Rozdział 3

620 88 24
                                    

Jan nigdy nie lubił, gdy coś nie szło po jego myśli. Od naszego ostatniego spotkania minął tydzień, jednak on nie pozwolił mi o sobie zapomnieć. Musiał być naprawdę zdesperowany, bo zaczął używać wobec mnie naprawdę głupich i dziecinnych zagrywek. Na przykład dwa dni temu wysłał mi do garderoby stokrotki, tuż przed następnym wywiadem w telewizji. Może i to nie byłoby takie złe.. gdyby nie fakt, że te kwiaty mnie uczulają. Nikt z ekipy filmowej o tym nie wiedział, więc finalnie musieliśmy odwołać wywiad, a ja skończyłam z zaczerwieniami na skórze. 

Mimo wszystko postanowiłam jednak nie dać się zastraszyć Dąbrowskiemu. Musiałam z kimś porozmawiać o tym, co się dzieje, więc umówiłam się z moim najlepszym przyjacielem- Patrykiem Grudowiczem. Był on zwycięzcą szóstej edycji Top Model. Poznaliśmy się na kampanii reklamowej dla warszawskiego schroniska. Od razu złapaliśmy wspólny język. 

Spotkaliśmy się w naszej ulubionej kawiarni. Podawali tu świetne desery lodowe i gorącą czekoladę. Pomimo chłodu panującego na zewnątrz, zamówiliśmy standardowo nasz ulubiony zestaw. Zajęliśmy jedno z miejsc przy oknie. Opowiedziałam Patrykowi o całej sytuacji.

-.. więc.. co powinnam zrobić?- spytałam, zakończając tym samym swoją historię. Chłopak wziął łyk gorącej czekolady. 

-Moim zdaniem powinnaś się zgodzić na ten wywiad. Jeżeli dobrze to rozegrasz, możesz odnieść duży sukces-powiedział.

- Po tym, jak świadomie wywołał na mnie uczulenie?! Poza tym z nim nie da się pracować! On na pewno zrobi wszystko, żebym w tym artykule wypadła jak najgorzej- westchnęłam zrezygnowana. 

-Nie, jeśli przejmiesz inicjatywę. Poza tym co złego on mógłby o Tobie napisać? To fizycznie niemożliwe- Patryk posłał mi uśmiech. Odwzajemniłam go.

-Miło mi, że tak mówisz.

-A teraz musisz mi wybaczyć na chwilkę. Zaraz do Ciebie wrócę.- Po tych słowach Patryk wstał od stołu i poszedł w kierunku toalet. Automatycznie sięgnęłam do torebki po telefon. Nie miałam żadnych nowych wiadomości, co mogło oznaczać tylko jedno- Jan postanowił w końcu dać mi spokój. Chwilę później odłożyłam komórkę do torby.

-Nareszcie sobie poszedł.- W moich uszach rozbrzmiał dobrze znajomi mi głos. Gwałtownie podniosłam wzrok. Janek bez pytania dosiadł się do mnie i wypił trochę mojej gorącej czekolady. Tak mnie wystraszył, że aż podskoczyłam w miejscu. Spojrzałam na niego równocześnie zaskoczona jak i wściekła.

-Skąd Ty się tu wziąłeś?!- uniosłam się, po czym wyrwałam mu z ręki mój kubek, przy okazji oblewając go napojem.

-Kurwa, ta koszula nie była tania!-uniósł się, wstając z miejsca.

-Nie obchodzi mnie to. Ciesz się, że czekolada zdążyła trochę wystygnąć. Co Ty tutaj robisz? Śledzisz mnie, czy co?

- Może- odparł Jan, trochę się uspokajając. Zdjął z siebie koszulę, tym samym pozostając tylko w białym t-shircie.- I jak, rozpatrzyłaś już moją decyzję? Możesz mi już odpowiedzieć "tak", czy mam Ci jeszcze trochę w tym pomóc?

- Przepraszam, co mówiłeś? Nie rozumiem po małpiemu-powiedziałam z wyższością. 

-Nie zachowuj się jak dziecko-odparł zirytowany Jasiu.

-Ja? Ja mam się nie zachowywać jak dziecko?! To Ty stosujesz wobec mnie jakieś żałosne zagrania!-oburzyłam się.- Co będzie następne? Dosypiesz mi do jedzenia orzechów, żebym się udusiła?!

A, no tak, zapomniałam wspomnieć, że poza stokrotkami jestem też uczulona na orzechy. O ile pierwszy przypadek nie stanowi dla mnie jakiegoś wielkiego zagrożenia, drugi może okazać się dla mnie nawet śmiertelny. 

-Jesteś poważna? Nie jest ze mną aż tak źle-oburzył się Janek. Spojrzałam na niego spod byka.

-Nie byłabym tego taka pewna-prychnęłam. W tym samym czasie Patryk wyszedł z toalety. Jaś zmierzył go zaskoczonym wzrokiem.

-Znowu Cię męczy?- spytał ze znudzeniem w głosie, po czym zajął miejsce obok mnie. Jaś szybko  otrząsnął się z transu.

-Patryk Grudowicz?- spytał, dalej nie dowierzając.- Jakim cudem ktoś taki jak on zadaje się z Tobą?

-Ha ha, bardzo śmieszne-mruknęłam zirytowana.

-I jak, zgodziłaś się już na ten wywiad?- kontynuował Patryk.

-Co?- spytaliśmy z Jankiem w tym samym czasie.

-Planowałaś się zgodzić?- Dąbrowski obdarzył mnie zaskoczonym spojrzeniem.

-Planowałeś użyć mózgu?-odparłam.

-Może się zgodzi. Pod pewnymi warunkami- Grudowicz włączył się do rozmowy.

-Chyba to ja tu od tego jestem-bąknął Janek.

-Nie tym razem. Przedstaw nam, jak to ma wyglądać, a potem przedstawimy Ci nasze wymagania. Albo im sprostasz, albo będziesz miał problem- Patryk brzmiał bardzo stanowczo.

- Śmieszny jesteś. Skoro nie chcecie pójść mi na rękę, napiszę ten artykuł sam- Jan wstał od stołu.- Twoja strata- bąknął w moim kierunku, po czym podążył ku wyjściu.

-Rób, jak uważasz-powiedział Patryk na odchodnym. 

-Co Ty robisz?!- szepnęłam zdenerwowana do mojego towarzysza.- Miałeś mi pomóc, a nie skazywać mnie na wieczne pohańbienie przez społeczeństwo!

-Daj mi dokończyć-mruknął Patryk, po czym znów zwrócił się do Dąbrowskiego.- Tylko bądź świadom tego, szanowny Janie, że według  artykułu 191 Kodeksu Karnego Twoje poczynania względem Sary są karane 3 letnim więzieniem. Cóż, Twoja szefowa chyba nie będzie zadowolona takim obrotem spraw. 

Jan gwałtownie obrócił się w naszą stronę. Wyglądał na zmieszanego. 

-A teraz zapraszam do stolika. Mamy jeszcze wiele spraw do obgadania.

Closer to the border || JDabrowskyWhere stories live. Discover now