą? Taa, już to widzę. Przecież Dąbrowski uwielbia zwracać na siebie uwagę. Nie potrafiłby zaplanować czegoś takiego.

-Ty chyba nie mówisz poważnie-odparłam. Od razu odrzuciłam od siebie myśl, że to właśnie Jan mógłby być stalkerem.

-Cóż, ciągle lata za Tobą z aparatem-chłopak dalej brnął w swoje przekonania.-Poza tym mówiłaś, że ostatnio był wyjątkowo dziwny i miły. Nie można zmienić nastawienia do drugiego człowieka tak z dnia na dzień.

-No i niby jaki miałby mieć w tym cel?-spytałam, marszcząc brwi.

-Może mieć wiele powodów. Przecież jesteście wrogami-podsumował brunet.

-Tak właściwie, to tak jakby się pogodziliśmy-odparłam. Mimo wszystko postanowiłam jednak obronić Jasia przed tymi oskarżeniami.- On jest zbyt wielką ciotą, żeby to zrobić-dodałam.

-Pogodziliście się? To dlaczego zniknął bez słowa?-Patryk dalej drążył mi dziurę w brzuchu. Na to pytanie niestety nie potrafiłam już udzielić odpowiedzi. Punkt dla Grudowicza.- No właśnie.

-N-no okej, ale.. w takim razie jakim cudem Janek zrobił mi zdjęcie w łazience, a chwilę później był już na dole w kuchni?

-Nie wiem, Sara. Może operuje przy tym więcej ludzi? 

Nie miałam pojęcia, dlaczego Patryk postanowił tak uwziąć się na Janka. Wiedziałam, że go nie lubi, ale żeby aż tak? Ta sytuacja zaczęła mnie bardzo dręczyć. Mimo to nie chciałam na razie obrzucać Jasia oskarżeniami. I tak miał już u mnie dostatecznie przerąbane. Chociaż.. Czego by to Dąbrowski nie zrobił, żeby mnie zniszczyć?

-Spróbuję z nim o tym porozmawiać, ale nie teraz. Nie mam najmniejszej ochoty go oglądać-prychnęłam.

-Nie dziwię się-powiedział Patryk.-Przepraszam, wiem, że to dla Ciebie dręczący temat. Po prostu martwię się o Ciebie.-Chłopak uśmiechnął się słabo i ścisnął delikatnie moją dłoń.

-Wiem o tym Patryk i bardzo to doceniam-odparłam, również delikatnie unosząc kąciki ust.

Mam najwspanialszego przyjaciela na świecie. 

Closer to the border || JDabrowskyWhere stories live. Discover now