Rozdział 28

408 67 31
                                    

-Jeżeli jest coś, co Cię trapi, możesz mi o tym opowiedzieć. Obiecuję Ci, że nikomu o tym nie powiem-zapewniał mnie Łukasz. Patrzył na mnie z troską. 

Kilka lat temu nigdy bym nie pomyślała, że Łukasz Walaszek- mój aktorski guru i wzór do naśladowania zaoferuje mi swoją pomoc. Czułam się na tyle wyczerpana całą sprawą, że postanowiłam mu zaufać. 

-Możemy porozmawiać o tym gdzieś indziej?-spytałam w końcu. Na twarzy Łukasza pojawił się pocieszny uśmiech.

-Oczywiście-odparł.- Możemy przejść się do parku, kiedy skończysz jeść ciasto.

Kiwnęłam twierdząco głową, po czym szybko zabrałam się za jabłecznik.

•••

Park był doskonałym wyborem. Nie chciałam rozmawiać o takich sprawach w kawiarni, ponieważ byłam pewna, że ciężko mi będzie hamować emocje. Wolałam wylać z siebie wszystko w bardziej ustronnym miejscu.

-A więc? Co się dzieje, Sara?-zapytał Łukasz, gdy wkroczyliśmy na jedną z ścieżek biegnących wokół stawu. W wodzie jak gdyby nigdy nic pluskały się białe łabędzie. W danej sytuacji chciałam być na ich miejscu, aby w razie czego móc odlecieć stąd jak najdalej. Mówienie o obecnym stanie rzeczy nie przychodziło mi z łatwością.

-Ja.. od pewnego czasu dostaję szereg dziwnych wiadomości-wykrztusiłam. Na twarzy Łukasza wymalowało się zaskoczenie. W milczeniu oczekiwał tego, co mu powiem.- Nie mam pojęcia, kto je wysyła, ponieważ pisze do mnie za każdym razem z innego numeru.

-Jaki charakter mają te wiadomości? Czy to jakieś groźby?-zapytał z zaniepokojeniem.

-Nie jestem pewna, czy chcesz o tym wiedzieć..-mruknęłam.- Wygląda na to, że jest moim psychofanem. Zawsze znajduje się dokładnie tam, gdzie ja. Jest jak mój cień.. W dodatku robi mi zdjęcia i..- Po moich plecach przeszedł dreszcz. Czułam, jak mój głos się załamuje.

-Rozumiem. Nie musisz opisywać mi tego ze szczegółami-odparł brunet. Był naprawdę wyrozumiały.- Zgłosiłaś to już na policję, tak?

-Oczywiście. Niestety śledztwo nie idzie w obrotnym tępie. Komendant twierdzi, że sprawcą musi być ktoś z moich znajomych.

-To straszne! Kto mógłby..-Łukasz wyglądał na wzburzonego.

-Nie mam pojęcia-przerwałam mu szybko.-Obiecałam mu, że będę mieć się na baczności.

Łukasz zamilkł na chwilę. Najwyraźniej zaczął dokładnie analizować to, o czym mu powiedziałam. Odetchnęłam z ulgą. Jedna sprawa załatwiona. Czułam się lepiej, mówiąc mu o tym.

-Naprawdę nie masz żadnych podejrzanych?-odezwał się nagle brunet. Jego wzrok z powrotem wylądował na mnie. Wpatrywał się we mnie z taką intensywnością, jakby chciał przeniknąć do moich myśli i odkryć, jak się teraz czuję. Jednak ja sama nie potrafiłam tego określić. 

-Niestety nie. Poza tym chyba rozumiesz, że ciężko mi jest oskarżać kogokolwiek z bliskich mi osób. Teza policjanta wydaje mi się nierealna-powiedziałam z lekkim wyrzutem. 

-A jednak nie możesz jej wykluczać. Moim zdaniem powinnaś dokładnie przemyśleć tę sprawę. Może ktoś z Twojego otoczenia zauważył coś dziwnego? Rozpocznij własne śledztwo. Być może ten chłopak, który robi o Tobie artykuł przez przypadek uchwycił na jednym ze zdjęć coś podejrzanego?

-W-wolałabym się z nim nie konfrontować. W ostatnim czasie dostarczył mi wiele nieprzyjemnych wrażeń, o których chciałabym jak najszybciej zapomnieć-wypaliłam, usłyszawszy jego propozycję. Gdy moje słowa zawisły w powietrzu, Łukasz się zatrzymał. Najwyraźniej moja reakcja wywołała w nim zaniepokojenie. Ja również przystanęłam i obdarzyłam go pytającym spojrzeniem.

-Dlaczego?-spytał troskliwym tonem, po czym podszedł bliżej mnie. Wstrzymałam oddech.- Czy on Ci coś zrobił?

Moje serce zabiło dwa razy mocniej. Odczuwałam wielką potrzebę powiedzenia Łukaszowi o tej sytuacji. Byłam w tym tak bardzo osamotniona.. Myśli o Jasiu ciągle nachodziły moją głowę. Moja podświadomość za każdym razem odtwarzała obraz jego zaciętego wyrazu twarzy i rozpalonych policzków zwisających nade mną. Jan Dąbrowski deptał mi po piętach cały czas, nawet wtedy, gdy nie był tego świadomy. 

Nawet nie pamiętam, w którym momencie ja i Łukasz znaleźliśmy się na ławce. Opowiedziałam mu o mojej sytuacji z Janem od A do Z. I tak, jak z początku miałam wątpliwości co do swojego postępowania, tak teraz w ogóle nie żałowałam, że zaufałam Łukaszowi. W pewnym momencie z moich oczu zaczęły płynąć łzy. W momencie, w którym zaczęłam opowiadać mu o incydencie w domu Jana, trzęsłam się jak osika. Chłopak przez cały czas uważnie mnie słuchał. W pewnym momencie położył mi rękę na ramieniu.

-Dlaczego nie zgłosisz tego na policję?-spytał Łukasz, kiedy ostatecznie skończyłam swój monolog.

No właśnie. Dlaczego tak bardzo upieram się przy tym, żeby tego nie robić?

-J-ja.. nie wiem..-wydukałam, po czym wbiłam swój wzrok w ziemię. 

-Chyba domyślam się, dlaczego nie chcesz tego zrobić-obwieścił brunet.- Ty po prostu w głębi duszy wiesz, że nie zachował się tak bez przyczyny. Myślę, że on ma jakiś problem, z którym nie potrafi sobie poradzić. Dlatego wyżył się na pierwszej lepszej osobie, która mu się trafiła. Nieszczęśliwym trafem, to byłaś Ty.

Miał rację.

Rozdziałów nie ma długo, bo jestem w liceum i uwierzcie, szkoła średnia to nie jest czas, w którym można się opierdalać. 😕 Niedługo jest przerwa świąteczna to może dam radę ruszyć naprzód. 😄

Closer to the border || JDabrowskyजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें